Akt ostatni, scena przedostatnia, król Popiel, zwany Chwostem, uświadamia sobie, że już nie potrzebuje poddanych
Mam tu fajną teorię spiskową, nie żeby ich ostatnio brakowało, czy żebym sam w tę moją szczególnie wierzył, ale się podzielę. Ostatnio Elon Musk wyróżnił nasz kraj tweetem, że Polska wymiera, tutaj wyjaśniam czemu wymiera. Jest nas mniej, bo już nie jesteśmy potrzebni. Onegdaj władza potrzebowała obywateli, bo z nich żyła. Chłop uprawiał rzepę, górnik dobywał węgiel, hutnik blachę na samochody. Dziś rzepę opędza operator w kombajnie New Holland, węgiel mamy z Australii, auta (i wszystko inne) z Chin. Czy widzisz siebie na tym obrazku?
No właśnie, skoro jesteś niepotrzebny, to jak myślisz, jak długo trzymający bat będą bezproduktywnego ciebie oraz roszczeniową rodzinkę tolerować? Niedługo, wiemy to z historii, nawet tej naszej. Akt ostatni, scena przedostatnia, król Popiel, zwany Chwostem, uświadamia sobie, że będąc oblężonym w wieży nazwanej później mysią już nie potrzebuje poddanych:
"Kto by na wieżę naówczas był wszedł do ciasnego jej wnętrza, przestraszyć by się musiał tym, co się tu już tego dnia działo. Na dole ściśnięty był lud, czeladź, pachołki, niewolnicy, których dla obrony wzięto. [...] Wszyscy domagali się głośno jadła i napoju, a kij smerdów z trudnością mógł im nakazać milczenie.
Brunhilda wzięła Muchę, powiernika, na stronę i pokazała mu w dół na ludzi.
— Gąb za dużo, rąk za mało! — szepnęła. — Co czynić?
Szeptali długo. [...]
Zaledwie ci odeszli, gdy na dole wieczorną strawę dwie niewiasty Brunhildy na miskach przyniosły. Była to kasza jakaś ledwie ciepłą zaczyniona wodą, ale i na tę rzucili się skwapliwie głodni, i w chwilę nic z niej nie pozostało. Przez szparę kneźna patrzała, jak jedli, niespokojna, jak po jedzeniu legli i natychmiast się pospali. Zasnęli wszyscy prawie tak, jak kto siedział i leżał, nie poruszywszy się nawet. Zasnęli dziwnie jakoś, snem ciężkim, który ich rzucał, z którego jakby się porywać nadaremnie usiłowali. W godzinę a drugą i te ze snem zapasy ustały, milczenie głuche panowało na dole. [...]
Ludzie to byli niepotrzebni, których się pozbyła Brunhilda. Z góry ściągnięto kilku na dół i trupy oknami wyrzucać kazano. Oprawcy, nawykli znać do podobnego zajęcia, ani się zdziwili, ani opierali, poobdzierali towarzyszów, popatrzali na blade i sine twarze i zabrali się do roboty.
[...] Na wszystkie tak strony jak owocem dojrzałym posypało się tymi ludźmi. Oblegający patrzali zrazu zdumieni.— Zbywają się gąb niepotrzebnych — rzekli— bronić się więc i czekać myślą."
Zatem już wiemy. Brunhilda Von Der Lajen poda nam rzadziznę z unijnej pożyczki przyprawioną opłatą klimatyczną i podatkiem katastralnym, po której sami wyskoczymy z okien.
Mocne, ale czyż niemożliwe?
Szczęśliwego Nowego Roku!
_____________________________________
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/stara-basn-tom-drugi.html
Inne tematy w dziale Społeczeństwo