A jednak nie kondominium

Obejrzałem w TVP1 "Misję specjalną". Absolutnie nic mnie nie zaskoczyło. Przybyły jedynie dodatkowe argumenty dla zwolenników hipotezy, że przyczyną katastrofy był co najmniej wszechrosyjski burdel, który nosi znamiona zbrodni na bezpieczeństwie lotów.

Uwarunkowania i sposób, w jaki prowadzone jest rosyjskie śledztwo, są mniej więcej takie, jak w poniższym,  na szczęście hipotetycznym przykładzie.

Siedząc w stojącym na poboczu samochodzie bliska mi osoba zginęła w wypadku samochodowym. Okazało się, że samochodem, który uderzył w jej samochód, kierował biegły sądowy z zakresu wypadków drogowych, zaś wypadek miał miejsce tuż obok jego domu. Biegły wyszedł z wypadku bez szwanku, ale tak to jest  jak  się wali terenowym Lexusem w Punto. Przypadkowo się zdarzyło, że żona biegłego jest akurat sędzią rozpoznającym tego typu sprawy. Ponadto ich syn ma warsztat samochodowy, córka jest patomorfologiem, zaś teść prokuratorem.

Zupełnie przypadkowo w pobliżu miejsca tragedii znajdował się też teść  biegłego, czynny prokurator, który przejął natychmiast sprawę i nakazał niezwłoczne sprzątnięcie obu pojazdów (żeby nie tamowały ruchu) oraz przewiezienie ich do warsztatu syna biegłego. Zaś córce biegłego zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok bliskiej mi osoby Warsztat otrzymał zadanie przeprowadzenia badań technicznych obu pojazdów. W tym celu warsztat zamknął na dwa tygodnie swoje podwoje i zajął się tylko tymi dwoma  samochodami. Po rzetelnych i drobiazgowych badaniach okazało się, że samochód biegłego był całkowicie sprawny, zaś samochód bliskiej mi osoby nie powinien był w ogóle wyjeżdżać z garażu, bo miał niesprawne hamulce. Co gorzej, sekcja zwłok wykazała, że bliska mi osoba była pod wpływem alkoholu i trudnego do zidentyfikowania środka halucynogennego. Właśnie w związku z tym wydano zarządzenie, by bliską mi osobę pochować w stalowej, zaspawanej na wieki trumnie.

W tym stanie rzeczy sprawa trafiła do sądu, zaś do jej rozpoznania wyznaczono doświadczonego sędziego, tj. żonę biegłego. Aby nie być posądzoną o stronniczość wyznaczyła ona najlepszego znanego jej biegłego z zakresu badania wypadków drogowych, czyli swojego męża. Sprawa jest w toku instancji. Termin rozprawy jest wyznaczony, ale dopiero niedawno teść - prokurator uzmysłowił sobie, że głupio tak oskarżać zmarłą, więc na zastępczego oskarżonego wyznaczono mnie, jako osobę najbliższą. Poszedłem do sądu, by zapoznać się z aktami. Okazało się jednak, że nie ma w nich kluczowych dowodów. Odpowiadając na moją skargę prezes sądu oznajmił mi, że takie są procedury oraz poradził mi, bym dobrowolnie poddał się karze, która w takim wypadku będzie wręcz symboliczna. Dodał, że rozmawiał już na ten temat z prokuratorem i o ile zwrócę im nowy model zniszczonego nieco samochodu, to będzie jedynie wnosił o uznanie mnie za winnego bez orzekania o karze.

Rozmawiałem wczoraj z cieciem, który pilnuje domu biegłego i sędzi. Powiedział mi, że to dobrzy ludzie i mogę ze spokojem oczekiwać na końcowe orzeczenie. No to czekam i cały czas zastanawiam się nad tym dobrowolnym poddaniem się niskiej karze. Przeprosić za wypadek już przeprosiłem, ale co dalej?