ladynoprofit ladynoprofit
288
BLOG

Fibonacci & cantus firmus..

ladynoprofit ladynoprofit Kultura Obserwuj notkę 0

Ilekroć zanurzam swą dłoń w narracji - zostaje mi w niej on. I tylko on.

Seligman (Stellan Skarsgård).

Trwałam przy tej historii mocno wbrew sobie.
Był moment, że zgasiłam świecę kolejnych ujęć - by ogrzać się w mej rzeczywistości. No ale wróciłam, by opinia ma miała uczciwy charakter.

I gdy czytam, jaki to inteligentny film, jak reżyser wodzi nas za nos - to sorry - ale odpadam.

Wprowadzenie bohatera bardzo zdyskursywizowanego, bardzo racjonalnego - wg mnie ratuje ów film, choć co to za ratunek?!

Zostawić Seligman'a - resztę wyciąć, zmielić.

Charlotte Gainsbourg z sylwetką anorektycznego nastolatka /nie nastolatki/, autystyczna nieobecność w oczach i werbalizacja jakby usta potraktowano 5 litrami botoxu - kamienne, martwe - słowa ledwo słyszalne.

Dwoje bohaterów uprawia pozorny dialog. Łączy ich przestrzeń obskurnego pokoju - właściwie nic więcej.

Uma Thurman - za którą nie przepadam - rewelacyjna w epizodzie.
Jedyne światełko warsztatowe w tym obrazie.

Ktoś tam o poetyce filmu. Jaka poetyka?!? Reżyser postawił na dosłowność, która niczego nie wnosi, niczego nie eksplikuje.
Choćby masakrowanie widza serią pure medycznych fotografii w mocnym zbliżeniu męskich klejnotów.

Przypadek, bo tak niedawno trafiłam na film o pokrewnej tematyce - czyli uzależnieniu seksem.

Film, w którym właściwie seksu nie było - ale w niewiarygodnie piękny, trafny sposób przeprowadził widza po piekle tej przypadłości. No ale był ukierunkowany na podgląd duszy - a nie skandynawska poetykę smutnego zimnego porno.

Fibonacci & cantus firmus.. to przęsła kontekstowe tłumaczenia budowy świata, życia, seksu przez Seligman'a.

Jednak jego erudycja trafia na ścianę masakrycznej ignorancji dziewczyny.

Jeśli czytam, że druga część mocno zawodzi po pierwszej - właściwie już jestem w domu.

A wybrany do wpisu kadr?

Piedestał.
On nigdy się nie sprawdza.
Oboje kamienieją na marginesie sensu.
Przyjmij niedoskonałość.
Ona jest wolna od śmietnika.

Łącząc ten film z moją myślą - potworna samotność filmowej dziewczyny, jej zimny emocjonalny autyzm... to infantylny bunt wobec niedoskonałości samej siebie, niedoskonałości świata, miłości.
Ale kto powiedział, że cokolwiek jest doskonałe?
Piedestał i upodlenie mają ten sam finał.
Zgon z odwleczonym na wiele lat pochówkiem.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura