ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
64
BLOG

Podpis rodziców na kociej łapie

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 12
Kiedy ksiądz może legalnie złamać celibat? Gdy skończy 65 lat i przyniesie pisemną zgodę obojga rodziców. Ten niewybredny i mało śmieszny żart przypomniał mi się, gdy usłyszałem w telewizorze, że Uniwersytet Łódzki od studentów różnej płci, którzy nie mając obrączek na palcach, chcą zamieszkać w tzw. pokoju małżeńskim, domaga się zaświadczenia na piśmie, że zgadzają się na to ich rodzice.

- Masz ci los, uniwerek postanowił wspomóc Kościół w trosce o moralność - pomyślałem pobłażliwie. - A to ci samozwańczy strażnik moralności ...

Ale po niedługim czasie usłyszałem informację jeszcze raz i się w nią dokładniej wsłuchałem. I włos mi się zjeżył na głowie.

- No co za cymbał ze mnie - powiedziałem na głos, aż się obejrzało kilka osób, zainteresowanych nagłym przypływem mojej szczerości.

Zauważyłem, że telewizyjny reporter nie krył swego oburzenia, że jakaś uczelnia będąca właścicielem mieszkań, w ogóle się interesuje, kto z kim mieszka, skoro chodzi o dorosłych ludzi. Nie omieszkał wskazać, że innych właścicieli akademików to nie obchodzi i mieszając komentarz z informacją stwierdzić, że tam jest "normalnie". Niestety, nie sprecyzował, co rozumie pod tym słowem, a szkoda.

Od razu mi się przypomniało, jak kiedyś, jako student (nie zawsze byłem księdzem, a nawet klerykiem) szukałem pokoju i od każdej przemiłej staruszki, z którą negocjowałem warunki stancji, słyszałem "I żadnych wizyt dziewczyn". Wizyt! Dokładnie tak. A z tego, co dowiaduję się tu i ówdzie, podobne warunki słyszą amatorzy stancji niejednokrotnie również w dzisiejszej Polsce. Może tym zajęliby się strzegący "normalności" reporterzy telewizji? Toż to jawne łamanie praw dorosłych ludzi! W demokratycznym kraju! Z tym trzeba coś zrobić! Ustawę wydać, że właściciele stancji nie mają prawa ingerować w życie intymne lokatorów albo co?

Gdy pokonałem wspomnienia i jako tako wróciłem do używania rozumu, uświadomiłem sobie, że chociaż łódzka Alma Mater na pozór robi to, co do niej należy, czyli chce, aby w pokojach małżeńskich nie mieszkali przypadkowi ludzie, to w istocie zamiast działać na rzecz zachowania elementarnych zasad i odrobiny przyzwoitości, robi coś dokładnie przeciwnego. Sytuacja jest troszkę taka, jak wtedy, gdy właścicielka domu publicznego w przedwojennej Polsce widząc w drzwiach gimnazjalistów pytała ich "A zgodę od mamy i taty macie?".

Dałbym dużo, aby poznać zawiły tok myśli tego, kto wpadł na pomysł, aby od studentów pragnących w akademikach żyć na kocią łapę domagać się z całą powagą zgody rodziców. Ale też chętnie dowiedziałbym się, dlaczego czymś "normalnym" jest dziś w Polsce na państwowych uczelniach udostępnianie pokoi "małżeńskich" ludziom, którzy wcale małżeństwami nie są i być może nigdy nie będą. Zdaje się, że akademiki nadal w jakiejś części są finansowane z pieniędzy publicznych, prawda? Czyli z moich podatków ułatwia się uzyskanie locum ludziom, którzy nijak swojego związku nie sformalizowali, a łączy ich póki co tylko wspólny pokój, jedno łóżko i chęć przezwyciężenia samotności...

Natknąłem sie właśnie w internecie na wiadomość, że we Włoszech wśród młodych mężczyzn szerzy się przeniesiona z Francji moda na wynajmowanie studentkom pokoju za seks. Ciekawe co będzie, jak przeczytają ją dysponenci polskich akademików.

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka