Prezydent Lech Kaczyński w telewizyjnym spocie apeluje o wysyłanie SMS-ów, z których dochód przeznaczony zostanie na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi na Haiti. Akcja organizowana jest przez Caritas Polska.
W 1,5-minutowym spocie umieszczonym na stronie Kancelarii Prezydenta Lech Kaczyński, któremu towarzyszy małżonka, przekonuje, że Haiti potrzebuje solidarności całego świata. - Haitańczycy to naród w wielkiej potrzebie, doszło tam do strasznego nieszczęścia. Rząd polski, ja jako prezydent Rzeczpospolitej staram się pomóc. Ale apeluję, serdecznie apeluję do wszystkich swoich rodaków: pomóżcie i wy - mówi prezydent.
Lech Kaczyński przekonuje, że każda złotówka jest istotna, ponieważ "rzadko kiedy zdarzają się aż tak wielkie nieszczęścia".
Akcja SMS-owa Caritasu potrwać ma do końca stycznia. Poszkodowanych w trzęsieniu ziemi można wesprzeć, przesyłając SMS o treści "pomagam" na numer 72052. Koszt połączenia wynosi 2,44 zł z VAT.
To informacja Polskiej Agencji Prasowej.
A teraz moje pytanie: Czy polskiego państwa nie stać na gest? Czy musi zarabiać na naszych aktach miłosierdzia? Czy musi Haitańczykom, których zechcemy wspomóc, zabierać aż 22 procent z tego, co za pośrednictwem SMS-ów (wielu ludzi wysyła takich SMS-ów dużo naraz). Czy polskiego fiskusa nie stac na pokierowanie się w takich sytuacjach logika daru, o której w swej encyklice "Caritas in veritate" tyle pisał Benedykt XVI? Jako obywatel Polski jestem przekonany, że państwo nie musi zarabiać na moich aktach miłosierdzia.
Inne tematy w dziale Polityka