Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1184
BLOG

Pytanie do "konstruktywnych krytyków" Prezydenta RP

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 119

       Pod moją poprzednią notką poświęconą hejtowi wobec Prezydenta RP pojawiły się całe tuziny komentarzy próbujące przekonać mnie, że żadnego hejtu nie ma, że jest to wyłącznie „konstruktywna krytyka”. Nie wiem oczywiście, co kto rozumie pod pojęciem „krytyki konstruktywnej”. Moje wyobrażenie „krytyki konstruktywnej” jest takie, że dotyczy ona wyłącznie konkretnego przedmiotu a nie np.osoby zajmującej się przedmiotem (a już w ogóle nie jego żony czy jego współpracowników), zawęża się do przedmiotu a nie rozciąga się np.na całe życie osoby zajmującej się przedmiotem oraz opiera się na rzetelnym rozpoznaniu sprawy oraz rzetelnych argumentach.  Powinna ona też w miarę możliwości zawierać propozycje lepszych rozwiązań krytykowanego przedmiotu z rzeczowymi argumentami, dlaczego mają być one lepsze. Na pewno nie jest nią bluzganie i wyzywanie, na pewno nie jest nią np.krytykowanie jakiegoś rozwiązania dlatego, że proponujący je „zapomniał dzięki komu dostał stanowisko”.

        W sprawie prezydenckich wet faktycznej konstruktywnej krytyki widziałam bardzo mało – sama zresztą też nie pokusiłabym się o nią, ponieważ po prostu – jak większość ludzi niezajmujących się tym zawodowo - nie mam czasu na dokładne przestudiowanie tych ustaw oraz wszelkich ustaw i przepisów zbliżonych. A materia jest niełatwa i nie jest to rzecz, którą można ocenić tak sobie o, na podstawie wyłącznie obserwacji. Tym niemniej jednak – poza nielicznymi komentarzami próbującymi argumentować w sposób rzeczowy - tuziny wpisów przekonywały mnie, że błędnie mówię o hejcie, bo to wszystko to przecież tylko „konstruktywna krytyka”. Chociaż notka nie dotyczyła wcale tych kilku przypadków „konstruktywnej krytyki” a dotyczyła hejtu.

       Dobrze, że podobno tyle osób chce pracować „konstruktywnie” – choć za bardzo tego nie widać. Więc w związku z tym mam pewne pytanie do wszystkich „konstruktywnie krytykujących” Prezydenta RP i zarzucających mu, że wstrzymuje reformy, hamuje, zdradza i że niebawem to właśnie przez niego i jego „zdradę” Dobra Zmiana polegnie.

       Pytanie będzie zaraz, po podzieleniu się krótkimi obserwacjami z życia. Otóż każdy w Polsce widzi, że jeden z resortów jest – najdelikatniej mówiąc – nienajlepiej zarządzany. I wcale nie chodzi mi tutaj o resort obrony (żeby nie było przypadkiem zaraz, że jeszcze do tego jestem jakaś wraża agentka – chore mózgi są w stanie wymyślić wszystko), bo ten wcale nie ma się tak źle, wbrew temu, co czasami wydostaje się na zewnątrz w formie medialnych przepychanek. I wiele już dokonał. Chodzi o resort, z którym normalni ludzie mają właściwie bez przerwy do czynienia w swoim normalnym życiu. I tajemnicą publiczną jest, że nie funkcjonuje on dobrze. Nie będę tutaj ani nazywać resortu ani wymieniać nazwisk, jako że właśnie nie chodzi tu o hejt a o konstruktywne rozważania. A kto pomyśli i tak będzie wiedział. Według mnie, jeżeli Dobra Zmiana miałaby kiedykolwiek ponieść porażkę – czego ani Obozowi Dobrej Zmiany, ani sobie, ani Polakom w ogóle nie życzę – to najbardziej prawdopodobna może ona być właśnie z powodu sytuacji w poruszonym resorcie a nie z powodu zawetowania dwóch ustaw przez Prezydenta i dalszych prac legislacyjnych. (Oczywiście możliwa jest – niestety zawsze – porażka z powodu jakichś rozłamów wewnętrznych, kłótni, itp. – ale to w tej chwili zostawmy i módlmy się, aby do tego nie doszło). Owszem, w owej nie najlepiej działającej dziedzinie są zapowiadane duże zmiany – to dobrze oczywiście. Zobaczymy  jednak, jak będą zmiany - na razie mamy zapowiedzi. A faktycznie do tej pory w resorcie działo się niewiele i to przez całe dwa lata. I nie chodzi tu o jakieś ogromne zmiany, które wymagają wielkich nakładów czy jakichś konstytucyjnych większości parlamentarnych. Chodzi o zwykłe zmiany i poprawki organizacyjne, które jednym pociągnięciem długopisu mogliby wprowadzać ministerialni urzędnicy czy podległe urzędy, chodzi o likwidację rozlicznych głupot oraz przepisów powodujących kompletny niedowład oraz niegospodarność, chodzi o wymianę niekompetentnych osób odpowiedzialnych. Mimo wszystko nic takiego na większą skalę się nie stało a ludzie mający do czynienia dzień w dzień z owocami pracy owego resortu są coraz bardziej rozwścieczeni.

       To tyle o sytuacji ogólnej a teraz pytanie do wszystkich „konstruktywnych krytyków”. Otóż bez przerwy – w mediach i na na forach - zarzucacie Prezydentowi RP, że jest „hamulcowym”, że |”zdradził Polaków”, że „pracuje na szkodę Obozu Dobrej Zmiany”, itp. z powodu dwóch ustaw, których większość Polaków nawet nie przestudiowała i to po tym, jak przez dwa lata wykonywał także wg Was dobrą pracę - przedtem jakoś specjalnie tej „konstruktywnej krytyki” nie było aż tak słychać. Dlaczego więc nie podsumowujecie z taką samą ostrością a wręcz milczycie o odpowiedzialnych za resorty, gdzie naprawdę nie dzieje się najlepiej? A przecież tutaj właśnie konstruktywna krytyka byłaby potrzebna a nawet konieczna – bo jeżeli ten stan będzie trwał dłużej, to w którymś momencie to się może naprawdę źle skończyć i rozsadzić wszystko. Czyli temu, kto przez dwa lata – nawet wg Was wykonywał dobrą pracę – zarzuca się w ramach „konstruktywnej krytyki” jakieś niestworzone historie a ci, którzy przez dwa lata nie odnosili specjalnych sukcesów, jakoś mało was interesują. Tutaj „konstruktywna krytyka” dziwnym trafem nabrała wody w usta i milczy. Owszem, tu i ówdzie pojawia się stosowna i niewrzaskliwa krytyka owego resortu ale zupełnie nie pochodzi ona spod piór osób wyżywających na Prezydencie RP, pochodzi od osób zupełnie innych. Ciekawe dlaczego. Czy dlatego, że o zdradzie może sobie pogadać każdy a żeby już pogadać o konkretnych propozycjach organizacyjnych czy ekonomicznych to jednak potrzeba więcej rozumu i lepszego przygotowania? Czy może nie chce się ruszyć głową i po prostu – bo tak gdzieś napisali – walić po Prezydencie? A może są jakieś inne przyczyny? Bardzo jestem ciekawa odpowiedzi.

 

 


Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka