Wszelkiej maści mity mają to do siebie, że po pierwsze są bardzo wygodne i stąd masowo pielęgnowane. Po wtóre - nie mające zakotwiczenia w prawdzie realiów - mocno w nich mieszają. Taki ładny paradoks.
Mam na myśli wojnę płci.
Cała zabawa osadza się na tym, że jeśli istnieją zasieki pomiędzy ludźmi - nie przebiegają one na linii płci.
Nawet Salon24 to dokumentuje.
Pomosty tudzież fosy zależą od zupełnie innych kwestii.
I tak fani zupy ogórkowej szybciej się mentalnie przytulą niż do fanów zupy pomidorowej.
Oczywiście płeć nie ma tu żadnego znaczenia.
Jednak gdyby wziąć pod lupę środowisko sprzyjających sobie fanów danej zupy - obraz będzie mniej różowy.
Bywa, że w hermetycznej strefie uwiebienia eksplodują batalie, podjazdy, szarpaniny - a to bardziej zniesmacza resztę przypisanych do siebie smakowo - niż gdyby starcia z zewnętrznym wrogiem.
Dlatego podniebienie preferencji to za mało.
Eksplikacja na grafice ma niejako dotrzeć do jaźni kobiecej.
Jednak lotne umysły wychwycą wektor w drugą stronę.
Ów tekst wreszcie odpali iluminację w mężczyźnie dotyczącą wielowiekowej irytacji samczej: co wy kobiety widziecie w tym zielsku??!!??? /kwiaty/.
Porównanie z grafiki nie zostawia już miejsca na nieporozumienia. Obie strony z dostępem do kodu: jak to wszystko hula.
Pomijam, że zawarta symetria analogii jest fałszywa - gdyż kobieca radość z kwiatów nie przebije radości z bukietu doznań alkowianych.
Mężczyzna wiec nie jest wrogiem kobiety, jak i kobieta nie jest wrogiem mężczyzny.
Ukochane zupy tego nie porządkują.
Jedynie tajemnica dostrojenia, gdy obojgu wystarczy słowo, samogloski i w lot łapią resztę epickiej story.
Jest to ten rodzaj rozkoszy, ktora implikuje kolejne.
A wtedy oboje obdarowują się bukietami nie tylko atencji, ale czegoś ważniejszego....zrozumienia, tak egzotycznego porozumienia nie tylko dusz, ale i dotyku rozkwitającej intencji.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
