Obraz para-ona-i on
Obraz para-ona-i on
LechGalicki LechGalicki
215
BLOG

A kto ty, kimś jesteś przecież?

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image                                         

Ona.

   - A kto ty, kimś jesteś przecież?
  - Nie wiem - odpowiada ona - są przecież znaki i osoby niezwykle na tym świecie.Tak pojawiam się, wędruję, pilnie patrzę, słucham, ujmuję ma urodą. A może, nie wiem, potem opowiedzą - życia przygodą.
- Inna jesteś, to pewne, inni szarzy, w ich spojrzeniach znużenie, a tobie do twarzy w zamyśleniu, zdziwieniu, i te uszka jak marzenie i nosek w uśmiechu, coś jest w tobie: nadzieja, niecodzienność, skryte serc wspomożenie.Dla uśmiechu w niepojęcia zmęczonych szarością ludzi zdumionym bezdechu. Bo po co tak być odległą od cnej codzienności? W kostiumie, wizerunku nie z świata tego. Idzie o zaskoczenie, błysk, sygnał, iż jest na tej ziemi jeszcze coś innego, nie tylko mól w starej książce, nie tylko przyzwyczajenie, sztampa, rutyna, za godziną godzina, zmęczenie, zniechęcenie. Tak wędruję, co nowe rozdaję niepostrzeżenie, zaskakuję i świata tego urodę smakuję. A jest co, tyle, że zapomniane, pod kurzu hałdami skryte, w złych kwasach rozmyte, rozrzucone gdzie byle starych grabi zębami. Tak patrzę, zmieniam się jak pogoda, tu uszko, tam nosek, co zmartwiałym choć uśmiechu doda. Wartość dodatkowa: moja misja spełniona..Naonczas świat ten szczęściem poruszony, ja zaś jego panna, bezgranicznie w lekkości radości uniesiona.On mój na wieki zdobywany. Są przecież znaki. Dla niepoznaki.
  - A kto ty w tym razie?
  - Nie wiem - odpowiada ona. Czas na kolejny kwiatek odlatywać.Na tym bez ram kolorowym, abstrakcyjnym, romantycznym, turpistycznym niestety w nastroju często, kubistycznym etc. etc. etc. ruchomym obrazie. Gdzie czas to ułuda.- Kim ja? Nie wiem. W tym przypadku, według mojej misji tajnego atlasu: nie mam słów ni czasu.

 

image 

On.

  - A kto ty, kimś jesteś przecież?

  – Kim jesteś? – zapytał zbir spluwając pod moje nogi. – No, kim? – powtórzył zbierając ślinę do drugiego wystrzelenia brązowego świństwa, teraz – jak zmiarkowałem – prosto w moją twarz. Zapewne myślał, że przyklęknę przed nim, zacznę prosić o litość, a może zliżę śmierdzące chińskim sosem plwociny i powiem: przepraszam. Stałem na środku sali restauracyjnej w kombinacie szybkich potraw Rojal i nie mogłem ze strachu odpluć w rewanżu, ani strzelić mu w szczękę. Bałem się, w głowie mętlik, nogi wrosły w parkiet błyszczący jak lakierki Freda A. Dlaczego ja? – kołatało mi w obolałej z wrażenia czaszce. – Kim jesteś? No właśnie, kim jestem? Pewnie nikim, skoro zbir pluje na mnie i zaraz złamie mi kość jarzmową. Przyklęknąłem przed nim, poprosiłem o litość, zlizałem śmierdzące chińskim sosem plwociny i powiedziałem: – Przepraszam. – No widzisz, szmata z ciebie – powiedział zbir – pedał, padlina i gówno. Nikt! – Tak, jestem nikt, zero, nul, łachmyta – piszczałem pokurczony. – Ty jesteś pan, więcej, ty panisko na dworze i wszędzie Senatorze przeogromny. Zbir wciągnął z wrażenia poliki aż gwizdnęło, odwrócił się do swoich towarzyszy i ryknął: – Skąd on to wie? Wyciągnął zza kamizelki kij golfowy i nuże okładać świtę. Oni rozbiegli się po kątach i błagali: – Oszczędź nas panoczku, my głupi, czytać nie umiemy, to i skąd wiedzieć mogliśmy, że on nie nasz. Senator wywinął młynka, wzleciał piruetem pod kryształowy żyrandol i rozpłynął się jak dym kopcący z naftowej lampy. Potem grom walnął w kombinat szybkich potraw Rojal . Nie został kamień na kamieniu. Nie było zbira, nie było jego czeredy, nie było mnie. – Kim jesteś? – niosło echo. Nikim? – Nikim – potwierdziłem zza kotary dzielącej czasoprzestrzeń. – Sam chciałeś – poinformowało mnie chórem zbiegowisko ciekawskich karłów. To był już inny świat. Łóżko wodne falowało jak wzburzone morze. Przeciągnąłem się, jak przebudzony kocur. Która godzina? Oby jeszcze pospać. Taki sen wart psa, a nie człowieka, psiakrew! Wtuliłem się w chlupoczące wybrzuszenia, oczy zaszły mi mgłą. Nagle coś zatrzeszczało, zakołysało i jak katapulta wyrzuciło mnie w przestrzeń kosmicznych bzdur. – Kim jesteś? – zapytał zbir spluwając pod moje nogi. No właśnie, kim jestem?

Lech Galicki

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura