W 1917 roku w Portugalii doszło do niecodziennego wydarzenia. 3 dzieci zobaczyla cos, co nie miescilo sie w kanonach przyjetej racjonalnosci. Mieli rozmawiac z istota, ktora przedstawila sie im jako "Matka Boska Rozancowa". Ale tajemnicze wydarzenia rozpoczely sie po roku wczesniej, kiedy Lucia, Francisco i Jacinta ujrzaly kogos, kto przedstawil im sie jako "wyslannik nieba". Objawien w Fatimie nie mozna uznac za calkowity wymysl - poniewaz towarzyszyly im zjawiska, ktore byly widoczne tysiacom zgromadzonych ludzi (przestal padac deszcz, tajemnicza obserwacja tzw "tanczacego slonca"). Trudno uznac je za przejaw zbiorowej halucynacji albo histerii. Analiza samych wydarzen jest zastanawiajaca. Po pierwsze - ciekawa wydaje sie byc wizja piekla ktora zobaczyly dzieci. Opisaly one pieklo jako miejsce gdzies we wnetrzu Ziemi, z diablami przypominajacymi zwierzeta oraz oczywiscie skapane w ogniu. Wizja jak najbardziej ludowa, a wiec taka jaka przystawala do wyobrazenia przecietnego, biednego i niewyksztalconego czlowieka. Istota opowiadala tez rzeczy, ktore powinny klocic sie z przekazami biblijnymi. Wg Biblii Bog mial zawrzec przymierze z czlowiekiem po potopie. Tymczasem 'Matka Boska' bez watpienia straszy wojnami ktore maja spotkac ludzkosc, jesli nie przestanie "grzeszyc". Uzywala tez interesujacej "frazeologii" - podkreslajac takie okreslenia jak "Niepokalane Serce", "poswiecenie jej Rosji" i inne.
Przejdzmy jednak do meritum. 70 tysiecy (wg innych obliczen - 30 do 40 tysiecy) ludzi widzialo tzw "cud Slonca'. Wg niezaleznych relacji nie mialo to zwiazku z kwestia wiary - a samo zjawisko widziane bylo na pewnym obszarze (mialo wiec wymiar terytorialny,a nie osobowy). Zbiorowy trans? Teoretycznie byloby to mozliwe, ale taka hipoteze obala terytorialny charakter zjawiska. A moze nic faktycznie nie zaszlo - byly i takie relacje:
http://www.pawlowski.dk/objawienia/fatima/slonce_tanczylo.htm
Trudno jednak je zaakceptowac - przy takiej licznie potwierdzen. Przypomina to nieco obecne teorie dotyczace WTC - gdzie zwolennicy spiskowych teorii udowadniaja, ze tak naprawde nie bylo zadnych samolotow a my dalismy sie zwiesc iluzji. Zwolennicy calkowitego zaprzeczenia nie znajduja jednak uznania nawet w srodowiskach calkowicie ateistycznych, ktore probuja znalezc inne sposoby wyjasnienia tego wydarzenia.
Teorie o boskim pochodzeniu "cudu w Fatimie" calkowicie odrzucam. Nie tylko ze wzgledu na moj agnostycyzm, ale ze wzgledu na calkowity brak logiki w przekazie "Matki Bozej" i z powodu uzywanej przez nia formy "ludycznego" przekazu. "Matka Boska" domagala sie takze uwagi (zainteresowania soba)i okreslonych poswiecen, miala bardzo jasno okreslone zadania wobec ludzi. Poinformowala tez np, ze okreslone zadanie dla dzieci ma sam Bog (przypomina to powolanie sie na ostateczny autorytet, ktory nie moze sie pojawic i przedstawia swoje zyczenia przez poslanca)...Zastanawiajace jest takze, ze "widzenia" mialy miejsce w konkretne dni w porach z gory zaplanowanych.
Zeby bylo jasne - odrzucam rowniez teorie jakoby "cud w Fatimie" mial jakikolwiek zwiazek UFO definiowanemu jako przybysze z innych planet. Byloby to jeszcze bardziej sprzeczne ze zdrowym rozsadkiem - po coz 'kosmici" mieliby przybywac na Ziemie i robic sobie spektakl tego rodzaju - a musialby przeciez on opierac sie na zebraniu ogromnej wiedzy dotyczacej wierzen cywilizacji europejskiej.
Tym niemniej - zjawiska, jakie wydarzyly sie w Fatimie przed ponad 90 laty uznac nalezy za jedne z najbardziej zagadkowych w najnowszej historii ludzkosci. Jest takze wg mnie jednym z najwazniejszych wydarzen zwiazanych z nowozytna historia religii chrzescijanskiej i Kosciola. Charakter objawien w mojej opinii zupelnie nie przystaje do wizji religii chrzescijanskiej jaka prezentuje chocby ksiadz profesor Michal Heller. Jest jednak "cudem" uznanym przez Watykan. Co wiec tak naprawde wydarzylo sie na poczatku XX wieku w Fatimie?
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura