Wywiad przeprowadzony przez Lecha Galickiego z Arnoldem Mostowiczem ( 1988 rok ) – uznanym polskim pisarzem, dziennikarzem, tłumaczem, lekarzem i popularyzatorem nauki.
- Już we wstępie do książki * My z kosmosu * czytelnik dowiaduje się, że celem Pańskich rozważań będzie przyszłość naszej cywilizacji przy założeniu, że wiemy o niej bardzo mało, i ze była ona - być może - dużo ciekawsza niż można to wysnuć z obowiązujących tez naukowych. Skąd to przekonanie? Czy istnieje , zdaniem Pana, jakaś superzagadka ziemskiej cywilizacji?
Arnold Mostowicz: - Zarówno w książce * My z kosmosu *, jak i wydanej ostatnio * O tych co z kosmosu * , dałem wyraz przekonaniu, ze nasza wiedza o przeszłości ludzkiej cywilizacji posiada mnóstwo luk lub, modnego terminu, wiele białych plam. Oto przykład najbardziej charakterystyczny: istnieją liczne dowody na to, że w przeszłości ( 4 - 6 tysięcy lat temu ) w niektórych społeczeństwach żyjących na naszej planecie, poziom wiedzy o przyrodzie Ziemi czy o kosmosie był znacznie wyższy niż zezwalał na to niski potencjał umysłowy ówczesnej ludzkości. Owej zdumiewającej w niektórych dziedzinach wiedzy nie tłumaczy ani rozwój nauki, ani rozwój cywilizacji. Skąd się wiec ta wiedza wzięła? Dwie są więc możliwe hipotezy. Jedna zakłada, że w jakimś punkcie naszego globu rozwinęła się niezwykle jakaś , zupełnie nam dzisiaj nie znana, cywilizacja. Cywilizacja ta nagle znikła, ale zdążyła jeszcze przekazać okruchy swojej wiedzy innym społeczeństwom, nie zawsze na to przygotowanym.
- Cywilizacja Atlantydy?
Arnold Mostowicz: - Oczywiście, to mogła być Atlantyda. Ale istnieje, jak powiedziałem, i druga ewentualność. Zalążki owej zdumiewającej często wiedzy mogli przekazać ludziom przedstawiciele jakiejś rozwiniętej ziemskiej cywilizacji. Mowa wiec o paleokontaktach. W wielu mitach, w licznych na świecie rysunkach naskalnych sprzed lat, w odnajdywanych niektórych artefaktach spotyka się wiele elementów, które uzasadniają tę hipotezę. Zresztą obydwie te ewentualności bynajmniej się nie wykluczają. Ale to już sprawa odrębna. Musi istnieć jakieś racjonalne wyjaśnienie faktu, że Sumerowie, na przykład, znali dobrze kształt Ziemi, wiedzieli z jakich planet składa się nasz system słoneczny, uwzględniając i i te planety, które - by je dostrzec - wymagają wielce skomplikowanych aparatów naukowych. Myślę o Uranie, Neptunie, Plutonie. Przypominam, że Uran odkryto dopiero w roku 1782, Neptun w 1846, a Pluton w 1930. Pan mówi, że w moich książkach właśnie paleokontaktom poświęcam wiele miejsca, i jest to prawda, ale koniecznie proszę podkreślić: hipotetycznym,... hipotetycznym.
- A tego rodzaju spotkania, kontakty, mogą mieć miejsce obecnie? Wystarczy choćby zobaczyć film Stevena Spielberga E.T. ...
A.M.:- Jeśli zakładam, że takie spotkania w przeszłości są tylko hipotezą, to tym bardziej hipotetyczne są dzisiaj. Mówimy tu chyba o współczesnych badaniach czy teoriach ufologicznych? Skoro o badaniach ufologicznych, to zgadzam się z tymi uczonymi i badaczami, który stwierdzają, że wiele ze współczesnych zaobserwowanych zjawisk ma charakter fizyczny, materialny, realny. A wszystko wskazuje, że zjawiska te nie są tworem jakiejś ziemskiej techniki. Skąd więc pochodzą ? Naukowcy wstrzymują się - rzecz jasna od odpowiedzi. Muszę więc iść ich śladem . Czytelnik może sobie to interpretować jak zechce.
- Redaktorzy książki *Kosmos i Mity* zaopatrzyli artykuł amerykańskiego astrofizyka Carla Sagana, w tytuł *Nie wierzę*. Pański artykuł otrzymał tytuł * Wierzę*. Był to dwugłos w sprawie afrykańskiego plemienia Dogonów, a raczej dogońskiego kompleksu mitów będących dowodem ich niezwyklej wiedzy astronomicznej. W micie tym, związanym przede wszystkim z Syriuszem, znajdujemy elementy zupełnie współczesnej kosmogonii, są tam wzmianki o podróżach kosmicznych itp. W jakie odrzucane lub ignorowane przez naukę teorie Pan jeszcze wierzy?
A.M.: - Chciałbym podkreślić, że w żadnej z moich książek nie znajdzie pan obrony jakiejkolwiek hipotezy nieracjonalistycznej. Nie wierzę w żadne teorie mistyczne, sprzeczne z podstawowymi prawami nauki. W co wierzę? Jestem, na przykład przekonany, że życie nie mogło powstać na Ziemi. Przekonały mnie tutaj wywody największego współczesnego autorytetu w tej dziedzinie, profesora Francisa Crica, laureata nagrody Nobla za odkrycie struktury biochemicznej kodu genetycznego. Uczony ten ( podobnie jak Anglik Fred Hoyle ) skłania się ku hipotezie, iż nigdy na naszej planecie nie było warunków, aby powstało na niej życie. Musiało ono zostać tu przywleczone. Czy stało się to przypadkowo, czy też na skutek celowej działalności jakiejś cywilizacji kosmicznej - to już zupełnie inna sprawa.
- Jest Pan zwolennikiem teorii o przenoszeniu życia we wszechświecie?
A.M.: Tak. Tematowi temu poświęcam wiele miejsca w moich książkach. Szczególnie tych z dziedziny biologii. Przede wszystkim dlatego, że z wykształcenia jestem lekarzem. Z drugiej strony, zajmując się przeszłością, nie moglem nie dotrzeć do momentu, w którym życie przejawiło na Ziemi swoją obecność. W ten sposób wszystko zaczęło się wiązać, szczególnie wtedy, gdy uznałem hipotezy paleoastronautyczne za racjonalistyczne i umożliwiające lepsze poznanie historii dziejów człowieka.
- Dziękuje za rozmowę
. . .
Aneks A.
Arnold Mostowicz (ur. 6 kwietnia 1914 w Łodzi jako Arnold Moszkowicz, zm. 3 lutego 2002 w Warszawie) – polski pisarz, dziennikarz, tłumacz, lekarz i popularyzator nauki. (...)W latach 70. ub.w. zajął się pisaniem książek popularnonaukowych (przede wszystkim z zakresu biologii, czego owocem były 3 nagrodzone tomy poświęcone biologii, która „...zmienia człowieka”, „...medycynę”, „...uczy myśleć”) oraz tematyki ufologicznej. W latach 70. i 80. stworzył wraz z Bogusławem Polchem i Alfredem Górnym serię komiksów Bogowie z kosmosu, opartych na hipotezach Ericha von Dänikena, które w owym czasie cieszyły się dużą popularnością w wielu krajach Europy.
Aneks.B
Powyższą rozmowę z panem Arnoldem Mostowiczem przeprowadziłem w Muzeum Techniki NOT w Warszawie, zaraz po zakończeniu historyczno - interdyscyplinarnej konferencji z okazji 40 - lecia oficjalnych badań Unidentified Flying Objects w roku 1987.
Lech Galicki