Minęła trzydziesta rocznica wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Było uroczyście. Filmy, wystawy, sympozja, wspomnienia, refleksje, modlitwa. Wszystko tak, jak trzeba.
A ja jednak odczuwam pewien niedosyt. Nie tylko dlatego, że mam dość powszechne w mojej Ojczyźnie malkontenckie usposobienie. Nie tylko dlatego, że polscy politycy uczcili tę ważną rocznicę żałosnym widowiskiem, w którym główną rolę odgrywały krzesła i samoloty. Nawet nie dlatego, że w dzień po trzydziestej rocznicy wyboru Jana Pawła II Sejm już w pierwszym czytaniu wrzucił do kosza obywatelski wniosek - wsparty wielką liczbą podpisów zwykłych katolików - o przywrócenie uroczystości Objawienia Pańskiego w Polsce charakteru prawdziwego święta, podtrzymując w ten sposób w mocy będącą przejawem walki z Kościołem decyzję Władysława Gomułki.
Odczuwam niedosyt, bo coraz bardziej brakuje mi w tym wszystkim, co się dokoła dzieje, obecności Jana Pawła II. Tak właśnie. Obecności. Mam coraz częściej wrażenie, że w tak niedługim czasie po śmierci udało się nam zepchnąć Papieża-Polaka do roli szacownego przodka, którego zdjęcie stoi na komodzie, jest co jakiś czas odkurzane, kilka razy w roku stawiane na honorowym miejscu, ale na co dzień niezauważane.
Byłem kiedyś świadkiem rodzinnej rozmowy, gdy ktoś z domowników w dyskusji o ważnej sprawie jako ciężkiego i ostatecznego argumentu użył zdania: „Dziadek mówił, że w takich sytuacjach trzeba inaczej postępować”. W odpowiedzi usłyszał: „Tak, ale dziadek już na sądzie Bożym, a my tu musimy sobie radzić po swojemu. Teraz są inne czasy”. Wydaje mi się, że coraz częściej tak właśnie traktujemy w Polsce Jana Pawła II. Wiemy, że mówił rzeczy ważne i słuszne. Wiemy, że nie tylko je mówił, ale według nich żył. Ale nie wyciągamy z tego wniosku, że powinniśmy żyć według jego słów i jego przykładu.
Zmarły Papież bardzo starał się przekonać świat, że każdy jest powołany do świętości. Tymczasem my niecierpliwimy się, żeby już, już ogłoszono go świętym, nie po to, aby stanowił wzór do naśladowania, ale po to, aby poczuć dowartościowanie, na takiej mniej więcej zasadzie, jak dowartościowuje nas Robert Kubica na podium. Jeśli nie mam racji, to proszę mi wytłumaczyć, dlaczego takie oburzenie wywołała plotka, iż Jan Paweł II miałby zostać beatyfikowany razem z dwoma innymi papieżami?
Wierzę w świętych obcowanie. Dlatego jestem przekonany, że Jan Paweł II nie pozwoli się wstawić do witrynki. Choćbyśmy nie wiem jak się starali go nie dopuścić, on będzie obecny wśród nas. Nie tylko jako narodowe dziedzictwo.
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM.
Na piątek: Ważniejsi od wróbli
Inne tematy w dziale Polityka