woodya woodya
130
BLOG

Krasnodębski, Niemcy, 1612, Polskie Imperium - czyli powrót hist

woodya woodya Polityka Obserwuj notkę 25
Znów mamy okazję poczytać Krasnodębskiego i jego opinię na temat Niemiec. Dziś artykuł jest o wiele ciekawszy niż poprzednio i o wiele więcej mówiący na temat tego co siedzi w Krasnodębskim.

Pisze ZK o książce Gerda Schultze-Rhonhofa, emerytowanego generał-majora Bundeswehry pt: "Wojna, która miała wielu ojców. Długi marsz do II wojny światowej". Tezą tej książki jak relacjonuje ZK jest to że "Generał rozprawia się w niej z tezą, że wyłączną winę za wybuch II wojny światowej ponoszą Hitler i Niemcy."

A to w taki o to sposób: 1/ "Dla normalnego niemieckiego obywatela w 1939 roku ówczesny początek nowej wojny jest najpierw tylko ostatnim, jeszcze brakującym, krokiem, by zakończyć nieuzasadnione wersalskie sankcje i łamanie prawa międzynarodowego. Ten ostatni krok ma służyć wyzwoleniu rodaków, którzy od 20 lat przymusowo musieli żyć pod polskimi panowaniem“. [...] 2/ "Również anszlus Austrii był w gruncie rzeczy realizacją dążenia, które doszło do głosu w 1848 w „Paulskirche“ we Frankfurcie – dążenia do ponownego zjednoczenia Niemiec." [...] 3/ "Państwa zachodnie przyczyniły się do wybuchu wojny dlatego, że stworzyły niesprawiedliwy porządek polityczny w Europie po 1918 roku, chciały ograniczyć rolę Niemiec, prowadziły wyścig zbrojeń oraz – przede wszystkim wspierały Polskę, co podburzyło ją do irracjonalnego oporu. Francja wręcz nakłaniała Polskę do wojny, mamiąc ją sojuszami, nie chcąc rozwiązania kwestii Gdańska."

Dla ZK są te argumenty oczywistą bzdurą i dowodem na recydywę języka Hitlera.

Nie wiem jak u ZK ze znajomością historii ale debata o konsekwencjach układu Wersalskiego dla Europy zaczęła się już dzień po podpisaniu Traktatu. Keynes napisał profetyczną książkę "O ekonomicznych konsekwencjach pokoju" a Marszałek Foch powiedział że "To nie jest pokój, to jest zawieszenie broni na 20 (sic) lat". W Austrii, w 1918 roku odbyły się referenda za przyłączeniem tego kraju (tzw Austria Niemiecka) do Niemiec bo sytuacja w której Austria składała się de facto z gigantycznego Wiednia plus opłotki był logicznie nie do utrzymania (i zresztą w 1922 Austria zbankrutowała). Wspomnieć warto też historię Węgier które zmalały o 2/3 i mnóstwo Węgrów zostało poza granicami Węgier.

Regulacja sprawy Polski też była daleka od doskonałości. Problem Gdańska była realny i był wykorzystywany przez aliantów jako wabik dla Polski. Alianci powstrzymali się od podjęcia działań takich jak później w Poczdamie i sprawy granicy zachodniej oraz Prus były załatwione w pół drogi.

Lecz nad tym wszystkim unosiło się przeświadczenia związane z tym co powiedział cytowany Foch - tak na prawdę, militarnie, ani alianci wojny nie wygrali ani niemcy jej nie przegrali. Zawieszenie broni było możliwe decyzją Hindenburga który uznał że nie da się już prowadzić wojny. Ale w dniu zawieszenia broni alianccy żołnierze właściwie nie wkroczyli na tereny Niemiec a na wschodzie to Niemcy odnieśli wielki sukces militarny a nie alianci.

Jasnym jest że winę za wybuch wojny ponosi ten kto ja fizycznie zaczął ale nic w historii nie daje podstaw do stwierdzenia że system Wersalski i zachowanie mocarstw zachodnich w okresie międzywojennym było pozbawione skazy i nijak nie są one odpowiedzialne za to co było później. Mussolini zdaje się powiedział że Traktat Wersalski można było realnie narzucić pod warunkiem że Alianci wkroczą do Berlina. Inaczej nie miał on sensu. Całe szczęście w 1945 o tym pamiętano.

Nie oznacza to co tu pisze że w sumie to co rzeczony generał opisuje (zwł jego interpretacje) w swojej książce i jest cytowane przez ZK jest w 100% prawdą. Zachowanie Polski było o tyle racjonalne (wbrew temu co sugeruje generał) że w sytuacji ad 1939 jedynie upartość, nieustępliwość i brak zgody na propozycje Hitlera nam został. Po prostu lista błędów i zaniechań popełniona lata wcześniej, dotycząca szeregu spraw - od rewolucji w Rosji przez traktat Wersalski po zajęcie Zaolzia - spowodowała że Polska znalazła się w sytuacji bez wyjścia.

Lecz nic to nie uzasadnia uprawiania wyłącznie specyficznej wersji  polonocentrycznej historii jaką propaguje ZK. Bo, i tu przechodzimy do 1612 roku i "Polskiego Imperium", ten niemiecki generał ma rację (abstrahując od języka) że Polska nie była krajem kochającym wyłącznie pokój i cudzą wolność przez swoją 1000 letnią historię. Rzeczpospolita doby Unii Lubelskiej jest mocarstwem, lecz nie tyle polskim co polsko-litewskim. Prawdą jest że cała Ukraina była naszą kolonią a nie po prostu naszą prowincją jak np Małopolska. W 1612 roku prowadziliśmy agresywną wojnę, która o mało co nie uczyniła z Polski supermocarstwa globalnego. Graliśmy o wielką stawkę ale przegraliśmy jak wiele krajów przed nami i wiele po nas. Ma rację generał że IIRP była swoistym zagrożeniem dla ZSRR bo kto u licha wygrał z nimi wojnę jak nie my?

Byliśmy częścią normalnej historii, nie tej specyficznej polono-centrycznej a`la ZK ale Historii przez duże H. Graliśmy w tą grę tak samo jak Szwedzi i Niemcy czy Rosjanie. Jednym się udało, innym nie, w tym nam nie bardzo.

Krasnodębski ma rację że chce dać odpór tezom tego generała. Lecz robi to w całkowicie błędny i przeciw skuteczny sposób. Np wyprawa Kijowska miała takie same uzasadnienie jak to co tenże generał pisze o niemieckich prawach do Prus. Wystarczyłoby napisać że ów generał popełnia błąd pisania historii "niemiecko-centrycznej", w wariancie "życzeniowym". Zajęcia Prus przez Zakon dokonało się równie "sympatycznie" jak nasze podboje całego wschodu od Lublina po Smoleńsk. Przeciwstawianie historii w wersji "niemiecko-centrycznej", historii "polsko-centrycznej" prowadzi na manowce. Bo ani to nie ma wspólnego nic z Historią przez duże H ani nie służy dziś niczemu pozytywnemu.

ZK pisze: "Wyraźne są trudności w zaakceptowaniu Polski jako kraju prowadzącego samodzielną politykę, a nie ufnie składającego swój los w ręce europejskich przywódców. Przekonanie, że nie jest dobrze dla Polski być niepodległym państwem – w klasycznym sensie – jest dziś zresztą rozpowszechnione wśród euroentuzjastów po obu stronach Odry." - ja nie widzę w jaki sposób nie akceptuje się naszej samodzielnej polityki. Owszem widzę że pojawia się zdziwienie jak niektórzy politycy w Polsce chcą prowadzić politykę według zasady "dużego dziecka", podartego stosem klęsk i udawanej słabości

Zmierzenie się z własną historią i uzmysłowienie sobie że Polska nie jest i nie była słabym i pokrzywdzonym państwem przez los jest podstawą prowadzenia dobrej polityki - i daje nam szanse na stanie się jednym z "europejskich przywódców". ZK chce z nas zrobić "kraj specjalnej troski". ZK sprzeciw wobec tej strategii "dużego dziecka a`la 4RP" utożsamia ze "sprzeciwem wobec niepodległości Polski". Nic bardziej błędnego.

Ja osobiście jestem dumny w roku 1612 (i 1812 zresztą też). Jestem dumny z tego że to 1 Armia LWP powiesiła sztandar na Bramie Brandenburskiej a 1 Dpanc Maczka zajęła całe północne Niemcy. Nie mówiąc już o takich fantastycznych wydarzeniach (nie militarnych) jak Sierpień czy Okrągły Stół. Nie widzę gdzie i kiedy Polska była ułomna i "specjalnej troski". Niemcy mieli swoje powody do dumy (jak choćby właśnie ten 1848 i Paulskirche, btw byli wtedy bardzo pro polscy) a my mieliśmy swoje. Jak Szwedzi czy Hiszpanie i cała reszta świata.

Niemcy i Rosja, każdy inny kraj będzie akceptował naszą politykę pod warunkiem że sami będziemy rozumieć i akceptować swoją historię oraz że będziemy z niej dumni. Że będziemy dumni, tak jak każdy inny kraj, z naszych wielkich sukcesów. Jeśli będziemy trawić lata na dywagacje wyłącznie o liczbie zabitych, jedynie o nieudanych powstaniach to sami dajemy argumenty o ułomności Polaków.

Forsowanie wału pomorskiego, bitwa pod Falaise, Tobruk - to warto przypomnieć niemieckiemu generałowi a nie udawać że np wyprawa Kijowska była fajna, polska nie miała kolonii i jednocześnie oburzać się na to co Niemcy myślą o Prusach. Generałowi trzeba powiedzieć że przegrali co najmniej dwie wojny z Polską i dla tego nie mają Prus. Hołd Pruski widać ich za wiele nie nauczył, więc w 1945 dostali dokładkę. No i nie oni tam byli pierwsi..... Jak generał chce z nami grać w ten sposób to my mamy lepsze karty i więcej argumentów - tylko że to są inne argumenty niż uważa ZK.

ZK pisze że: "W 2005 roku wśród osób z wykształceniem podstawowym 40 procent kojarzyło z Niemcami takie pojęcia, jak: okupant, najeźdźca, wśród osób ze średnim wykształceniem było ich 38 procent, a z wyższym 27 procent. Co więcej, wśród osób z wykształceniem średnim i wyższym odsetek ten zwiększył się w porównaniu z rokiem 2000. " - i to jest właśnie dowód na ogrom szkód jakie czynią naszej mentalności ludzie w rodzaju Krasnodębskiego. Po latach straszenia nas przez PRL rewizjonistami, dziś robi to samo ZK. A ja na słowo "Niemiec" czy "wojna" reaguje wspomnieniem zdjęcia naszej flagi nad bramą brandenburską. Tyle razy, mówiąc kolokwialnie, daliśmy im łupnia że nie bardzo widzę powód aby się ich obawiać. I tego trzeba uczyć Polaków. Polska wraca do głównego nurtu historii, ze swoją wspaniała 1000 letnia historią - ale widać że nie tylko np ten niemiecki generał musi to zaakceptować ale też i Krasnodębski.

ZK pisze że opisywany generał nie oddaje całości myślenia niemieckiego o Polsce. Ja się cieszę że ZK nie oddaje całości myślenia Polskiego o Niemczech i o naszej historii.

woodya
O mnie woodya

4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....): woodya Jesteś śmierdzącym gównem... 2008-06-07 20:14 mordotymoja ------------------- Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP) Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie. W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***. 2008-06-07 20:24 ArtB

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka