Obejrzałem sobie "debatę" między dwoma dobrymi kumplami, tj. Palikotem i Poncyljuszem. U Lisa. Palikot mówił do Poncyljusza per "Paweł", natomiast Poncyljusz do Palikota zwracał się per "panie pośle".
Widać było wyraźnie zażyłość między oba politykami i szczerze mówiąc śmieszne było to unikanie przez Poncyljusza potwierdzenia dobrej znajomości. Palikot stwierdził, że jego wewnętrzne sondaże wskazują na 6-8% poparcia, a jednocześnie ok. 4,5% dla PJN. Powiedział przy tym, iż życzyłby sobie, by PJN przekroczyła próg wyborczy.
Lis wymusił na Palikocie powtórkę słów o odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego za smoleńską katastrofę, co ten skwapliwie wykonał. A co na to Poncyljusz? Kompletnie nic! Jedyne, co dało się w tym momencie zauważyć, to charakterystyczny, głupawy uśmieszek na twarzy Poncyljusza. Czyżby zgadzał się ze swoim kumplem, tylko nie wypada mu publicznie potwierdzać?
O czym zatem marzą obaj panowie? Ano, moim zdaniem wyłącznie o tym, by po prostu zastąpić sobą PO (RP Palikota) i PiS (PJN Poncyljusza).
W S24 nieraz broniłem PJN mając na uwadze Pawła Kowala. Jednakowoż po tym, co zaprezentował dzisiaj Paweł Poncyljusz w "debacie" z Januszem Palikotem, mogę powiedzieć tylko jedno:
Polska Jest Najważniejsza reprezentuje prawdziwe dno i w tym względzie nawet Ruch Poparcia Palikota wymięka!
Komentarze