Gdy dobiegała smutnego końca sprawa nastolatki z Lublina i jej nienarodzonego dziecka, zastanawiałem się, jaki będzie kolejny pretekst wymyślony przez Gazetę Wyborczą do organizowania wielkiej antykościelnej akcji. Dzisiaj już wiem. Tym razem dzielni redaktorzy GW postanowili na wiele tygodni narodowym problemem uczynić prace Komisji Majątkowej, zajmującej się przywracaniem odrobiny sprawiedliwości i uczciwości w niewielkim zakresie spraw materialnych wchodzących w zakres relacji państwo-Kościół.
Jestem zbyt leniwy, aby liczyć teksty i tekściki na ten temat, które w ostatnich tygodniach pojawiły się w GW. Tym bardziej nie chce mi się liczyć zawartych w nich informacji "prawdziwych inaczej", przeinaczeń, przemilczeń, pomieszania faktów itp. Takich na przykład, jak staranne ukrywanie faktu, że parafie, diecezje, zakony i stowarzyszenia katolickie ostatnią okazję do wystąpienia z wnioskiem o zwrot jakiejś ukradzionej nieruchomości miały kilkanaście lat temu, ponieważ wolno je było składać tylko przez dwa lata od wejścia ustawy w życie, a ta - jak wiadomo - powstała jeszcze w czasach PRL-u. Jeśli Katarzyna Wiśniewska w GW z 29 października pisze w czasie teraźniejszym "Jak bowiem działa od 17 lat Komisja? Dzieli i rządzi. Zakon (parafia, stowarzyszenie katolickie itp.) składa wniosek o zwrot utraconego majątku" - to świadomie wprowadza czytelnika w błąd, sugerując, że nadal można składać wnioski. Nie można i red. Wiśniewska o tym dobrze wie, bo sama w wideokomentarzu przyznaje, iż zostało do rozpatrzenia tylko 200 wniosków. Ale nie wyjaśnia dlaczego.
Podobnym wprowadzaniem w błąd jest zestawianie tego, czym się zajmuje Komisja Majątkowa z kwestiami zawartymi w przygotowywanej ustawie reprywatyzacyjnej. Po 1989 państwo polskie nadal uznaje za legalne odebranie Kościołowi ziem i nieruchomości zgodnie z komunistycznym prawem. Komisja Majątkowa zajmuje się jedynie tą niewielką częścią, która nawet w świetle PRL-owskiego prawa była kradzieżą. Gazeta Wyborcza woli jednak pisać, że przy reprywatyzacji Kościół jest faworyzowany. Tak samo faworyzowana jest każda ofiara kradzieży, która po odzyskaniu łupu przez policję idzie na posterunek i szuka swojej własności wśród odebranych złodziejowi przedmiotów.
Najdziwniejsze jest jednak w całej sprawie to, że przez kilkanaście lat redaktorom Gazety Wyborczej nie przeszkadzała działalność Komisji Majątkowej. GW nie organizowała wielkiej akcji w obronie samorządów. Nie grzmiała pełna oburzenia. Co najwyżej życzliwie obserwowała i relacjonowała bez szczególnego zaangażowania takie akcje, jak ta organizowana przed wyborami w Krakowie przez związanego z SLD prezydenta. Nie krzyczała, gdy powoli, ale jednak, rozpatrzono kilka tysięcy wniosków. Obudziła się dopiero teraz. Skoro sprawa jest taka straszna, to czemu przez kilkanaście lat GW nie broniła społecznego interesu, który teraz stał się jej tak bliski? Wcześniej nie uważała, że zasady działania Komisji Majątkowej są sprzeczne z Konstytucją? Co się zmieniło, ze nagle zaczęła uważać? Konstytucja się nie zmieniła od dziesięciu lat. Zasady funkcjonowania Komisji Majątkowej pozostają niezmienne jeszcze dłużej.
Jaki naprawdę jest stosunek Kościoła katolickiego w Polsce do działań Komisji Majątkowej powiedzieli jasno biskupi w Komunikacie z Jasnej Góry opublikowanym 26 sierpnia br. Czytamy w nim: "Rada Stała zapoznała się ze stanem zmierzających do zakończenia prac Komisji Majątkowej. Rozpatruje ona wnioski podmiotów kościelnych o zwrot mienia zagrabionego przez władze komunistyczne wbrew ustanowionemu przez te władze prawu. Pojawiające się ostatnio wątpliwości – które należy wyjaśnić – nie mogą przesłonić wieloletnich efektów pracy Komisji". Kościół nie twierdzi, że Komisja Majątkowa jest nieomylna i że jej działania nie mogą budzić wątpliwości. Jeśli są, Kościół chce je wyjaśnić. Ale to nie powstrzymuje Gazety Wyborczej przed ogłaszaniem całemu światu wojny z Kościołem o - tak naprawdę - kilka konkretnych działek. Czy ktoś wie, dlaczego? Ja nie wiem. A wolę się nie domyślać, bo przecież domysły i spekulacje mogą być krzywdzące. Krzywdzić nikogo nie należy. Nawet tego, kto krzywdę innym wyrządza.
Na środę: Bez znajomości
Inne tematy w dziale Polityka