ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
68
BLOG

Prestiż klikalności

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 13

Co jest większą sensacją? To że tysiąc księży jednej z polskich diecezji weźmie udział w kursie poświęconym zagadnieniom bioetycznym, a zwłaszcza kwestii zapłodnienia in vitro czy to, że Jan Paweł II jednak poważnie rozważał możliwość rezygnacji z pełnienia urzędu, na co są odpowiednie dokumenty?

A może to, że aż 73 procent katolików w Belgii opowiada się za zniesieniem celibatu wśród księży? Albo że Jan Paweł II nie wygłosił publicznie katechezy na temat przebaczenia, którą przygotował pięć miesięcy po zamachu na swoje życie i w której wyraźnie zwracał się do swego niedoszłego zabójcy?

Jaka informacja dzisiaj bardziej poruszy umysły: Ta, według której przedstawiciele irlandzkiego Kościoła rzymskokatolickiego powiedzieli, że biskupi są wezwani w lutym do Watykanu na spotkanie z papieżem Benedyktem XVI w celu sformułowania odpowiedzi na skandale pedofilskie, czy ta, że Papież-Polak kiedy „nie umartwiała go choroba czy jakiś inny ból sam podejmował umartwienia”?

Czy naprawdę wszystko musi być sensacją? Czy nie da się dotrzeć do ludzi bez szokowania, nadzwyczajności, zadziwiania na siłę? Czy ktoś, ktoś po prostu mówi lub pisze z sensem i prawdziwie o ważnych dla innych sprawach, nie ma szans się przebić? Czy żeby zostać dostrzeżonym i wysłuchanym koniecznie trzeba przygotowywać eventy, prowokacje, uciekać się do jakichś sztuczek?

Za jeden ze swoich największych sukcesów kaznodziejskich uważam wygłoszone prawie dwadzieścia lat temu kazanie na temat chrztu. W niezbyt długim wywodzi mówiłem o tym, co daje człowiekowi ten sakrament, posługując się w sporej części cytatami z różnych kościelnych dokumentów. Już w czasie wygłaszania tego kazania na kilku Mszach zaskoczyła mnie absolutna cisza, jaka panowała w kościele. Nikt nawet nie kaszlnął ani nie chrząknął. A po Mszy kilka osób zjawiło się z prośbą o tekst mojego kazania.

Później wielokrotnie przekonywałem się, że z większym odzewem spotykały się te moje kazania, w których nie było fajerwerków, tylko rzetelna, porządnie podana treść nauczania Kościoła.

Znany dziennikarz Grzegorz Miecugow twierdzi, że tabloidyzacja mediów, w tym kanału, w którym on sam pracuje jest wymuszana przez odbiorców. - Przecież my śledząc wyniki oglądalności podążamy w kierunku wyznaczonym przez widza - mówi. Podkreśla, że media komercyjne nie mogą abstrahować od tego, czego oczekuje widz. Jego zdaniem podobnie jest również w Internecie. Jak twierdzi Miecugow ranga dziennikarza internetowego mierzona jest ilością kliknięć. Im ich więcej, tym większy prestiż dziennikarza cieszącego się popularnością materiału.

Wszystko dobrze. Tylko skąd to powszechne przekonanie, że odbiorcy, czytelnicy, słuchacze, internauci, widzowie potrzebują tylko sensacyjek? Mam wrażenie, że o wiele bardziej potrzebują prawdy i miłości.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka