Za jeden z poważniejszych błędów medialnych Kościoła katolickiego w Polsce uważam dopuszczenie do sytuacji, w której ogół społeczeństwa jest przekonany, iż słynna Komisja Majątkowa składa się wyłącznie z przedstawicieli Kościoła, którzy bez żadnej kontroli i nieodwracalnie przydzielają temu i owemu jakieś niezwykle cenne działki w środku miasta. Dostawałem szału za każdym razem, gdy w mediach przy budzących kontrowersje decyzjach pojawiały się wyłącznie komentarze i tłumaczenia członków Komisji desygnowanych przez Kościół. Do rzadkości należały publikacje prasowe, w których w ogóle wspominano o tym, że Komisja w połowie składa się z wysokich przedstawicieli aktualnej ekipy rządowej. A już znaleźć w medium innym niż kościelne, informację o tym, że pod każdą z tych budzacych takie emocje decyzji znajduje sie dokładnie tyle samo podpisów przedstawicieli rządu, ile przedstawicieli Kościoła, to naprawdę sztuka niewykonalna.
Ostatnio Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita stworzyły wspólny front nieprawdy na temat Komisji Majątkowej. Obie zamieściły identycznie brzmiące, fałszywe zdanie: "Do końca roku Komisja Majątkowa chce zwrócić Kościołowi wszystko, co utracił w PRL". To kompletna nieprawda. Komisja Majątkowa zajmuje się zwrotem Kościołowi katolickiemu wyłącznie tego, co zabrano mu w czasach PRL-u niezgodnie z ówczesnym, PRL-owskim prawem. Polscy katolicy, jako wspólnota wierzących, stracili w czasach Polski Ludowej znacznie, znacznie więcej niż to, co mogą odzyskać w świetle ustawy sprzed ponad dwudziestu lat. Dotychczas żadna z ekip rządowych sprawujących władzę w Polsce po czerwcowych wyborach z 1989 roku nie podjęła skutecznych działań w stronę naprawienia tych krzywd.
Prace Komisji Majątkowej zgodnie z uchwaloną jeszcze w czasach PRL-u ustawą, powinny się zakończyć osiemnascie lat temu. Jej prace są sztucznie przedłużane nie przez stronę kościelną, ale przez kolejne, niezależnie od partyjnego rodowodu, ekipy rządowe. Nawet uważana za przychylną Kościołowi poprzednia ekipa nie paliła się do sfinalizowania jej prac. Obecna ekipa traktuje Komisję Majątkową jako znakomity bicz na Kościół.
Wygląda jednak na to, że właśnie popełniła błąd. W środowej (20 stycznia 2010) Gazecie Wyborczej pojawił się zdumiewajacy artykuł na temat Komisji Majątkowej. Wynika z niego jasno, że obecnemu rządowi zależy na przedłużaniu prac Komisji. Ale wynika z niego coś jeszcze. Pani Katarzyna Wiśniewska powołuje się na anonimowego ważnego urzędnika MSWiA. Cytowana wypowiedź pozwala przypuszczać, że jest to po prostu członek tej Komisji, reprezentujący stronę rządową. Jakim prawem ukrywa swoją tożsamość? Jego obowiązkiem jest udzielanie mediom informacji. I nie ma prawa się ukrywać. Zresztą niech mi ktoś znajdzie gdziekolwiek w mediach udostępnione nazwiska sześciu członków Komisji Majątkowej, reprezentujacych obecny rząd. To ludzie bardziej tajemniczy i zakamuflowani niz agenci CBA. Jedynie w Dzienniku Polskim pojawiło się kiedyś nazwisko jednego z nich, a nawet antykościelny wywiad nim firmowany.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Komisja Majątkowa okazała się komunistyczną zemstą zza grobu na Kościele. Moim zdaniem Kosciół już dawno powinien wycofać się z jej prac i poprzeć zdecydowanie powszechne naprawianie krzywd materialnych wyrządzonych przez PRL rzeszom Polaków i rozmaitym instytucjom. Tego się domaga zwykła ludzka sprawiedliwość.
Inne tematy w dziale Polityka