Mistrz pługa Mistrz pługa
3832
BLOG

Skromne marzenia wystraszonych ludzi.

Mistrz pługa Mistrz pługa Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 114
Z czym do smoka? Po co w ogóle zawracać komuś głowę? Czy wiemy czego chcemy? Bo Chińczycy wiedzą czego chcą. I nikt nie lubi mamrotających coś bez ładu i składu petentów.

Podobno Chiny zbudują w Polsce centrum logistyczne. Jest to wiadomość dnia, w związku z którą wielu zastanawia się, jakie z tej okazji pojawią się cudowne możliwości, jakie biznesy na które do tej pory nie było szans.

Przeczytałem parę komentarzy i jestem autentycznie przerażony. Cóż tam bowiem mamy? Minister ma nadzieję, że Chińczycy będą w Polsce prowadzić dystrybucję swoich materiałów, czytelnicy wiadomości, że może dadzą nam zarobić przy produkcji prostej elektroniki, albo, że będą pielęgnować ponoć ważną dla nich pamięć kontaktów z Rzeczpospolitą.

Wszystko to jest straszne.

Biedronka już w Polsce z Kauflandem, Lidlem i Aldim prowadzą sprawną dystrybucję swoich towarów od lat.

Prosta elektronika to zapewne jakieś…. rozglądam się po mieszkaniu, jaką mam w nim prostą elektronikę. Widzę tylko laptop, tv, smartfon… Z prostej elektroniki tylko listwę zasilającą i samochodzik na baterię.

Mamy więc składać jakiś chłam! I o takie śmieci mamy się targować z mocarstwem, które ma nam ulec oczarowane w trakcie negocjacji jakimiś pięknymi wspomnieniami z czasów, gdy wszyscy przemieszczali się na konikach?!?

Moja odporność na głupotę jest ograniczona, dlatego w tym miejscu pozwolę sobie na kilka szczerych słów.

Chiny nie mają żadnej pamięci kontaktów z Rzeczpospolitą. Kropka.

Chińscy fachowcy od oblężeń miast pojawili się tu dawno temu, przed powstaniem Rzeczpospolitej, jako poddani imperium mongolskiego, by pomóc rozwalić mury otaczające nasze miasta.

Nasi w dużej liczbie pojawili się w Chinach sto lat temu, jako poddani imperiów europejskich, by pomóc rozwalić mury otaczające ich miasta, czy podbić Mandżurię.

Wszyscy oni pojawiali się nie z własnej woli, ani nie w swoim interesie, jeśli to jest jakieś pocieszenie w tym, że nasze państwa przy tych okazjach uległy implozji.

W czasach Rzeczpospolitej zaś nie było żadnych kontaktów, a zatem tym bardziej nie ma żadnych pięknych wspomnień.

Jedyne wspomnienia jakie mamy wspólne, to wspomnienie, że największe państwo na świecie stało się największym państwem na świecie, najpierw kosztem naszym, a potem kosztem Chin. I teraz, wciąż wielkie, leży sobie pośrodku.

Ciekawe co w związku z tym sobie Chińczycy myślą i w jakich kategoriach nas postrzegają?

Czy jednak w związku z tym Chińczycy całą swoją ambicję odmierzyli na odbicie tego co było kiedyś ich?

Nie.

Chińczycy mają ambicję bycia numer jeden. I paradoks, nie potrzebują do tego najpierw odzyskać tego co uważają za swoje! Zostaną numer jeden, a wtedy odzyskanie tego co było ich, będzie już tylko naturalną konsekwencją.

Pisałem tu o tym z dekadę temu i wtedy to wydawało się nieco szalone. Nawet ówczesna chińska sztuczna inteligencja w to nie wierzyła, bo na pytanie czym jest ‘chińskie marzenie’, po dyskusji z Chińczykami odpowiedziała, że jest tym przeniesienie się do USA.

Te czasy minęły.

Znałem wtedy Chińczyków, którzy cisnęli kasę choćby z kamienia, by wygodnie się urządzić w Kaliforni. Ze mną w Chinach się nawet nie pożegnali, wychodząc z typowo chińskiego pragmatyzmu, że nie ma po co, skoro ja się do Kalifornii nie przeniosę.

Proszę sobie wyobrazić, że są oni obecnie z powrotem w Chinach!

Podobnie jak pewnie większość absolwentów tych wszystkich zachodnich uniwersytetów.

Co właśnie pokazuje podstawową różnicę między Polską i Chinami.

Chiny prą do przodu, są jak pociąg pancerny przedzierający się przez dzikie terytorium. Jak będzie trzeba to pociąg ten będzie się ostrzeliwał dużymi działami i karabinami maszynowymi w wieżyczkach. Gdy ktoś poważnie zagrozi pociągowi to na platformach które są pomiędzy opancerzonymi wagonami zdjęte zostaną plandeki i ukażą się dodatkowe baterie szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych. One ostrzelają okolicę i przestrzeń powietrzną nad pociągiem gorącym metalem i każdy kto spróbuje ten pociąg powstrzymać dostanie taki wpierdol, że się nie pozbiera.

Pociąg może i się wykolei, ale będzie się ostrzeliwał i wszystko w jego zasięgu zamieni się w pustynię, ruinę i zgliszcza. A zasięg ma poważny! Potem przy stratach, tak dużych jak to tylko będzie konieczne, tor zostanie naprawiony i pociąg może się i wycofa, ale za jakiś czas na pewno wróci, jeszcze lepiej opancerzony, z WIĘKSZĄ ilością dział, WIĘKSZĄ ilością amunicji i JESZCZE BARDZIEJ ZDETERMINOWANĄ ZAŁOGĄ. I o czym wiedzą wszyscy potencjalni dywersanci, załogą pamiętliwą.

W porównaniu, my jesteśmy kolejką wąskotorową, która podwozi prowincjuszy na stację, z której odjeżdżają już dalej prawdziwe pociągi.

Czy różnica wynika tylko z ilości i wielkości wagonów?

Moim zdaniem, o czym wielokrotnie pisałem, różnica wynika przede wszystkim z mentalności.

Różnice mentalności są wielorakie.

Jaka jest najpoważniejsza? Czy ambicje?

To oczywiście też.

Problemem jednak nie jest nawet diametralnie różna samoocena.

Najważniejsza to taka, że Chińczycy mają poważną przewagę w postaci braku sklerozy, pozwalającej im sięgać do solidnej podbudowy. Wiedzą więc, bo mają to już dawno rozpracowane, że czas to przemiany. Nigdy nie jest tak samo, nic nie trwa wiecznie. Stała jest tylko zmiana.

My teoretycznie też o tym słyszeliśmy i też mieliśmy takie myśli w naszym kręgu kulturowym, jednak mimo tego wolimy się zachwycać, jak to milusieńko jest teraz. No może nie teraz, bo najfajniej to było w 2019, ale przy korzystnych wiatrach, może uda się wyrwać z uścisku tych wszystkich zamordystów i znów żyć jak 3 lata temu. Hej, to ci by było piknie!

Chińczycy nie mają takich złudzeń. Oni w ogóle nie myślą takimi kategoriami, żeby żyło się jak 3 lata wcześniej! Za trzy lata ma się żyć o trzy lata bardziej niż teraz i o sześć niż trzy lata temu.

Ponieważ całkiem niedawno byłem w Chinach i to nie na tydzień, na spotkaniu w jakimś hotelu, czy ośrodku dla dyplomatów, mogę z dużą pewnością siebie powiedzieć, że w ciągu ostatnich 3 lat Chiny zmieniły się bardziej niż Polska w ciągu dekady!

Chiński pociąg pancerny przez cały ten czas jechał i się modernizował, a także zbroił. Smok jest większy, silniejszy, a nasz Szewczyk dratewka poszedł z nim negocjować, odnoszę wrażenie z zapiskami na tych samych kartkach, plus nową petycją o obronę.

Do smoka z prośbami przychodzi ktoś codziennie. Smok już nawet nie ma z tego uciechy, bo co to za frajda codziennie wysłuchiwać skomlenia?

Mam więc nadzieję, że my sami nie stawiamy się w takiej roli.

Podsumowując, jeśli mamy przedstawić taki fajny plan, że Chiny zbudują sobie w Polsce coś tam, co jest im potrzebne, a w zamian nas obronią, albo dadzą nam jakieś okruszki, to proszę bardzo. Chiny mogą nam pójść na rękę i dać nam te okruszki, a nawet obronić to i owo, na pewno zaś to coś, co sobie zbudują. Na ich miejscu dałbym okruszków tylko połowę, a resztę ostentacyjnie, na naszych oczach wyrzucił do kosza.

Poważnie bowiem nas traktować nie będą.

Oczywiście zaraz rozlegnie się lament, że jak będziemy chcieli za dużo, to się obrażą i pójdą gdzie indziej.

Być może. Zrobią to jednak tylko wtedy, gdy faktycznie potwierdzą im to wyliczenia na bardzo zaawansowanym kalkulatorze logarytmicznym. Już wy się o ich interes nie martwcie.

Podobnie, jeśli nasza oferta będzie mało atrakcyjna, nie będą mieli najmniejszych oporów by nas o tym poinformować.

Jeśli jednak mają wobec nas poważne plany to i my, rozmawiając z nimi, powinniśmy mieć plany wobec nas nie mniej poważne. I na pewno nie plany, by z tysiąc naszych zarobiło najmniejsze krajowe, które i tak są żenujące wobec minimalnych w sąsiednich krajach.

Nie stawiajmy się w roli żebraków!

Uczmy się od Chińczyków. Oni też bywali na dnie, ale to nie umniejsza ich przekonania o własnej wyjątkowości.

Szacunek do siebie w ich znudzonych oczach, może początkowo wywoła nieco ironiczny uśmiech, ale konsekwencja i ambicje wzbudzą zainteresowanie.

Co jak co, ale Chińczycy cenią u innych to samo co cenią u siebie. I nie jest to gnuśność.

Będzie ciężko, ale ciężko będzie i tak. Trzeba się wziąć do roboty, bo siedzenie na dupie i skromne marzenia nie są żadną opcją.

Czy jednak sami wiemy czego od Chińczyków chcemy? Chciejmy coś wyjątkowego, żeby nie mieli innego wyjścia, jak zacząć nas odróżniać od Czechów, Słowaków. No i tych… Holendrów, co to się ponoć wymawiają podobnie, co ich tak wkurzało, że w końcu zmienili nazwę na Niderlandy.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka