Ruch Autonomii Śląska sprawił mi prezent. W wyborach do katowickiej rady miejskiej zdobył niezłe 9% głosów i piąte miejsce (Zagłoba nazwał to nawet zwycięstwem) - a jednak nie będzie miał w Katowicach ani jednego radnego. Oto namacalny dowód, że przekroczenie progu nie gwarantuje wejścia do izby. Przykłąd łatwy do zweryfikowania, pochodzący nie z pipidówki, lecz z miasta 300-tysięcznego. Ordynacja w gminopowiatach tej wielkości jest identyczna jak sejmowa.
Trzy lata temu testowany przeze mnie Grzegorz Napieralski był tak pewny swego, że założył się ze mną publicznie. Do dziś z zakładu się nie wywiązał. Udowodniłem wprawdzie swoją rację przy pomocy arytmetyki, ale te moje rozważania teoretycznej natury albo Napieralskiego nie przekonały, albo - co bardziej prawdopodobne - nikt mu o nich nie doniósł. Teraz mam dowód rzeczowy i niepodważalny, zatem, panie Napieralski, gdzie są moje dwa piwa??
PS. Gorąco polecam bezsprzecznie najlepszą w s24 notkę o wyborach lokalnych. Własną :)
Inne tematy w dziale Polityka