Archiwum interN.
Archiwum interN.
LechGalicki LechGalicki
159
BLOG

Dwa krótkie teksty – o totalnym pisaniu

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

I Pisz człowiecze, książki czytaj, bo czas uciecze

    Zwykle pisanie sprawia mi przyjemność niewiarygodną. Spełniam się. Bywa, że nienawidzę pisania. Po co to wszystko? Znudzony jestem w tych okolicznościach otaczającej mnie rzeczywistości. A jest ona niezwykła. I co?
    Pisanie jest darem. Poeta czuje to. Wie o tym każdy dziennikarz. Ale pisze przecież nie tylko żurnalista. Tworzy w wymiarze słowa: poeta („tylko głowa nie ta”), prozaik (gdy zakwitnie w jego głowie fabuły gaik), urzędnik, sekretarka… Wiele piszących osób jest. I kucharka może zapisywać znakomite przepisy kulinarne itd. Przy okazji: „kucharka może także rządzić”. Niestety nie w kuchni słowa. A i uczeń czy też student zapisuje mądre wiedzy klucze do potęgi („ucz się, ucz, bo nauka to do potęgi klucz”) darowane mu przez nauczyciela/wykładowcę… Albo nie notuje, bo z katedry wieje nudą. Wiej wietrze, duj, duj, duj… I tak z paplaniny… nic. W jego mniemaniu.
     Pisanie jest także koszmarem. Zapisujesz na ten przykład tytuł w zamyśle wspaniałego twojego nieprzeciętnego artykułu/opowiadania/wiersza… Pustka. Ślęczysz nad pustą kartką/przed ekranem komputera… i nic. Pustka w głowie, a wena twórcza nic nie podpowie. Wtedy nie piszesz realnie, ale cierpisz („cierp umyśle, cierp ciało, boś chciało”) niewyobrażalnie. No, nie mów, że siadasz i tak z kopyta: słowo za słowem i tekst wspaniały, rach, ciach gotowy. Cóż, zdarza się cud pisania w iluminacyjnym stanie ducha i umysłu. Stop.
    Wtedy nie można podpisać się pod prozą lub poezją. Bo jakże tak? To nie nasze dzieło! My występujemy w tym przypadku tylko jako narzędzie przekazu. Tylko dla wieszczów jest zarezerwowany iluminacyjny sposób pisania. I tylko ów wieszcz może się pod tak spłodzonym przy udziale oświecenia twórczego wiekopomnym tekstem podpisać własnym imieniem i nazwiskiem. Bo został wybrany przez Potęgę Tworzenia Słowa (PTS). I sprawa to nie jest nowa. Wieszcz zwykle datowany jest na wiek dziewiętnasty lub przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku.
    I co tu więcej pisać. Wiadomym jest, że wynalazek pisma spotkał się z długotrwałym sprzeciwem i oburzeniem wręcz świętym jako coś, co z pewnością podkopie moralność i organizację społeczną. Egipska legenda powiada, że kiedy bóg Toth przekazał królowi Tamosowi sztukę pisania, dobry król nazwał ją wrogiem cywilizacji.(…). Każda znana nam litera była kiedyś obrazkiem, podobnie jak znaki drogowe czy znaki zodiaku są nimi dziś.* Przecież to żenada. Sprawa pospolita, że hej!( wietrze wiej!). A czy domorosły dziennikarz jest malarzem nieszczęśliwym? Wobec tego poddaję w wątpliwość stwierdzenie (sam je na początku tego tekstu przytoczyłem w szaleńczym amoku pisania), że pisanie jest darem. Muszę to przemyśleć.
   Przy okazji. Do wniosku, że czytanie tego co zostało napisane (np. książki) jest nonsensowne doszła większość Polaków. Nie czytają pisma, które jest, zgodnie z zasłyszaną legendą, wrogiem cywilizacji. Dla kogo i po co wobec tego pisać?
    Pisz człowiecze, książki czytaj, bo czas uciecze. Dobry tytuł? Taki sobie. Ciekawe jak go wykuć pismem klinowym.

PS. Nie czytaj leniu, nie czytaj – muchy w nosie chwytaj!

*to akurat fragment z przeczytanego przez autora „Słownika mitów i tradycji kultury” Władysława Kopalińskiego. Napisane, przeczytane ...

II

Redaktor *totalitarny* polskiej rzeczywistości *opozycyjnej*
    Czy polski dziennikarz *służący opozycji totalitarnej* ma poczucie misji zawodowej (np. przedstawianie prawdy i tylko prawdy o rzeczywistości społecznej, politycznej itp., dobro Polski, polepszenie jakości życia współrodaków itp., niezależność polityczna w pracy twórczej itp.) pracując obecnie w polskich totalno – opozycyjnych mediach masowych?
    Czy polski *totalny / totalitarny* dziennikarz na poziomie lokalnym i ogólnopolskim wykonuje zlecone przez swych zwierzchników zadania twórczo-redakcyjne w sytuacji, gdy wie, iż nie są one zgodne z kodeksem etyki zawodowej – w obawie przed utratą pracy?
   Czy ów polski dziennikarz jest nakłaniany do tworzenia w swej pracy tzw. warsztatu socjotechnicznego(psychotechnicznego), z którego wytwarzane produkty informacyjne mają oddziaływać na społeczeństwo zgodnie z zamówieniami i presją określonych opozycyjnych partii politycznych? Jeżeli tak, czy dotyczy to także publicznych środków masowego przekazu?
   Jeżeli dziennikarze odpowiedzą na wyżej zadane pytania trzy razy „nie” – należy domniemywać, iż obecnie polska *totalnie opozycyjna* prasa, radio i telewizja *nie kłamie* na zamówienie. A kto w to wątpi ma do tego prawo. 
(gal)

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura