MM Wołoszczuk na scenie Teatru Empatia. Na drugim planie: Henryka Szafranek.
MM Wołoszczuk na scenie Teatru Empatia. Na drugim planie: Henryka Szafranek.
LechGalicki LechGalicki
200
BLOG

Dwa teksty o Wigilii i Nowym Roku w DPS * Dom Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej*

LechGalicki LechGalicki Kultura Obserwuj notkę 3

   Wczoraj, to dzisiaj, tyle, że wczoraj. Oto dwa teksty Marii M. Wołoszczuk, która po długim czasie głębokiego nieprzystosowania i niemożności zaakceptowania życia w Domu Pomocy Społecznej rozpoczęła odnajdować się w trakcie realizowania przydanych jej talentów, o których nie miała nawet pojęcia. Uwierzyła w swoje artystyczne powołanie i wszystko zmieniło się z szarych kolorów na  na barwy słońca. Oto jej dwa teksty, w których opisała raczkowanie aktorki, konferansjerki, poetki itd., itd., itp. Dokonałem delikatnej redakcji opisów i udostępniłem pani artystce miejsce na moim blogu w Salonie 24.

Lech Galicki

                                                                                                    image

Wigilia 24.12.2011r.

    ..."pod­nieś rękę Boże Dzie­cię, bło­go­sław Oj­czy­znę miłą". Magia i pięk­no tego wie­czo­ru mogą być spo­tę­go­wa­ne lub prze­kre­ślo­ne. Nasz los nie w na­szych rę­kach. Prze­zna­cze­nie musi się speł­nić. Mija 18.30. Lu­dzie. Domy. Ko­lo­ro­we lamp­ki na cho­in­kach. Śmiech dzie­ci. Ulice za­la­ne desz­czem. Puste. Zimne. W bra­mie pod ja­sny­mi okna­mi kuli się zmar­z­nię­ty, głod­ny czło­wiek. Głod­ny ser­cem. Sa­mot­ny czło­wiek nie szuka pierw­szej gwiaz­dy. Po­strzę­pio­nym rę­ka­wem ocie­ra mokrą, szara twarz. Łzy. Deszcz. Drżą­cy­mi rę­ka­mi za­pa­la pół pa­pie­ro­sa. Uchy­lo­ne okno nie­sie gwar ra­do­snych roz­mów. Nie sły­szy ich. Wi­gi­lia. Małe drzew­ko mi­go­cze w dy­żur­ce pie­lę­gnia­rek. Cisza na­dziei i lęku. Tylko chory zna ten smak, tylko chory wie jak cień­ka jest gra­ni­ca mię­dzy nimi. Mała sala. Trzy lóżka jakby puste. Są puste. Nie ma w nich ani serca ani myśli. Po­bie­gły do naj­bliż­szych, do cho­in­ki, do stołu. W szpi­tal­nej po­ście­li leży tylko głu­che, nieme ciało. Dy­żur­ny le­karz rzu­cił stan­dar­do­we - we­so­łych świąt. Nie­do­mknął drzwi. Czy­jeś kap­cie za­szu­ra­ły na ko­ry­ta­rzu. Ktoś jęk­nął, może z bólu, może z tę­sk­no­ty..." gdy się Chry­stus rodzi i na świat przy­cho­dzi, ciem­na noc w ja­sno­ści pro­mie­ni­stej bro­dzi" Wi­gi­lia. Dom pełen ludzi. Wszyst­kie miej­sca w dużej sali za­ję­te. Białe ob­ru­sy. Uro­czy­ście. God­nie. Świa­tła. Barwy. Cho­in­ka zie­lo­no­zło­ta. Ra­dość. Ży­cze­nia..." pójdz­my wszy­scy do sta­jen­ki, do Je­zu­sa i Pa­nien­ki". Zmę­czo­na pie­lę­gniar­ka roz­no­si leki. Nie­dłu­go ko­niec dy­żu­ru. Ro­dzi­na czeka. Po­ko­je świą­tecz­nie ustro­jo­ne. Ktoś za­pła­kał nad sa­mot­nym opłat­kiem. Nikt go nie prze­ła­mał. Nie po­pły­nę­ła ko­lę­da ani dobre słowo. W dużym po­ko­ju uśmiech­nię­te choć zmę­czo­ne dziew­czy­ny dzien­nej zmia­ny, ser­decz­nie wi­ta­ją wszyst­kich gości. Stół ob­fi­cie za­sta­wio­ny. Je­dze­nie do­sko­na­łe. Tra­dy­cyj­ne po­tra­wy pełne smaku, za­pa­chu dzie­ciń­stwa i mło­do­ści. Kuch­nia- szóst­ka z plu­sem! Barw­ne stro­iki, cie­pły blask świec. Kom­pakt niesie czy­sty dzwięk..." cicha noc, świę­ta noc, pokój nie­sie lu­dziom wszem". Śpie­wa­ją wszy­scy i nie­waż­ne czy głos dobry czy zły, bo nie o głos cho­dzi, ale o serce. Za oknem duży blok lśni ja­sny­mi pla­ma­mi okien i ko­lo­ro­wych świa­te­łek. Piąta Wi­gi­lia w tym miej­scu. Pierw­sza w ra­do­ści, w bla­sku duszy i świec. Pierw­sza bez łez. Myśl bie­gnie. Mapa serca drogę po­ka­zu­je..." glo­ria, glo­ria, in excel­l­cis Deo". Szpi­tal­ny ko­ry­tarz ożył zło­wro­gim dzwię­kiem. Le­karz w biegu za­kła­da kitel. Czer­wo­ne świa­tła, jęk sy­re­ny...​reanima­cja...świa­teł­ka cho­in­ki rzu­ca­ją cień na białą twarz. Wi­gi­lij­na ko­la­cja, ra­do­sny śmiech jest roz­pa­czą...młodą ko­bie­tą szar­pią bóle, pę­ka­ją kości, mię­śnie, całe ciało...​Wigilia...ból i krzyk le­ka­rza"przyj! masz pre­zent- syna". W małym po­ko­ju mi­go­czą świe­ce, pach­ną sło­dy­cze i owoce. Prze­ła­ma­ny opła­tek jest ra­do­ścią. Był dzie­lo­ny mię­dzy ludzi i serca..." Witaj Dzi­eci­necz­ko w żło­bie, wy­zna­je­my Boga w Tobie, coś się na­ro­dził tej nocy, byś nas wy­rwał z czar­ta mocy".
    Maria Mag­da­le­na Wo­łosz­czuk, mieszkanka

    DPS* Dom Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej, Szczecin, ul. Eugeniusza Romera 21-29

                                                                      image

13.01.2012. Promocyjny Koncert Noworoczny. Grupa Wokalna Sing-Sing w osobach: pani Franciszka Balczerowska, pani Anna Karasińska, pani Danuta Krawczyk, pani Maria Kawałkowska, pani Mirosława Nasarzewska i prowadzący zespól Pan moderator kultury. I na końcu ja - Maria Magdalena Wołoszczuk - konferansjerka. To mój debiut.

   Pozwólcie, że opowiem Wam ten dzień, gdy pierwszy raz w życiu stanęłam oko w oko z kamerą. Mój piątkowy ranek, godzina szósta. Radość, niepokój, oczekiwanie. Serce w gardle. Pierwszy makijaż. Fryzjerka. Około dziesiątej już w pełnej gali. Drugi makijaż. Wokół cisza. We mnie burza, tajfun i huragan. Sekundy pędzą.

                                                                                                                    image

  10.50. Cicha prośba - pomóż Boże, i wychodzę z pokoju. Cała jestem miękka i drewniana. Adrenalina buzuje. Miejsce akcji: jadalnia. Wszystkie miejsca zajęte. Jest GW Sing-Sing, nasz szef-moderator -akompaniator i moje miejsce: krzesło, stolik, mikrofon, tekst, woda mineralna. Na wszystko patrzę z boku siebie, w sensie psychicznym.  Jest dyrekcja. Są pracownicy wszystkich naszych Domowych resortów. Boję się bardzo. Wierzę, iż się mi uda. Jest TVPomerania, jest ktoś z prasy, jest pani Agata Foltyn,  redaktor z Polskiego Radia Szczecin. Ostatnie przygotowania. Pełne skupienie w sobie. Jeszcze gwar rozmów. Na stołach - słodycze, kawa, herbata. Zbuntował się jeden z mikrofonów. Został przez pana dyrektora skutecznie poskromiony! Ach, to przecież trzynastego i na dodatek piątek. Przygaszone światła. Kolorowe lampki, lśniące ozdoby tworzą ciepły, domowy nastrój. Cichną rozmowy.  Pan dyrektor Domu,     Ryszard Budzisz wita wszystkich gości i mieszkańców życząc udanego nagrania i dobrej zabawy. Dźwięk gitary jest powitaniem i zaproszeniem do innego świata, lepszego świata, tu na ziemi. Słowa nie powiedzą wszystkiego, muzyka tak. Obali wszystkie barykady, otworzy serca, dusze, myśli. We mnie pełna koncentracja. Sing-Sing wstaje. Pięć przemiłych kobietek, które dadzą z siebie wszystko.

                                         image

  W studiu Polskiego Radia Szczecin GW Sing - Sing przed nagraniem płyty Kareta Złota z red. Agatą Foltyn

Zbliża się moja godzina zero. Ułamek ciszy. Umówiony sygnał jest dla mnie hasłem. Biega po mnie czerwony punkcik. Czytam wolno, jasno, spokojnie. Przedstawiam Grupę Wokalną Sing-Sing i siebie. Zapowiedz pierwszej piosenki. Radosna, lekka, słoneczna Kareta Złota. Porywa wszystkich. Nawet mój stres gdzieś odjechał tą karetą! I poszło! Najtrudniejszy pierwszy krok! Czytając zapowiedz Cichej nocy popełniłam błąd. Przejęzyczenie. Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszał. Sing-Sing-brawo! Jesteście super, mimo chrypek, bolących gardeł, zmęczenia długą, ciężką pracą. Płynie czas, płyną piosenki i zbliżamy się do finału. Moja ostatnia zapowiedz i piosenka, hymn -"Zakochałam się w Szczecinie" kończy wspaniałą zabawę dla gości i wieńczy ciężką pracę Sing-Sing, pana opiekuna muzycznej grupy i moją. Nie pozostaje nic innego jak tylko podziękować Sing-Sing za zaakceptowanie mojej osoby jako konferansjerki. Panu L.G. dziękuję za ten szalony pomysł wobec mnie, za Jego pomoc, naukę i wiarę we mnie. Dziękuję Wam całym sercem. Tak samo serdecznie dziękuję wszystkim Pracownikom i Mieszkańcom za dobre słowa. Panie Dyrektorze, jest pan świetnym kapitanem i ma Pan wspaniałą załogę! Tak trzymać! I cała naprzód!

                                                                                                          image

Maria Magdalena Wołoszczuk

DPS"Dom Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej, ulica Romera 21-29, Szczecin

                                                                                                                   image

                                                                                          image

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura