Nie ma nic smutniejszego niż upadek nokii i blackberry. Obie te firmy przez lata zamawiały badania marketingowe, w których PT Klienci zaklinali się, ze najważniejsza jest niezawodność połączeń i oszczędność baterii. Biedni frajerzy cyzelowali zatem antenki i optymalizowali kod co do instrukcji, aby dostarczyć PT Klientom produkty o wyśrubowanych parametrach. Kiedy zaś przyszło co do czego PT Klienci kopnęli obie firmy w tyłek i poszli kupować dziadowską chińszczyznę, która może i zrywa co drugą rozmowę oraz każe się ładować dwa razy dziennie, ale za to daje pograć w Angry Birds.
Wiem coś o tym, bo sam tak zrobiłem. Jak mogę z tym żyć? Całkiem nieźle. Powodem, dla którego Angry Birds (a także nawigacja, gmail, odtwarzacz filmów i muzyki, czytnik książek, przeglądarka, aplikacja treningowa, kamera hd i aparat zylion piksli etc. etc.) stały się ważniejsze od rozmów telefonicznych jest społeczna marginalizacja tychże. Nikt, dosłownie nikt nie załatwia już nic na gębę. Większość konkretnych rozmów kończy się prośbą o "wysłanie mejlika". Rozmowa telefoniczna stała się czynnością kurtuazyjną, nieuchronnie kończącą się mozolnym literowaniem adresu e-mail.
Dzisiaj "dziadowska chińszczyzna" nieco dojrzała i oto stoję dzierżąc w ręku najnowszego Samsunga. Si, tego szeroko reklamowanego. Jak wspomniałem notkę wcześniej, na ostatnim wyjeździe miał mi zastąpić całą elektronikę rozrywkową - empetrójkę, kindla, nawigację, telewizor itp.
Czy podołał?
Owszem tak, ale o tym za chwilę. Wśród czytelników niniejszego bloga gadżeciarze są grupą nadreprezentowaną i zapewne ciekawi są moich wrażeń z użytkowania tego konkretnego modelu. Nie-gadżeciarzom wyjaśniam, że rozmawiamy o telefonie mającym ambicję wyznaczenia trendu w kierunku "duży może więciej". Mój poprzedni smartfon miał 3,2 cala, ajfon ma 3,5 cala zaś nowy sammy - bagatela - 4,8 cala przekątnej ekranu.
Monstrum?
Nie do końca. Owszem jest NIEPORĘCZNY. Być może to kwestia przyzwyczajenia i z czasem nieporęczność zniknie, a być może moje krótkie paluszki nigdy do niego nie przywykną..
Na pewno jednak nie nazwę go telefonem "dużym" lub "za dużym" ze względu na jego przeraźliwą cienkość. Dzięki swojej bezkresnej powierzchni i wspomnianej cienkości (mniej więcej odpowiadającej kindlowi) "nosi się" zaskakująco lekko, zwłaszcza za pazuchą. Tym bardziej, że waży mniej niż dużo mniejszy ajfon.
Apropo ajfona... nie odmówiłem sobie porównania "w ręku" z sammym... No cóż, wzorniczo (i sprzętowo) samsung ajfona dogonił, wyprzedził i odjechał w kierunku zachodzącego słońca. Nie zamierzam użerać się z applefanami, który z nich faktycznie jest lepszy, ale który wygląda jak ubogi krewny, to już mniej więcej wiadomo.
A oto subiektywny spis wrażeń użytkownika:
- superbłyskawicznie łapiący GPS.
- znakomita wyślizgiwalność z ręki
- naderprzyzwoity dźwięk uzupełniony przez ponadprzeciętne słuchawki.
- nieprzewidywalna przyciskalność przycisków
- przesadna rozdzielczość przerośniętego ekranu
Again, rozmiar samego ekranu to Dobra Rzecz (c), acz z uszczerbkiem dla poręczności... Sam nie wiem...
W porównaniu z dedykowanymi urządzeniami elektronicznymi sammy sprawdza się lepiej niż przyzwoicie.
jako czytnik e-booków: 5
jako telewizor: 3-
jako mp3: 4
jako telefon... na co komu telefon?
jako nawigacja: 6
jako aparat foto: 3+
jako kamera hd: 3-
jako konsola do gier: 4-
jako kranik z internetem: 3+
W czasie np. delegacji służbowej pokieruje, rozerwie oraz uwieczni, nagra i prześle rodzinie.
Zakończę refleksją, że dwa i pół tysia zdecydowanie NIE OPŁACA się tego telefonu kupować. Za tyle kasy nie warto żadnego.
Ludzie... za te pieniądze da się polecieć do Ameryki i z powrotem... kupić rower sobie, żonie i dziecku... garaż z montażem... kiepskiego quada... niezłe skrzypce... taką torebkę, co ją nosi Mucha...
propozycje wpisujcie w komciach
Inne tematy w dziale Technologie