Wybory lokalne 2010 przyniosły zmianę, która może być trwała: partie pozaparlamentarne i komitety lokalne zdobyły 15% głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich. Dziś jeszcze można porównywać wyniki sejmikowe z sejmowymi i na tej podstawie analizować trend zmian na scenie politycznej. Za cztery lata zapewne byłoby to już nadużyciem, bo niejeden prezydent dużego miasta może pójść śladem Rafała Dutkiewicza, którego własny komitet nie tylko zdominował radę miejską - zdobył też 22% głosów i 9 mandatów w sejmiku.
Na razie jednak Dutkiewicz to wyjątek: lokalni nie maja większych szans w starciu z głównymi partiami. Niekoniecznie z powodu potęgi tych ostatnich - bardziej z racji ordynacji. Do sejmików i do rad miejskich obowiązuje próg wyborczy, metoda d'Hondta i nieduże okręgi. Te trzy korekty tzw. ordynacji proporcjonalnej sprawiły, że dorobek mandatowy Dutkiewicza na Dolnym Śląsku to... połowa dokonań mniejszych ugrupowań w skali całego kraju.
W 16 sejmikach jest 561 mandatów. PO, PiS, PSL i SLD zgarnęły 541. Lokalni za swoje 15% głosów dostali 20 miejsc czyli 3.5%.
Zdziwiony? Przeczytaj, jak działa pan d'Hondt i inni, dlaczego właśnie tak, zobacz przykład obliczeń i ilustrację, jak zmienić wynik wyborów wyłącznie manipulując rozmiarem okręgów.
Inne tematy w dziale Polityka