"Enemy of the State" taki napis widniał na jego koszulce, kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy w Centrum Ekonomi Politycznej w Warszawie. Młody chłopak na oko zwolennik Korwina z plecakiem z naklejkami rockowych zespołów. Tego dnia Centrum Ekonomii Politycznej zorganizowało otwartą debatę na temat przyszłości polskiej gospodarki. Tematem przewodnim była obecność młodych ludzi w życiu gospodarczym, stąd nie mogło zabraknąć przedstawicieli wszystkich warszawskich uczelni, młodzieżówek partii politycznych i wiecznie wystających na papierosie przedstawicieli Krytyki Politycznej.
Dyskusje do których zapraszano ludzi z widowni, tonęły w coraz większej ilości mądrych słów, które sądząc po wyrazie twarzy rozmumiał każdy, oprócz chłopaka z koszulką "Enemy of the State" i podobizną jakiegoś starego gościa w okularach (nie był to Oskar Lange, patronujący tej imprezie). W pewnym momencie do jednej z dyskusji na temat przyszłości systemu emerytalnego dołączył ten młody chłopak, jako jedyny w kilku zdaniach podsumował obecną sytuację i w jeszcze mniejszej liczbie słów opisał co należy zrobić aby uniknąć katastrofy systemu w przyszłości.
Na sali zapadła konsternacja, Sławomir Sierakowski, pogrążony w intelektualnym letargu (a być może odurzony nikotyną), marszczył bezradnie czoło. Prowadzący podziekował chłopakowi, rozpoczęła się polemika, którą można podsumować kilkoma zdaniami adwersarzy chłopaka: "to nie jest takie proste", "koszty społeczne takiego rozwiązania będą ogromne", "w rzeczywistości nie wszystko jest tak proste jak w książkach" etc. Ostatnim zarzutem przeciwko niemu było......przeintelektualizowanie, obłędne zaczytywanie się w prawicowych książkach i stosowanie teoretycznych rozwiązań do realnych problemów (sic!).
Dyskusja o systemie emerytalnym zakończyła się, rozpoczął się panel z udziałem oficera KBW i Informacji Wojskowej w czasach stalinowskich - prof. Zygmunta Baumana. Wszystko wróciło do normy.
Człowiekiem, którego podobiznę nosił ten chłopak, był Murray Rothbard, libertarianin, przedstawiciel szkoły austriackiej i propagator idei wolności człowieka w świecie totalnego państwa. Sam Rothbard nie jest jednak tematem tego artykułu, można się z nim zgadzać lub nie, chodzi raczej o podejście do rzeczywistości, do próby zrozumiałego jej opisu. Opisu celnego, ale również krótkiego, prostego w słowach i nie wymagającego od słuchacza wiedzy tajemnej lub specjalistycznej.
Tamten chłopak nie musiał się znać na technicznych szczegółach funkcjonowania ZUS'u, czy aspektach prawnych działania systemu emerytalnego, ta wiedza choć potrzebna na pewnym etapie i do pewnych zadań, nie jest potrzebna do tego aby zrozumieć działanie samego systemu. By zrozumieć działanie silnika spalinowego zwykły człowiek nie musi studiować fizyki i mechaniki, może skorzystać z Google i obejrzeć, czy przeczytać sobie niezliczoną ilość wyjaśnień działania silnika, począwszy od elementarnych rysunkowych (co już wystarczy) do czysto fizycznych (co na pewno przyda się komuś kto takie silniki konstruuje). Wiedza o działaniu silnika nie jest wiedzą: trudną do odnalezienia, trudną do zrozumienia i nie wymaga wcześniejszego obycia w temacie od laika.
Ekonomiści ze szkoły austriackiej, do której zaliczał się Rothbard, podobnie jak chłopak na konwencji, postrzegali gospodarkę jako rzecz prostą do wyjaśnienia nawet laikowi - rzecz jasna na podstawowym poziomie. Gospodarkę, podobnie jak działania silnika spalinowego możemy opisać za pomocą kilkunastu stron A4, jak i również za pomocą tysiąca wzorów matematycznych. To pierwsze wyjaśnienie jest podstawowe i pełne, pozwala zrozumieć najważniejsze i podstawowe prawa nią rządzące. Jeśli ktoś jednak chce dalej zgłębić temat, dowiedzieć się precyzyjnie jak działa silnik, opisać jego działanie wzorami fizycznymi, wówczas opis się komplikuje, a sam zainteresowany musi być człowiekiem dysponującym wiedzą specjalistyczną.
Niezależnie jednak od tego czy mamy do czynienia z laikiem, który dopiero co dowiedział się, że auta nie jeżdżą na powietrze, czy z konstruktorem silników - wiedza na temat działania samego silnika nie zmieni się, podstawy działania silnika będą identyczne. Podobnie jest z gospodarką - zgłębianie zasad ekonomicznych, nie prowadzi do odrzucenia wcześniejszych elementarnych opisów. Studia nad ekonomią, poszerzają naszą wiedzą o procesach, dają nam szeroki zasób wiedzy specjalistycznej np. potrzebnej do zarządzania instytucją finansową, ale większa wiedza nie przekreśli podstawowych praw ekonomicznych.
W tym miejscu dochodzimy do sedna tego artykułu. Wcześniej wspomniana konwencja w Centrum Ekonomii Politycznej nie miała na celu wyjaśnienia czegokolwiek, zrozumienia istoty rzeczy. Miała na celu tylko i wyłącznie nadmuchanie już rozbuchanego EGO zaproszonych gości i słuchaczy. Szacowne grono miało siebie samych za intelektualistów. Gdyby ktoś nie znał tego terminu podaję definicję:
Intelektualista - osoba z dużym poczuciem własnej wartości, czytająca bardzo dużo książek popularno-naukowych i humanistycznych, zainteresowaną kulturą. Intelektualista jest zwykle mistrzem w tworzeniu zdań tautologicznych, nie będąc świadom tego faktu. Mimo, że na bakier jest z logiką i podstawową matematyką, lubi publicznie odwoływać się do wzorów fizycznych, szczególną atencją obdarza Einsteina i mechanikę kwantową. Ma zdanie na każdy temat dotyczący gospodarki czy życia społecznego. Bez wątpienia ma bardzo dużą ilość poglądów, każda sprawa wydaje mu się szalenie skomplikowana, a wypowiadając się na jakikolwiek temat używa wielu słów ze słownika wyrazów obcych, lub pojęć fizycznych, matematycznych, medycznych, itp., których rozmówcy nie rozumieją. Ma duży talent do oczarowywania kobiet i mężczyzn, najlepiej czuje się w Berlinie, Paryżu, czy Brukseli.
W dzisiejszych czas być intelektualistą, znaczy być lewakiem, z kilkoma posadami na uczelni, wymądrzać się na każdy temat i pompować do upadłego swoje ego. Rzecz jasna prawdziwi intelektualiści nie wyginęli jeszcze, ale zostali zepchnięci do defensywy. Tak dzieje się na całym świecie, opinia publiczna ceni te osoby, które świecą przed jej oczami świecidełkami, pozorują że coś wiedzą, prowadzą tyrady z których tylko pozornie coś wynika. Dzięki dzisiejszym intelektualistom, rzeczywistość jawi się jako coś niezwykle skomplikowanego, coś do czego zrozumienia trzeba właśnie mądrego intelektualisty. Intelektualiści specjalnie dążą do zamazania prawdziwego obrazu rzeczywistości, kreując się na znawców wszechrzeczy i mając grono słuchaczy, pozornie monopolizują dostęp do wiedzy.
Opinia publiczna, czy też tzw. normalny człowiek nawykł do tego, by postrzegać takie rzeczy jak gospodarka jako bardzo skomplikowane do których wyjaśnienia trzeba jeszcze bardziej skomplikowanego języka intelektualisty. Te wszystkie stopy procentowe, banki, długi i podatki, co to znaczy do tego dochodzi jeszcze aborcja, mniejszości seksualne i inne mało istotne tematy. Intelektualista znajdzie odpowiedź na każde pytanie, odpowiedź mądrą, skomplikowaną i z użytym co najmniej raz słowem "rudymentarny".
Dla opinii publicznej prawdziwy intelektualista - osoba z pewnym etosem, wartościami i również jakkolwiek by nie brzmiało misją, jest osobą nudną. Tłum krzyczy "skomplikowane sprawy wymagają skomplikowanych rozwiązań", a prawdziwy intelektualista (w naszym przypadku z zakresu ekonomii) może opisać całą sytuację np. długu państwa w kilkunastu zrozumiałych dla każdego zdaniach i w tylu samo zdaniach nakreślić zręby planu naprawczego finansów publicznych. Prawdziwy intelektualista musi być zwolennikiem wolnego rynku - bo z racjonalnego punktu widzenia wolny rynek stanowi najlepsze rozwiązanie wielu problemów państwa.
Malowani intelektualiści są bardzo na rękę rządzącym - "skomplikowane sprawy" którymi zajmuje się rząd wymagają skomplikowanych ustaw, tysięcy nowych szczegółowych przepisów, tysięcy narad ekspertów, rozwiązanie tych "skomplikowanych spraw" za pomocą 1000 stronicowej ustawy to nic innego jak rzucenie kulą w płot (szczególnie w zakresie gospodarczym). Rzadko kiedy problem dotyczący gospodarki da się rozwiązać za pomocą ustawy tą gospodarkę kneblującą. Praca rządu polega na wydawaniu tych tysięcy przepisów, praca intelektualistów polega na organizowaniu debat, gdzie proponują jeszcze bardziej skomplikowane rozwiązania niż rząd, a praca mediów polega na przekazywaniu tego cyrku do głów opinii publicznej.
Pamiętajcie - nie mówcie o rzeczach postrzeganych jako skomplikowane w sposób prosty i zrozumiały, mówcie językiem psychoanalizy, wymieszanej z Marksem i teorią czarnych dziur, a ludzie Was pokochają, a rządzący zaproszą do grona ekspertów.
Inne tematy w dziale Polityka