Kultura Liberalna Kultura Liberalna
108
BLOG

PO–PiS na sto lat!

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Życzyłbym sobie tego jako Polak, żeby firmy PO i PiS-u przez sto lat najbliższych trwały i nie znikały tylko po to, aby grupka niespełnionej młodzieży mogła się pobawić w politykę.

Adam Puchejda: Zacznę od cytatu: „Kiedy konflikt zaczyna niebezpiecznie podśmierdywać wojną domową – nie w przenośni, lecz dosłownie – pisał pan w jednym ze swoich felietonów – to wtedy mądry człowiek wrzuca hamulec”. Pańskim zdaniem jesteśmy już o krok od wojny domowej?

Jan Wróbel: Kiedy już wybuchnie wojna domowa, to będzie wiadomo, kiedy byliśmy od niej o krok. Na szczęście to jest zawsze zespół czynników – namacalnych i nienamacalnych, psychologicznych. I ten zespół może w Polsce nigdy nie wystąpić. Daj Boże, żeby tak było.

Natomiast potrzebne do tego komponenty występują. To duża skala – jak to mówił ostatnio Rafał Matyja – moralnego wykluczania drugiej strony i odmawiania jej podmiotowości. Plus to, że co by się najgorszego nie wymyśliło, to druga strona z pewnością to podchwyci i zechce u siebie też zastosować.

Kogo ma pan na myśli, mówiąc: „podmiotowość drugiej strony”? Strony są tu wymienne?

Tak. Generalnie, jak wiadomo, jednym ze zjawisk ogłupiających polską scenę polityczną jest tzw. symetryzm. Ogłupiających, bo nieprawdziwych. Nie w każdej sprawie między obozami zwolenników PiS-u i jego przeciwników występuje symetria form, sposobu działania i myślenia. W niektórych tak się jednak zdarza, a formą obrony tych, którzy uważają się za mądrzejszych i europejskich, jest wmawianie każdemu, kto ich krytykuje, skłonności do symetryzmu.

Oskarżani o symetryzm są ci, którzy bronią niektórych działań PiS-u?

Nie – ci, którzy atakują PO. Obrona PiS-u już nikogo w Polsce nie interesuje. Interesujące jest tylko to, kto nas atakuje. Problem polega na tym, że PO lub, jakby to powiedzieć, „obóz III RP” nie posuwał i nie posuwa się do takiego stopnia agresji jak część obozu PiS-owskiego. Moim zdaniem to jest po prostu prawda, bita prawda. Natomiast ten sam obóz nie przeprowadził rozrachunku sam ze sobą. Jak to się stało, że tylu Polaków nas moralnie odrzuca? Że nie wiąże z nami planów na polityczną przyszłość i uważa za drugą ligę? Z powodu nieprzeprowadzenia tego moralno-intelektualnego rachunku. Formą obrony przed tym, by go nie przeprowadzać, jest zaś zarzucanie wszystkim swoim krytykom symetryzmu: „jesteście symetrystami – mówią wtedy – w istocie rzeczy jesteście PiS-owcami!”.

Czyli zarzut symetryzmu jest formą obrony przed swoistą psychoanalizą?

Tak.

A jeśli PO i jej zwolennicy dokonają rachunku sumienia, to ten argument przestanie mieć sens?

Nie będą go tak łatwo używać albo dopiero wtedy zyska swój sens. Na czym polega siła i słabość symetryzmu? Siła polega na tym, że obóz, który mówi o sobie jako tym mądrzejszym i szlachetniejszym, w wielu wypadkach był równie głupi, pazerny i wykluczający drugą stronę jak dzisiejszy PiS. Słabość zaś na tym, że symetrysta nie dostrzega pewnych różnic między tym, co dziś formułuje obóz zwolenników PiS-u, a tym, czego nie formułował obóz zwolenników Tuska, Komorowskiego i Platformy Obywatelskiej.

Może pan to rozwinąć?

Okropną cechą projektu budowania III RP było piętnowanie jego przeciwników. Stygmatyzowanie. Zwłaszcza mam tu na myśli stygmatyzowanie w kierunku „niedojdy”, „ci, którzy sobie nie poradzili”, „ludzie, którzy mają dwie lewe ręce”, „ci, którzy nie nauczyli się języków”, „ci, którzy naprodukowali sobie dzieci, a nie mają na ich utrzymanie”, „ci, którzy oglądają Polsat i słuchają durnych piosenek”. To jest okropna słabość tego obozu i wielka krzywda, jaką wyrządził narodowi polskiemu, jego spójności.

Natomiast, po tej stronie anty-III-RP, teraz umownie PiS-owskiej, zdecydowanie więcej było takiego klimaciku „rozprawy z III RP” i jej przeciwnikami. Kiedy mówię to moim kolegom, powiedzmy bardziej zagorzałym PiS-owcom, to oni odpowiadają: „co ty, a nie pamiętasz, co plótł Niesiołowski?”. Pamiętam – był cynicznie używanym przez Tuska człowiekiem, który stracił kontakt z rzeczywistością. Po drugiej stronie mamy jednak nadawanie tego komunikatu o „rozprawie z III RP” przez bardzo wielu publicystów i polityków. A potem padają nieśmiertelne słowa Sikorskiego: „dorżnąć watahę”.

Zatem może tak naprawdę to tylko kolejna odsłona starego sporu między oświeconymi elitami a nieoświeconym ludem, ciemnogrodem?

Dzisiaj jesteśmy znacznie dalej od tamtego konfliktu. To nowa sytuacja. Kiedyś było tak, że przyjeżdżał dziennikarz z Zachodu i szedł do ludzi, którzy mówili: „Polska jest krajem trudnych reform, ale zmierza rączymi susami na Zachód. Jest u nas demokratycznie, tolerancyjnie, musimy tylko walczyć z polską prawicą, która trzyma się sutanny”.

To jest jednak zamknięty rozdział, bo obóz, który przez długi czas nadawał taki komunikat, jest dziś w proszku, w panice. Reaguje jak rozjuszone zwierzę. Jak każde imperium, które nagle stacza się do rozmiarów postimperium, jest zdenerwowane i kąsa na prawo i lewo. W jego miejsce nie powstał jednak drugi, podobny obóz – równie silny intelektualnie i równie silnie zaangażowany emocjonalnie; obóz, który ma spójną narrację, łączącą rzeczywistość z własnymi pragnieniami.

Udało mu się jednak wygrać wybory. Trafnie odczytał społeczne nastroje?

Narracja obozu PiS-owskiego ma, oczywiście, elementy bardzo prawdziwe. Ale jakby wziąć te wszystkie komponenty i – jak to robi paleontolog – „zestawić te kości”, to na koniec nie powstanie dinozaur, tylko zwierzę, które nie istniało i nie istnieje.

Kiedy obóz PiS-u mówi o licznych wykluczonych, to oczywiście ma sporo racji, ale zarazem pomija fakt, że część z nich to ludzie, których wypluwa współczesna Europa. Świat kapitalistyczny nie potrzebuje zbyt wiele fizycznej pracy Europejczyków. To nie jest kwestia błędów Tuska i Balcerowicza.

A kiedy mówimy o „pedagogice wstydu” wobec narodu polskiego to – oczywiście – mają rację! Sam niejednokrotnie o tym mówiłem i pisałem. Ale składając to do kupy, powstaje obrazek, który jest nieprawdziwy – narodu będącego w rękach ludzi nieposiadających narodowego poczucia, wyprzedających z Polski, co się da, a dziś „utuczonych” na tej niemoralnej procedurze. To fałszowanie rzeczywistości, przeszłości i teraźniejszości. Są wnukowie byłych UB-eków w Platformie Obywatelskiej, są ludzie wykluczeni bez swojej własnej winy, są też elementy pedagogiki wstydu w działaniu III Rzeczypospolitej, ale to wszystko rozsypane kości. Wcale nie było jednego, wielkiego projektu.

Obóz PiS-u nie ma spójnego projektu, to tylko przepalający się resentyment?

Cały wywiad TUTAJ

Jan Wróbel

dziennikarz, publicysta, felietonista, nauczyciel i historyk. Były zastępca redaktora naczelnego „Życia”, pracował także w „Dzienniku”. Prowadzący wtorkowego wydania Poranka Radia TOK FM.

Adam Puchejda

publicysta, zastępca sekretarza redakcji „Kultura Liberalna”, twitter: @AdamPuchejda.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka