Lech Galicki
Z cyklu Wiersze czerwcowe:
Caspar_David_Friedrich_-_Zwei_Männer_in_Betrachtung_des_Mondes_(Metropolitan_Museum_of_Art)
Nic to
Ot, wdeptali w ziemię trawy źdźbło, trzask okrutny bólu jak gałązki suchej szczęk złamania jeszcze słyszę, wgnietli w nicość to co żyło i co w trwaniu szło, życia puls zmienili w pustą śmierci ciszę, dla nich Boga nie ma i nie widzą oni ziarna życia, a dla Niego, który Jest, to co stworzył proste, sieje, wieje w Duchu Świętym, obserwuje każdy kłos, i mej duszy łzy, co padają jak jesienny deszcz na wiosnę… …głos mój życia i nadziei zamienili w pustą ciszę, dla nich Boga nie ma, który Jest, wolność pychy w nich doprawdy szaleje bez granic. – Nic to, dziecko moje – słyszę w duszy mojej głos, życie twoje trwa, a w Ojca świata tchnieniu nic nie ginie na nic.
hans-zatzka-słodkie-marzenia-obrazy
Wśród zdumionej bardzo ciszy
Na ławie gruszą zacienionej,
wśród chrzęstów ziaren starej szyszki,
wśród ciszy bardzo zagubionej,...
grają w ćwierćnuty dnia - zadyszki.
Księżyc swą szepcze snu poświatą,
dzień był upalny, że aż sucho,
wiolin, babimór, wroniec-legato,
snują drzemankę w omdlenia ucho.
Nagle odeszły w dal widłaki,
w mchu utuliły rosę półnuty,
słońce wyniosło promienne znaki.
Czas w sadzie zgubił milowe buty.
Chmury co twarze mają w dal płyną,
Słońce pauzami swój zachód świeci,
wiatr w drzewach trąci wieczną w ciup miną
radości przyjdą, gdy ktoś je skleci.
Drzewa wierzące w pór roku zmienność,
Wiedzą – że Wolność od Boga im dana,
i choćby przyszła na zawsze ciemność,
będą czekały brzasku i rana,
hans-zatzka-amorek-w-kapieli-obrazy
Testament Ducha
Wypełniło się życie moje, w zamyśleniu
jak sakwa nabrzmiała dniami i nocami,
od narodzenia mego, gdym przyjął i ujrzał, co dał Bóg,
cisza mnie obejmuje w swej całości i ciemność zmartwiała,
pędzą w gasnącym obrazów szlaku
minionych i słów powiedzianych,
ostrości świetlistej roje,
trzy kroki rytuału ujmą z mego ducha,
w bezczasu strefie wszelkie ziemiste nastroje,
i oto ja zapłakany
jestem wszystkim co już nie moje,
całkowicie, ostatecznie, na wieki wieków,
w pył oddany.
Co zostawiam za sobą
nie wiem,
zachwyty i żale bezgłośnie wybrzmiały,
jak noworodek,
ja nagi, bezsilny, w zdumieniu ostały.
Życie się me wypełniło,
co dałem, a co wyniosłem,
w wietrznym wieczności szumie,
wszystko inne i nowe,
drogi me proste i kręte były,
nie wrócę do nich na wiosnę,
azali tej tu nie ma,
tylko snują się pyłki majowe,
a je i tak wspomnienia
w kroplach dżdżu wyśniły.
Czy urodziły?
Wypełniłem com wypełnić miał,
a może to tylko nadziei zwoje,
przyjąłem i wziąłem, co Bóg dał,
zaś gdzie moje ja?
skarb jakże wielki,
utulam skoro jestem,
wszystko co mam, co dobre,
choćby cienia gestem.
O pamięć o mnie się upraszam,
choć nie wiem nawet sam ja przeszły,
łzami odejścia smutek zraszam,
by ziarna moich marzeń wzeszły.
Komentarze