Protestujący w Poznaniu związkowcy byli zainteresowani wręczeniem wojewodzie petycji. Nie byli i nie są zainteresowani odpowiedzią na ich dokument. Gdy wojewoda zaproponował, że udzieli odpowiedzi w budynku urzędu, dowiedział się, że związkowcy chcą rozmawiać tylko z premierem. Niespełna godzinę później szef ogólnopolskiej "Solidarności" mówił w telewizji, że nie oczekuje od premiera odpowiedzi na petycję, ale chce tylko, żeby "uratował miejsca pracy". Tymczasem w petycji były pewne konkretne żądania i propozycje.
Odmienne zainteresowania całym wydarzeniem w Poznaniu prezentowały też poszczególne telewizyjne kanały informacyjne. Przerzucając w okolicach godz. 14.00 co chwilę na przykład TVP Info i tvn24 trudno się było domyślić, że obie na żywo transmitują tę samą manifestację.
TVP pokazywała spokojną demonstrację, umożliwiając wysłuchanie tego, co padało przez megafon, z tekstem petycji włącznie. Pokazała też wyjście wojewody do manifestantów i kosza, jakiego dostał na swoja propozycję rozmów w budynku. I tyle. W tym samym czasie tvn24 pokazywała bijatykę między demonstrantami i policją, bez jakichkolwiek szans na usłyszenie tego, co mieli do powiedzenia związkowcy sami sobie, wojewodzie i co wojewoda miał do powiedzenia im. Prezenterka tvn24 ponad pół godziny później szczerze zainteresowana dopytywała na antenie swego kolegę w Poznaniu, czy wojewoda w końcu wyszedł do demonstrantów czy nie. Dopiero przeskakiwanie po kanałach dawało w miarę całościowy obraz tego, co się działo. W każdej telewizji czegoś zabrakło. Każda pokazała wycinkowy show.
Trudno się przeć wrażeniu, że nie tylko telewizjom chodziło w czasie dzisiejszych wydarzeń w Poznaniu o show. Uczestnikom również. Wszystkim.
Inne tematy w dziale Polityka