Biblioteka Polskiej Piosenki
Biblioteka Polskiej Piosenki
LechGalicki LechGalicki
1072
BLOG

Izabela Trojanowska - dwa wywiady w Berlinie( 1 )

LechGalicki LechGalicki Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Berlin. 2.05.1991 - Panie Lechu, przeprowadzenie ze mną rozmowy jest naturalnie możliwe. Proszę o telefon w tej sprawie, w ten sposób będzie  nam  się łatwiej umówić. Załączam pozdrowienia. Izabela Trojanowska.

12.06.1991, Berlin

                        Już nie tak, jak kiedyś

                                        Rozmowa z Izabelą Trojanowską, aktorką i piosenkarką

 - Czy tęsknota jest dla Pani twórczym stanem ducha?

Izabela Trojanowska: -  Tak, naturalnie. Pozostaje pytanie: tęsknota za kim, czy za czym?

- Pytam, ponieważ na Pani najnowszej płycie kompaktowej, wydanej w USA i niedługo potem w Polsce, jako pierwszą zdecydowano się umieścić niezmiernie znaną piosenkę: *Góralu...*, co więcej, wykonaną w języku polskim. Można przypuszczać, że tęsknota za Polską, szczególnie obecnie, nie jest Izie Trojanowskiej obca.

I. T.: - Ta piosenka zawiera dużo tęsknoty, ale nie mojej. To pewien symbol, szczególnie ludzi mieszkających daleko od Polski. Nie należę do nich, gdyż zamieszkuję w Berlinie, a tutaj, nawet na ulicy, słychać ojczystą mowę. Nagrywając te płytę myślałam o Polonii amerykańskiej.

- W roku 1982 wyjechała Pani z Polski. Co ciekawe - w pełni sławy, a przecież dla aktorki, piosenkarki, artystki po prostu, długa nieobecność na scenie, to często zupełne zapomnienie.

I.T.: - Tak. Myślę jednak, że chciałam zejść z estrady tak, czy inaczej. Czas po wprowadzeniu stanu wojennego nie pozwalał w zaden sposób na rozwijanie osobowości artystycznej, realizowanie ambitnych planów. Tylko cenzura pracowała ambitnie, coraz bezwzględniej. Teksty piosenek odgrywały i nadal odgrywają dla mnie dużą rolę.  Nie chciałam iść razem, nie chciałam iść przeciw - chciałam robić swoje. Miałam plany, których nie mogłam zrealizować. Byłam zmęczona walką o wydanie  ostatniej płyty, nagranej z Tadeuszem Nalepą, z moimi pierwszymi tekstami. I pomyślałam sobie, że to, co zrobiłam, dostało i tak wystarczającą ilość braw. Zostałam doceniona, czy nawet przeceniona - nie wiem. Mój zawód dał mi wiele radości i nie opuszczała mnie refleksja, iz może wystarczy.

- Nastąpiło, w pewnym sensie, nasycenie artystycznej pary?

I.T.:  Nasycenie pary? Nie. Byłam jednak bardzo zmęczona. Oscylowałam między planem filmowym, codzienną pracą w teatrze, nagrywaniem płyt, koncertami. Dochodziło także do tego, ze w domu nawet nie mogłam odpocząć godziny. Młodzież siedziała na klatce schodowej, śpiewała moje piosenki, a gdy nie otwierałam drzwi - walili w nie i kopali. Nie chciałam być  tak do końca osoba publiczną, pragnęłam zachować trochę siebie - dla siebie, ale stało się to po prostu niemożliwe. Nie chciałam także rozczarować moich fanów, chociaż oni uważali, że powinnam oddać się im całkowicie. Czułam, iż  zbliża się  dobry moment, aby wyjechać.


- I zaraz  po zrealizowaniu tego planu,  rozpoczęła się niewybredna nagonka na Panią.

I.T:-  Otrzymałam wówczas tzw. szlaban polityczny. Rodzaj kary za wyjazd. Oprócz tego rozsyłano  wiele nieprawdziwych plotek na mój temat. To było ewidentnie zaprogramowane. Ktoś w radiu powiedział, nie wiadomo kto...

-   Wyjazd. I co potem?

I.T.: -  Poprzez Holandię pojechaliśmy do Londynu. Tam w szkole doskonaliłam język angielski. Potem wyjazd do Niemiec. Na początku zatrzymaliśmy się w Kolonii. Nawiązałam wiele interesujących kontaktów zawodowych, czego wynikiem było kilka sesji nagraniowych. Nie byłam jednak z nich zadowolona. Myślałam, że rzucę śpiewanie. Aż do chwili, gdy nastąpiły zdarzenia, w  które  i tak nikt nie uwierzy. Pan mi ufa widzę...Byłam bardzo  blisko szczęścia. I nagle: strajk autobusów przeszkodził w podpisaniu kontraktu, potem coś się  odwlekło, ktoś ważny umarł... A szampany już czekały. Należało myśleć o innym kontrakcie.

 - Czytelnicy *Panoramy*  obdarzyli Izabelę Trojanowską tytułem piosenkarki roku 1990, zaś w Sopocie, w ubiegłym roku witano Panią bardzo spontanicznie. Po tylu latach nieobecności na polskim rynku muzycznym, to doprawdy niezwykle zjawisko.

I.T: -  Byłam zaskoczona. Gdy jechałam do Sopotu myślałam, że już niewiele osób mnie pamięta. Przyjecie było zdumiewające, miłe i gorące. Pyta pan,  czy wrócę na polski rynek muzyczny. Jeżeli, to na zasadzie gościa? Już nie tak, jak było kiedyś. Słyszałam, że nie ma w Kraju pojęcia* trasa koncertowa*, nie ma również sprzedaży płyt.  Zalegają półki sklepów muzycznych?  Wiem, że ich maksymalny nakład to 50 tysięcy, a w latach osiemdziesiątych nakłady płyt np. Perfectu, Kory, czy też moich, wynosiły miliony sztuk. A można ich było więcej, gdyby nie ograniczone moce wytwórni.

- Rozpoczęła Pani  zdjęcia do serialu z udziałem Petera Fondy.

I.T.:-  Był to film *Alaska Story*, kręcony według powieści Jacka Londona, na którego realizację przeznaczono  30 milionów dolarów. Szczęśliwie przeszłam zdjęcia próbne i otrzymałam dużą rolę. Grałam Amerykankę i mówiłam oczywiście po angielsku. Zrealizowano kilka dni zdjęciowych i nagle przyszła wspaniała wiadomość. Zostanę mamą! Tak więc szczęście, ktore mnie spotkało, zabrało mi trochę przyjemności zawodowej. Ale zaskoczę pana.  Już w dwa tygodnie po porodzie stane przed kamera. W filmie w kooprodukcji niemiecko - rosyjskiej. Zagram właśnie rolę mamusi. Co ciekawe z własnym dzieckiem i dziesięcioletnim chłopcem, aktorem. Film będzie przeznaczony dla młodszej publiczności. Inne plany, to tajemnica.

- Dziękuję za rozmowę

(gal)
(Wywiad autoryzowany)

Notka na mankiecie żurnalisty:

Z Izabelą Trojanowska spotkałem się w  w Jej berlińskim mieszkaniu w umówionym terminie,  w towarzystwie fotografa Marka Pozniaka.  Powitał nas pan Marek Trojanowski.  Izabela Trojanowska była w ciąży ( na ten świat przyszła: córka Roxanna).  Rozmowa przebiegała znakomicie. Wówczas od kilku lat mieszkałem w Berlinie ( Zachodnim, a potem już - nie ).   18 grudnia 1991 roku spotkaliśmy się ponownie i  rozmawialiśmy szczerze, czego efektem był kolejny wywiad z Panią Izą, zatytułowany* Piękny zawód*. Zostanie niedługo opublikowany w Salonie 24, na moim Blogu.



Zobacz galerię zdjęć:

Biblioteka Polskiej Piosenki
Biblioteka Polskiej Piosenki Biblioteka Polskiej Piosenki
LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura