ladynoprofit ladynoprofit
291
BLOG

Trudna Łatwość

ladynoprofit ladynoprofit Kultura Obserwuj notkę 6

Już dawno nie pisałam o filmach...A lubię...

Dlatego ...był taki film.... Spanglish.

Pojawiająca się w tle narracja - ma swoją funkcję - i nie jest to prowdzenie widza za łapkę, by nie pogubił się w linii fabuły.

Głos w tle / w końcowych już scenach filmu/, rozprawia się z pytaniem: jak żyć?

Ano tak, by nasze wybory, w którą stronę, z kim, po co i dlaczego - dawały wynik - by to wszystko nas określało.

Bo przecież można żyć tak, że nic nas nie określa.

Skrypty, matryce, instynkty, przypadkowość - ale nie przypadków, bo one muszą inkrustować nasze biografie.

Przypadkowość wynikająca z inercji wiedzy o sobie, czego tak naprawdę chcemy i kim naprawdę jesteśmy.

Cała pychotka filmu tkwi w dialogach.

Frazy sa jak szczyty gór lodowych na trasie niezatapialnego - ale to wystarczy, by rozpoznać gabaryty, kształt całej góry.

A nie są to łatwe i przyjemne rozwinięcia anosowanego lapidarnym ujęciem - refleksje.

Taki peeling mózgu, by mógł lepiej ...oddychać konkluzjami.

Latynoska jako pomoc domowa, do tego nie znająca języka gospodarzy. Za tłumacza robi jej córeczka.

Domownicy to pozornie udane małzeństwo, zalkoholizowana matka żony i dziecko pary.

Co z tego, że osobowość latynoski to niebywała nieśmiałość, stały wstyd, że nie zna angielskiego. Niby wycofana, cicha - ale jakże wyrazista dziewczyna.

Starsza pani odstawia alkohol pity dekadami, trzeźwieje - bo nagle dla kogoś nie jest invisible, ktoś z nią chce rozmawiać, ktoś emanuje autentyzmem ciepła...

Mąż żony - podobny efekt - ale na innym poziomie.

Bo piękna jego żona to przegadana niedojrzałość, kapryśna, więcej niż niestabilna emocjonalnie.

A tu nagle okazuje się, że istnieje kobieta która rozmawia /początkowo z córką w roli tłumacza/, która nie tokuje dla bicia piany, ale dokonuje redefinicji sedna.

Odpryski ich dialogów...

 

On:

- Jeśli taka kobieta jak ty mówi, że czuje się na rozdrożu, to znaczy, że tam właśnie jesteś.

**************

Ona:

- Dlaczego założyłeś, że jestem wdową?

- Bo takich kobiet jak ty ...nie porzuca się.

**************

Porywa ją do swej restauracji, chce coś ugotować dla niej i nalewa sobie przy okazji drinka.

Na co ona prosi, by lepiej nie.

On już ma zapytać: why?

Ale sam sobie dopowiada:

- By było uczciwiej...

I nie seks oboje mieli na myśli...

Ale nawet to co maja sobie do powiedzenia, nie może być podrasowane alkoholem. Bo też cholernie - nie musi...

Albo..

On niezdarnie obejmuje ją jednym ramieniem i mówi:

-Tylko jeden moj organ jest rozsądny, ta ręka - reszta chciałaby rzucić się w przepaść..

Albo...

On do niej:

- Wiem, że nie lubisz komplementów, ale twoim imieniem powinni nazwać płeć...

Albo...

Siedzą oboje na łóżku - ona zbiera się do wyjścia a on mówi:

- Jeśli moje stopy dotkną podłogi wrócą mi szare komórki. Jeśli oboje staniemy - podłoga nas pożre...

Ona waha sie...stopy juz prawie dotykaja podłogi - i sekundę przed - mówi do niego to co mowi /jest ta scena w clipie/...i podłoga zabrała mu ją...

Zabrała, bo filmu nie wieńczy słodkie zakończenie. I dobrze, że tak....

Kiedy ona nauczyła się angielskiego, tak by swobodnie rozmawiać bez pomocy córki - on doznał specyficznej iluminacji - że doświadcza jej pełniej, mocniej i głębiej.

I wtedy wyrwało mu się pozornie irracjonalne:

- Witaj....

Spotykali się od dawna każdego dnia...

Ale to witaj  ma swoją moc i znaczenie...

Pełny dostęp do jakości tej kobiety...

I to co uważam, za próg graniczny właściwego wyboru: luksus bycia sobą przy partnerze.

Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że sens, poczucie właściwego czasu i miejsca - osadza się na jednym - na zrozumieniu, że cokolwiek - nie trzeba się starać, sztucznie kreować, obcinać siebie, dodawać do osobowości bazowej obce elementy, bo może tak lepiej, właściwiej. Że nie trzeba się starać.

Nie oznacza to inercji, stagnacji - bo działamy, pocimy się w życiu - ale nie czujemy dławiącego imperatywu - wszystko jest naturalne, zrozumiałe - pomimo finalnego czasem zmęczenia, bez starań. W koleinach notorycznego starania się dopracowujemy się nie tylko masakrycznego zmęczenia duszy. Ale staranie się -  upokarza. Nie nas - tę drugą stronę.

O czym jest ten film? Nie musieli się starać wobec siebie. Dobiło ich to odkrycie wobec faktu, że za późno się spotkali.

Ale zawsze warto przekonać się jak to jest...





Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura