Narody Azerbejdżanu i Birmy (Myanmar) "wybierają" dziś parlamenty. Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak dziś decydować nie muszą, ale ten czas przyjdzie wkrótce. Wszak obie zapewniają - i wierzę im na słowo - że z polityki rezygnować nie chcą. W przyszłym roku wybory parlamentarne, decyzję obie posłanki podjąć muszą przed nimi, a wybór, przed jakim stoją, jest równie "bogaty" jak ten ofiarowany dziś swoim narodom przez władców z Baku i Rangunie.
Jestem konsekwentny. Nie oceniam ani decyzji PiSu, ani posłanek. Współczuję im z powodu braku perspektyw, bo nasza scena jest, jaka jest - uboga, spolaryzowana, przeideologizowana. W USA Republikanin może bez obawy o skandal przejść do Demokratów lub odwrotnie. U nas to "zdrada". Platforma zatem w grę nie wchodzi: nie wyobrażam sobie, by którakolwiek z usuniętych w piątek z PiSu posłanek mogła się złamać i zgłosić akces do PO lub choćby tylko nawiązać współpracę z jakąś instytucją związaną z władzą.
A gdyby nawet - PO wcale ich nie pożąda. Elżbiety Jakubiak – bo wbrew obecnej kurtuzaji wcale jej nie ceni. Joanny Kluzik-Rostkowskiej – bo ceni ją zbyt wysoko, czyli się jej boi. Baba z własnym zdaniem w sprawach społecznych, np. emerytalnych, która na dodatek potrafiła tego zdania bronić w PiSie, jest ostatnia na liście marzeń Donalda Tuska, który nie ma pojęcia, co zrobić z obciążeniem budżetu emeryturami, zdaje się ufać, że jakiś cud zlikwiduje problem, a na razie z przerażeniem obserwuje spór we własnej partii (Michał Boni kontra Jacek Rostowski), że o kłótni z koalicjantem w rządzie nie wspomnę.
PSL? Ideologicznie tylko nieco łatwiejszy, bo wszak wywodzi się z PRLu. Ma jedną zaletę: inaczej niż PO - bardzo chciałby mieć obie panie u siebie. Ale czy mogłyby wtedy grać ważną rolę na scenie politycznej? Nie, to tylko nadzieja na wegetację, jeśli PSL przekroczy próg znów załapie się do koalicji jako czyjś młodszy braciszek. Zatem to też bez sensu, a lista opcji została wyczerpana, bo na scenie jest jeszcze tylko SLD, którego jednak nie da się uwzględnić w niniejszej analizie.
Obu posłankom pozostaje nadzieja, że pojawi się nowa, realna siła centroprawicowa. Ludwik Dorn ma tę nadzieję już od trzech lat z hakiem.
Inne tematy w dziale Polityka