generee generee
842
BLOG

Pogrzebanie Kultury

generee generee Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

    Kultura to jeden z tych meteorytów, który przemknął przez rodzimą scenę reggae w smutnych, szarych latach osiemdziesiątych i po prostu zniknął; nie pozostawiając po sobie zbyt wielu nagrań, nie mówiąc już o materiale zarejestrowanym w studio i wydanym jako płyta długogrająca. Jedyne oficjalne nagranie jakie ujrzało światło dzienne to 'Lew Ja i Ja', na składance "Fala"... ale nie oddaje ono charakteru zespołu i granej przez nich muzyki.

    Pomimo, że Kultura podzieliła los innych zespołów reggae, to sposób w jaki to zrobiła był dość szczególny. Początkowo samodzielna, zazębiła się z Izraelem, by spleść się z nim nierozerwalnie i wreszcie zostać przezeń wchłonięta. Najbardziej w wymiarze personalno-organizacyjnym, bo muzycznie odcisnęła na Izraelu głębokie piętno i tym samym częściowo przetrwała. Płyta "Duchowa rewolucja" to w mojej opinii przede wszystkim Kultura. O tym jak inna była muzyka Kultury od muzyki Izraela, pomimo zbioru wspólnych muzyków, przekonać się można słuchając nagrań koncertów z jednego festiwalu - Jarocina '84. Miałem to nagrane na jednej kasecie - tzw. dziewięćdziesiątce - po jednej stronie na zespół; było to niewiarygodne - jedno miejsce, jeden czas, częściowo ci sami ludzie - a dwa kompletnie inne światy. Izrael kraina spokoju i łagodności - Kultura ogień, rytm i puls. Po blisko trzydziestu latach koncert Izraela doczekał się wydania na winylu, koncertu Kultury nie - a wielka, wielka szkoda, zwłaszcza, że jest nieosiągalny w sieci. Kto wie, czy wydanie ich jako podwójnego albumu nie byłoby najbardziej zasadne.

    Ale przecież dwaj wielcy liderzy Izraela i Kultury - Robert Brylewski i Darek Malejonek - wciąż żyją. Owszem zupełnie różnie się mają, ale razem z innymi muzykami, z którymi tworzyli historię reggae w Polsce, mniej lub bardziej regularnie pod szyldem Izrael dalej występują. I pod tym szyldem postanowili sięgnąć do starych piosenek, nagrać je w studiu i tym samym ocalić Kulturę od zapomnienia.

    Niestety z fatalnym - by nie rzec - opłakanym skutkiem. Wszystko z ta płytą było na opak - miała wyjść w sierpniu 2015 r. I w Ostródzie na festiwalu odbył się nawet koncert ją promujący! Byłem na nim i dawał pewna nadzieję; pomimo fatalnej kondycji Brylewskiego brzmiało to nieźle; do tego panowało przekonanie, że materiał jest już nagrany i czeka tylko na zgranie; kolejne dość bliskie daty premiery - październik '15, styczeń '16 w tym przekonaniu tylko utwierdzały - zacierałem ręce i czekałem; potem przestałem czekać.

    No i się niespodziewanie doczekałem, tuż przed majem br.; i jeśli dobrze zrozumiałem opis to jeszcze w tym roku nagrywali materiał w studio...

    Może zabrzmi to smutno i jednocześnie bezwzględnie, ale najlepszym elementem tej płyty jest okładka. I nawet żałuję, że nie zamówiłem dużej czarnej płyty. Skoro słuchać będę tego nieczęsto i do tego wybiórczo, to miałbym choć ładny obrazek. Celowo napisałem okładka, obrazek, a nie wkładka, bo ta jest słabej jakości; znajduje się w niej esej(?), dykteryjka(?), nota biograficzna(?) poświęcone Kulturze autorstwa zmarłego przed dwoma laty Sławka Gołaszewskiego oraz minimalna ilość informacji dotyczących powstania płyty; całość zredagowana i wyjustowana byle jak, z prymitywnym krojem liter. A wydawałoby się, że prawie 2 lata od koncertu to wystarczająco dużo czasu, żeby produkt dopieścić i zadbać, aby znalazły się w nim też i teksty piosenek; ale najwyraźniej problem nie leżał w czasie.

    I tu dochodzimy do sedna; otóż słuchając tej płyty i oglądając to wydawnictwo odnoszę wrażenie, że powstała bez wiary i przekonania. Ot na zasadzie siły rozpędu - mieliśmy pomysł, zaczęliśmy próby, coś sobie na roboczo nagraliśmy, znaleźliśmy chwilowa przyjemność lat młodości, ale entuzjazm szybko zgasł, niemniej jako zawodowi muzycy dociągnęliśmy temat do końca... bo trzeba.

    A właśnie, że nie trzeba! Nie trzeba było psuć tak wspaniałych piosenek. Nie trzeba było utrwalać fatalnego głosu Brylewskiego, a tym bardziej wydawać tego na płycie. Na 11 piosenek jakie się tam znajdują, zaledwie 2,5 ma dawny ogień Kultury. Stop! Nie ogień - cień jaki rzucają na ściany ludzie i rzeczy zgromadzone wokół ognia. Pozostałych kilka, to poprawnie wykonane reggae z wyraźnym sznytem Maleo Reggae Rockers. Na dwa - 'Follow Jah' i 'Pies' - gdzie główne skrzypce gra Brylu należy spuścić zasłonę milczenia; jak sobie płytę na pliki mp3 zgrywałem, to natychmiast je wywaliłem - tego się nie da słuchać bez uczucia zażenowania...

    Zamiast nie trzeba - powiem więcej - nie można. Nie można, nawet jeżeli jest się autorami piosenek, pozwalać sobie na takie niechlujne i słabe wykonania, które de facto są grzebaniem legendy Kultury. Ten zespół nie zasługuje na taką bylejakość.

    'Żyjemy razem' to dobrze zagrany utwór; najlepszy na tej płycie, i to pomimo, że wciąż bardzo dużo brakuje mu do tego jak brzmiał 33 lata temu; na żywo.

    Pamiętajcie o tym, gdy będziecie mieli okazję go słuchać.



Izrael gra Kulturę,

2017 MANUFAKTURA LLEGENDA/FIRMA W MOICH OCZACH,

total time: 55:06




generee
O mnie generee

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura