Kilka dni temu czepiałem się tutaj jednego księdza, że publicznie w telewizji ogłosił, iż nie będzie głosował w wyborach na obecnego Prezydenta RP. Po tym, co dzisiaj działo się w Sejmie, po tym demoralizującym spektaklu, najchetniej usłyszałbym od polskich biskupów zgodne wezwanie do niegłosowania w najblizszych wyborach na żadnego z zasiadających aktualnie w tej izbie. Myślę, że ci, którzy w tej chwili mienią się czołowymi polskimi politykami, nie mają pojęcia, czym naprawdę polityka jest. Traktują wyłącznie ją w kategoriach gry, w dodatku gry, w której nie obowiązują żadne zasady, nie tylko zasady moralne.
Jeden z dziennikarzy komentujących sejmowe wydarzenia stwierdził, że parlament jest taki, na jaki sobie społeczeństwo zasłużyło. Nie zgadzam się. Nasz Sejm nie jest prostą emanacją społeczeństwa. Niestety, coraz bardziej mam wrażenie, że do zawodu polityka odbywa się w Polsce od lat selekcja negatywna. Nie mają szansy w niej skutecznie zaistnieć ludzi ideowi, a przede wszystkim tacy, którzy w działalności politycznej kierują się sumieniem i jasnym systemem wartości. W Polsce nie ma ludzi zdolnych realnie sprawować władzę, ku pożytkowi społeczeństwa. Sa jedynie ludzie zdolni walczyć o władzę. Władza jest celem, nie środkiem do celu.
Myślę, że pilnym obowiązkiem Kościoła katolickiego w Polsce jest podjęcie wysiłku formacyjnego, aby jak najrychlej weszli do polskiej polityki ludzie, którzy będą ją traktować jak misję, jak służbę społeczną, ludzie prawdziwie zatroskani losem narodu i każdego obywatela z osobna. Jeżeli nie zrobi tego Kościół, nie mamy szans na przygotowanie nowego pokolenia dobrych polityków. Takich, którzy będą w stanie przezwyciężyć stan obecny, który najwłaściwiej wydaje się definiować stare określenie "Polska nierządem stoi".
