Ziobro vs. Kalisz - arcyciekawe starcie sądowe

Zbigniew Ziobro pozwał Ryszarda Kalisza do sądu. Poszło o słynne słowa, które Ryszard Kalisz powiedział w trakcie posiedzenia sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności tragicznej śmierci ś.p. Barbary Blidy:

"Dlaczego wieczorem w dniu śmierci Blidy, występując w Sejmie, okłamał pan Wysoką Izbę?"

Oglądałem rzeczone posiedzenie i pamiętam, że Zbigniew Ziobro zaapelował do Ryszarda Kalisza, by ten wycofał się z nich. Postawa przewodniczącego Kalisza była dla mnie zdumiewająca. Oświadczył on wówczas bowiem:

"Jest pan świadkiem i co najmniej niestosowne na pytanie członka sejmowej komisji śledczej jest grożenie mu procesem."

Jak się okazuje, przynajmniej wedle posła Kalisza, w Polsce obowiązują dwie miary. Jedna wobec Zbigniewa Ziobro, który naruszył dobra osobiste transplantologa dr G. Druga wobec posła Kalisza, który naruszył dobra osobiste Zbigniewa Ziobro.

Trzeba bowiem wiedzieć, że polskie prawo dopuszcza możliwość pozwania przed sąd nawet sędziego orzekającego w innym procesie, jeśli tylko pokrzywdzony uzna, iż przekroczył on wobec niego dopuszczalne normy w zakresie poszanowania dóbr osobistych. To nie jest tak, jak wyobraża sobie naczelny prawnik lewicy, że wolno mu - jako przewodniczącemu sejmowej komisji śledczej - formułować wobec świadka obraźliwe dlań tezy, a następnie zasłonić się immunitetem.

Polskie prawo cywilne kieruje się zasadą domniemania bezprawności naruszenia dóbr osobistych. To ułatwi zadanie Zbigniewowi Ziobro i utrudni Ryszardowi Kaliszowi, albowiem ten ostatni będzie musiał (o ile nie chce przegrać) wykazać, że jego słowa o okłamaniu Sejmu przez przeciwnika procesowego były prawdziwe.