Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1103
BLOG

Szlakiem przez średniowiecze

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

       Wyjazd z królewskiego miasta Nowego Korczyna w kierunku Wiślicy. Właściwie należy dodać niegdyś królewskiego i niegdyś miasta. Miasta, które konkurowało swego czasu z Krakowem i Sandomierzem, także ilością kościołów - było ich siedem, do dziś pozostały dwa. Trzeba przeciąć prastary szlak handlowy i komunikacyjny między Krakowem a Sandomierzem, dziś po prostu droga krajowa nr 79. Dalej teren zaczyna się nieco wznosić. Nadwiślańskie łąki zostają z tyłu a w oddalli widać lekkie, charakterystyczne wzniesienia - albo inaczej - wały Ponidzia tak pięknie opisywane przez Adolfa Dygasińskiego. Nagle w lusterku wstecznym, gdzieś w oddali, jakby nieco poniżej drogi, zaczyna pobłyskiwać srebrna wstęga wijąca się na tle zielonych łąk i pagórków. Cudowny widok.To Nida, płynąca w tym miejscu meandrami, aby w okolicach Nowego Korczyna oddać swe wody Wiśle

       Jeszcze kilka minut drogi i wyłania się smukła wieża kościoła we wsi Stróżyska. Potem, gdzieś za kolejnymi pagórkami pojawia się po prawej stronie charakterystyczna sylwetka i czerwony dach średniowiecznego kościoła w Chotlu Czerwonym. Najpóźniej od tego momentu turysta podróżujący samochodem czuje się jakby w niewłaściwej bajce. Tutaj, pomiędzy polami, niewielkimi sennymi wioskami i widokiem wież i dachów kościołów na pagórkach lepiej pasowałoby przemieszczać się konno. Albo na przykład pieszo w habicie mnicha. Dziś mógłby to być rower albo wędrówka z plecakiem z przygotowanym piknikiem w miejscu z najpiękniejszym widokiem.

       Dalej droga zwęża się - teraz, jakby zawieszona na wodzie, prowadzi przez wiślickie stawy rozlane po obu stronach. Ogromne, w popołudniowym słońcu zupełnie srebrne, aż oślepiające. Na jednym z nich porusza się ogromna chmara białych kaczek czy łabędzi - nie widać z daleka. Widać tylko biały puch na srebrnej tafli. A wokół stawów szachownica skoszonych pól i łąk i zaoranej czarnej ziemi. Ciemnoczarnej. Czarnoziem stepowy - ciężki, intensywny i nasycony.

       Aura średniowiecza zagęszcza się coraz bardziej - bo oto pojawia się kolejne wzgórze z czerwonymi dachami. Wiślica. Dawna meropolia pamiętająca historyczne wydarzenia i wizyty koronowanych głów. Do dziś pozostał Plac Solny, duży, "miejski" rynek na planie czworoboku i zwarta zabudowa niewielkiej gminy. I najważniejsi - jedyni - świadkowie minionej świetności miasta - Kolegiata dominująca nad miastem, dzwonnica i dom Długosza z czerwonej cegły. Resztę można sobie jedynie odtworzyć w wyobraźni - nie są znane żadne ryciny z widokiem dawnej Wiślicy (są stare zdjęcia ale z okresu długo po utracie przez miasto świetności). Może jest coś w dawnej, pokaźnej Bibliotece Wiślickiej zrabowanej przez Szwedów. Podobno znajduje się gdzieś w tamtejszych królewskich archiwach. Jeszcze jeden fragment wiślickiej i polskiej historii, który czeka na odnalezienie.

 

P.S. Dziś zgodnie z zapowiedzią druga część małego mikołajkowego upominku - coś do poczytania i zrelaksowania się (ewentualnie inspiracja do planowania wycieczek - bardzo polecam region) z dala od politycznej nawalanki. Kolejne wspomnienie lata i podróży (jeszcze kilka jest i czekają na dopracowanie).

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Rozmaitości