Recenzja: Lech Galicki
Ile to już pierwszych gwiazdek zabłysło w kolejne wigilijne wieczory? Ile osób ubyło, a ile przybyło przy świątecznym stole i ile opłatków przełamano, życząc sobie nawzajem wszystkiego, co dobre? Lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte, lata osiemdziesiąte, lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Pierwsze lata dwudziestego pierwszego stulecia. Zapach choinki, łańcuchy – najpierw te wykonywane własnoręcznie przez dzieci, potem cukierki zwisające z zielonych gałązek. I prezenty: ubogie, potem droższe i wyrafinowane, i znowu tańsze. Za oknami, oprócz zimy, zagościła demokracja, ale też prawa wolnego rynku i często, jak to drzewiej bywało, pomysły rozmaitych rządowych ekonomistów nie pozwoliły spełnić marzeń najbliższych.
Trzeba było/ jest/ będzie (?) żyć z kartką i ołówkiem w ręce. A przy wigilijnym stole, oprócz urokliwych kolęd, słychać niezwykłe opowieści. Oto jedna z nich:
Poeta, recenzent książki ,,Mikołaj Święty. Żywot, dzieło i cuda wielkiego biskupa z Miry" Adama Bujaka, Jolanty Sosnowskiej, wtedy dziecko, pisze: Jeżeli tracisz wiarę, to zły sen, wielu ludzi obudziło się, lub nigdy się nie podniosło, a ty, jeżeli tracisz wiarę, nie czekaj, otwórz szeroko oczy, okna domu ducha twego, słuchaj także głosu z namiotu Słowa
Ktoś opowiada, że wiele lat temu w wigilijny wieczór pewien kilkunastoletni chłopiec czekał na powrót ojca, który przebywał w obozie koncentracyjnym. Wojna się skończyła, o wywiezionej na roboty do Niemiec matce słuch zaginął. Chłopiec przed wojną mieszkał z rodzicami w czterech ciepłych i przytulnych pokojach. Teraz piwniczny ziąb i samotność, a on każdego dnia wierzył, że ojciec wróci właśnie dziś.
Nagle na podwórku pojawił się starszy człowiek przebrany za świętego Mikołaja. „Wysłannik niebios” miał czerwony nos i zalatywało od niego alkoholem. Gdy dowiedział się o losie chłopca, zaproponował mu garść Gwiezdnego pyłu. Jak mówił: „Prawdziwego, co nie ulega wątpliwość, bo po wielkich nieszczęściach niebo daje ludziom wiele swoich skarbów, aby zapomnieli o złych chwilach”. Chłopiec nie wierzył. Coś jednak kazało mu zaufać opowieściom gwiezdnego wysłannika, bo wyciągnął dłoń i otrzymał mieniący się różnokolorowymi błyskami proszek, rozsypał go na progu piwnicy i czekał.
Zabłysła pierwsza gwiazdka. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Matka! Rzucili się sobie w ramiona. Ojciec nie wrócił. Podobno wygłodzony zmarł na czerwonkę. W domu do tej pory opowiadają, że tamto zdarzenie to cud. Skoro ojciec wyruszył w drogę do gwiazd, Ktoś zesłał dziecku matkę, która przez góry, lasy i doliny dotarła do domu wraz z wigilijną gwiazdką.
Ile to już pierwszych gwiazdek zabłysło w wigilijne wieczory? Jak wiele osób ,, zapomniało" w skomercjalizowanym świecie, że *wigilia świąt Bożego Narodzenia (wieczerza wigilijna, wieczór wigilijny, niekiedy także gwiazdka) (z łaciny vigilia – czuwanie, straż; vigilare – czuwać) – to w tradycji chrześcijańskiej dzień poprzedzający Boże Narodzenie, 24 grudnia, kończący okres adwentu. Wszystko toczy się prawdziwie, tak jak w słowach kolędy Franciszka Karpińskiego. A Święty Mikołaj, którego wielu ludzi: dzieci, starszych i najstarszych utożsamia dziś w większości ze świętami, jako przyjaznego, uśmiechniętego staruszka z bujną brodą i pokaźnym brzuchem. W czerwonym stroju wyrusza on pono zaprzężonymi w renifery saniami, by rozdawać dzieciom i Piotrusiom Panom całego świata cenne w finansowym wymiarze prezenty. Jakże daleko temu wizerunkowi do pierwowzoru – prawdziwego biskupa Mikołaj z Miry, miasta, którego ruiny znajdują się obecnie na terenie Turcji. Mikołaj miał dokonywać cudów, znany był także z pomocy osobom w potrzebie. Znane nam obecnie Mikołajki odbywają się 6 grudnia – bo jest to dzień śmierci biskupa Miry, który zmarł z tego co wiemy w okolicach połowy IV w. Na dodatek Mikołaj jest świętym katolickim i prawosławnym.
Święty Mikołaj jest jednym z najbardziej znanych świętych całego świata chrześcijańskiego, choć wielu zapomniało, kim naprawdę była ta wielka postać. Przypominają to w książce ,,Mikołaj Święty. Żywot, dzieło i cuda wielkiego biskupa z Miry" w niepowtarzalnej opowieści: Jolanta Sosnowska słowem, a wielki mistrz fotografii: Adam Bujak obrazem. Drogi Czytelniku - zanurz się w literackim zapisie bytowania na ziemi historycznej postaci Świętego Mikołaja z Miry i zauważ z zachwytem Jego święte życie, obfitujące w cnoty, które człowiek współczesny w swym pozbawionym wiary, iż są dary najważniejsze, odległe od materialnych błyskotek, które z czasem niszczeją. Adam Bujak, dokumentując fenomenalne dzieła sztuki przedstawiające świętego Biskupa, udowadnia natomiast, jak szeroko kult Świętego Mikołaja jest w Polsce, i na świecie, w czasie i przestrzeni, przemijaniu i wieczności wielce obecny. Pokolenia artystów oddawały hołd temu człowiekowi, który w swej radykalnej miłości do Jezusa potrzeby innych zawsze stawiał ponad swoje.
Blisko 1600 lat po śmierci św. Mikołaja symbolem niepohamowanej konsumpcji stała się jego karykatura. Pochodna od materializmu, hedonizmu, pożądliwości, ,, rewolucyjnego" braku wiary, nadziei i miłości. Polecam, gorąco polecam wszystkim aby sięgnęli po tę publikację od Białego Kruka, usiedli w cichej izdebce i zanurzyli się w żywocie niezwykłego Świętego.
. *
,Mikołaj Święty. Żywot, dzieło i cuda wielkiego biskupa z Miry"
Wydawnictwo Biały Kruk
Autorzy: Adam Bujak, Jolanta Sosnowska
liczba stron: 160
* Władysław Bełza
Piąty wiersz o św. Mikołaju
Gdzie światłość wieczną mam i ciszę,
Gdy wtem wołanie nagle słyszę:
„Gdzie jesteś, święty Mikołaju?”
Zaciekawiony tym szelestem,
Co przerwał błogi spokój nieba,
Pytam Aniołków: „Co wam trzeba?
Co chcecie dzieci ? oto jestem!”
„To nie my, — rzekną Aniołkowie,
To dziatwa ziemska Ciebie szuka;
Na ziemi dziatek całe mrowie,
Modlitwą głośną w niebo puka!”
„Prawda, odrzekłem: jam dziś dłużny
Dziatwie na ziemi dzionek cały;
Dajcież mi prędko kij podróżny,
Biskupią mitrę i sandały;
A chociaż droga to daleka
I niewygodna o tej porze,
Skoro mię jednak dziatwa czeka,
Trzeba iść do niej w imię Boże!
(...)
Dla starszych, w sakwy me podróżne,
Pragnąc im światło nieść jedynie,
Wziąłem ciekawe książki różne,
Z których nauka w główkę spłynie.
Przyjmcie od starca te ofiary,
Co o was w niebie wciąż pamięta,
I co rok dla was niesie dary,
W dzień uroczysty swego święta.
A dziś cenniejszy dar nad inne,
W końcu ci jeszcze dziatwo złożę:
Oto na główki twe niewinne,
Błogosławieństwo zlewam Boże!”
Komentarze