KADR-Filmuforia-Krzysztof Zanussi | Retrospective | MUBI January -March 2018
KADR-Filmuforia-Krzysztof Zanussi | Retrospective | MUBI January -March 2018
LechGalicki LechGalicki
172
BLOG

Iluminacja Jańcia

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

                                                                                                                 image

Kadr - Iluminacja - reż. K. Zanussi

  Jańcio siedział pod lipą i dumał: zdarzają się cuda na świecie jeszcze, czy też tylko Jezus Chrystus, gdy wędrował po ziemi, czynić je potrafił? Strasznych wojen nikt nie powstrzymuje, trzęsień ziemi nie ucisza, ludziom agresywnym oleju spokoju nikt do głowy nie wleje...
    Tak było dnia tego. Aż myślał, myślał Jańcio i w końcu zasnął w lipowym cieniu.
   Jańcio dobrze pamięta ten dzień. Jechał furmanką po kamienistej drodze, aż tu nagle, szybko jak błyskawica minął go czerwony samochód, jak pocisk jakiś, tak że tuman szarego kurzu sypnął chłopu w oczy, a na dodatek kierowca zagrzmiał klaksonem niczym strażacką syreną. Jańcio wymruczał pod nosem kilka niecenzuralnych słów, karcąc w myślach miastowych, co szacunku dla nikogo nie mają, uspokoił konie i ruszył w drogę. Po kilku kilometrach ze zdumieniem zobaczył, że ten sam czerwony pojazd, a właściwie szczątki jego rozczapione są na przydrożnym drzewie. Zjechała ochotnicza straż pożarna, pogotowie ratunkowe, policja państwowa... Kierowca i pasażerowie nie żyli. Co najokrutniejsze - byli tak młodzi, oddali ducha w wiośnie swego życia i to przez brawurę nieokiełznaną, czyli - świeć Panie nad ich duszami - głupotę. Tak medytował wstrząśnięty do głębi Jańcio.
    Po kilku dniach na przydrożnym drzewie, ktoś, rodzina ofiar zapewne, zamontował duży, świeży, żywicą jeszcze w sobie ociekający krzyż. Na pamiątkę nieszczęścia i w prośbie za spokój tych, którzy odeszli z tego świata tak nagle. Tak niespodziewanie. Teraz Jańcio zawsze, gdy przejeżdżał obok miejsca katastrofy, zatrzymywał swoją furmankę i modlił się za zmarłych, a na dodatek prosił Jezusa Miłosiernego, aby miał pieczę nad ludzmi zagrożonymi śmiercią w wypadku w drodze do celu...Aby ich życie nie kończyło się tak bez nijakiego sensu.
    Pewnego dnia, a był to piątek, gdy skończył modlitwę pod krzyżem, wsiadł na wóz i powoli jechał do domu swego. Nagle z tyłu usłyszał warkot silnika dużego samochodu. Potem już tylko poczuł mocarne, straszliwe uderzenie i stracił przytomność wszelką. To autobus wycieczkowy, którego kierowca zasnął i stracił nad kierownicą panowanie, zjechał na pobocze drogi roztrzaskując Jańciową furmankę.
    Nikt nie zginął. Ani Jańcio, który tylko złamany miał kciuk u prawej dłoni. Ani kierowca. Ani pasażerowie autobusu. Nawet sceptyczni z natury policjanci - panowie władza, penetrując miejsce wypadku, widząc zdruzgotaną furmankę i rozbitą niezwykle karoserię autokaru, kręcili z niedowierzaniem głowami i mówili: To po prostu cud był tutaj.
    Obudził się Jańcio zlany potem. Minęło już tyle miesięcy. Palec złamany już tylko na niepogodę boli. Zapomnieć tamtego dnia nie może i śni o nim często. Nagle zrozumiał. Pojął niepojęte. Biegnie więc pod krzyż zamocowany na strzelistym drzewie. Modli się. Dziękuje...Bo w swym śnie, w iluminacji swojej zrozumiał, że Jezus Dobry wędruje ze swoimi z Golgoty ranami po caluśkim świecie. Patrzy, słucha uważnie...I gdy ktoś prosi szczerze, a pokornie i w ciszy - nadal czyni cuda.

(gal)

Protokół cudu


Samochód uderzył
w słup latarni
a ona zgięła się
i zgasła
dokładnie o godzinie siedemnastej trzydzieści
zaś nam nie było dane zgasnąć.
Tłum wielki stanął w pobliżu dymiącej sterty złomu
patrząc z ciekawością ogromną.
Tylko mała dziewczynka podbiegła do nas
i na ocalałej szybie
rozpostarła różowy uśmiech.
Pobiegła dalej
przeskakując migocące drobiny szkła na sKrzyżowaniu ulic
zaś tornister kiwał się radośnie na jej plecach.

A ja wiem, że to były puchate skrzydła.

Lech Galicki

                                                                                                                



LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura