Trwa dyskusja na temat polityki Sikorskiego i MSZ wobec Białorusi. Sypią się głosy krytyczne że MSZ chciał "sprzedać" ZPB Łukaszence w zamian za prozachodni kurs jego polityki. Dla wielu z krytyków Sikorskiego sprawa ZPB i próby skłonienia ich do współpracy z Łukaszenko jest dowodem na jego złą wolę (bo kto chce się przyjaźnić z "krokodylem"). Pewnie na poziomie moralnym mają racje ale patrząc szerzej sprawa nie jest taka jasna i oczywista.
W warstwie MSZoskiej sprawa wygląda tak że jak pisze nieoceniony Attache w Przeglądzie:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=14009
" Sikorski świadomie opiera się w MSZ na ekipie Marcinkiewicza, czy też tylko tak mu przypadkowo wychodzi [...] Potwierdzeniem tego jest nominacja Andrzeja Kremera na stanowisko podsekretarza stanu [...] Kremer był dyrektorem Departamentu Prawno-Traktatowego, a stanowisko wiceministra proponowała mu już Anna Fotyga. Ale on odmówił. Nie chcąc, jak komentowano w MSZ, "moczyć się" w jakieś związki z PiS-owcami. [...] [Jeden] element związany z nominacją Kremera jest niepokojący. Bo jest na pewno wielkim nieporozumieniem, by miał on odpowiadać za polską politykę wschodnią. Kremer jest prawnikiem, specjalistą od prawa międzynarodowego, w tej dziedzinie dobrze się czuje. Zna poza tym niemiecki (a nie zna angielskiego), pracował na tamtejszych placówkach. I tyle. A Wschód? Z tym nie miał wiele wspólnego... Ani to znawca obszaru proradzieckiego, ani specjalista od spraw bezpieczeństwa, równowagi międzynarodowej albo biznesu... Nie czarujmy się więc, jego nominacja to okrzyk na pół Europy: nasza ławka jest pusta!"
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=13563
"Zanim premier wyjechał do Moskwy, żeby otwierać naszą politykę wschodnią, nastąpiły w MSZ ciekawe zmiany. Najpierw szefem Departamentu Europy Wschodniej został Jarosław Bratkiewicz. [...] Bratkiewicz jest po MGIMO, więc z punktu widzenia PiS-owców powinien być uznany za człowieka absolutnie podejrzanego. Tylko że rzecz jest bardziej skomplikowana - bo Bratkiewicz nie chciał po szkole pracować w MSZ, wybrał Polską Akademię Nauk, no i w dorosłym życiu kontestował PRL i ludzi z czasów PRL. No i związki polsko-rosyjskie. Więc gdy przyszedł do MSZ, i z uwagi na przeszłość, i na prezentowane poglądy, zaliczano go do prawicy. Tenże Bratkiewicz zaczął budować sobie w MSZ ekipę. I na wicedyrektora departamentu ściągnął Mariusza Maszkiewicza. Człowieka spoza MSZ. Ten Maszkiewicz był w ostatnim czasie wprawdzie poza MSZ, ale przecież temu ministerstwu zawdzięcza sławę - bo pracował tu w latach 90. Był najpierw konsulem w Grodnie, a potem ambasadorem w Mińsku (1998-2002). Na tym stanowisku zyskał pewien mir, bo nawet mówił o nim sam prezydent Łukaszenka. Otóż nazwał go pewnego razu szkodnikiem. Maszkiewicza pamiętamy też z innego wydarzenia - w marcu 2006 r. został aresztowany na głównym placu w Mińsku, w miasteczku namiotowym, gdzie kilkaset osób demonstrowało przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. I spędził w białoruskim areszcie kilkanaście dni. Potem pamiętamy go z telewizyjnych komentarzy dotyczących Białorusi i Łukaszenki. W ostatnim zaś czasie był on kojarzony z ekipą Jarosława Kaczyńskiego. W MSZ, po jego nominacji, przypominano, że jakiś czas temu chwalił się białoruskim niezależnym mediom, że jest doradcą premiera ds. polityki wschodniej i że premier bardzo ceni jego opinie. No i że przeszkadza mu w pracy ambasada Białorusi w Warszawie, która nie zaprasza go na przyjęcia"
Widać wyraźnie że ekipa MSZ od polityki wschodniej jest dosyć dyskusyjna. Są ludzie z przeszłości, są ludzie z przypadku i nie bardzo jest jak uznać, że ekipa w MSZ jest jakaś szczególnie błyskotliwa. W jakiejś mierze taki a nie inny dobór kadr tłumaczy że z akcji Sikorskiego wiele nie wyszło. Nie na darmo mówiono że prawica nie ma dobrych kadr dyplomatycznych i jak widać zmiana rządu z PiS na PO wiele tu nie pomogła.
Jest też drugi plan, głębszy i strategiczny. Dziś sytuacja jest taka, że Rosja (póki ropa jest po więcej niż 50$) nie ma zamiaru patyczkować się ze swoją bliską zagranicą. Sprawa Gruzji pokazuje, że każdy błąd przeciwnika czy okazja nie zostanie przepuszczona. Saakaszwili sam sobie strzelił w stopę i Rosja nie miała powodu aby z tego nie skorzystać. Mało subtelna gra zachodu (w tym i Polski) który nie był w stanie powstrzymać Saakszwilego jak i nie był w stanie przewidzieć reakcji Rosji doprowadził do poważnych perturbacji w regionie.
Białoruś jest niejako naturalnym bo łatwym celem dla Rosji. Nie ma ona sojuszników ani przyjaciół poza Rosją a jako że Kreml nie ma przyjaciół to de facto Łukaszenko jest sam. Znajduje się w izolacji i jedynie fakt, iż jest w stanie zapewnić jaki taki poziom życia gwarantuje mu władzę. Pytaniem dnia jest jednak to czy aby dziś Putinowi jest do czegoś Łukaszenko potrzebny - nie spisał się przy okazji Gruzji (bo nie poprał), nie bardzo chce też szybko i bez dyskusji poddawać się dyktatowi gazpromu (problemy z rurami i z płaceniem za gaz). Paradoksalnie - można postawić taką hipotezę, wzorem ukraińskich oligarchów, staje się on niejako gwarantem że Białoruś może nie będzie demokratyczna ale nie będzie w 100% rosyjska.
Dla Polski kwestia wygląda tak - czy aby na pewno tylko Łukaszenko jest gwarantem tego że Rosja nie zaanektowała tego kraju w 100%. Jeśli uważamy, że jest i nie widzimy innych opcji to warto ostrożnie wspierać jego rządy. W tym kontekście wolta wobec ZBP jest może cyniczna ale strategicznie zrozumiała. ZPB gorzej niż mieć nie będzie ale przynajmniej nie będzie Białoruś kolejną zdobyczą Putina. Warto też pamiętać, że ZPB nigdy nie będzie ośrodkiem zmian na Białorusi ze względu na swoje zagraniczne konotacje.
Jakość kadr MSZ, fakt że są one w sporej części elementem spadku po Fotydze niespecjalnie każe wierzyć że strategia rządu bazuje na jakiś szczególnie mocnych intelektualnie podstawach. Choć są pewne przesłanki iż tak jednak jest. Polska ma teoretycznie wiele do wygrania na Białorusi, o wiele więcej niż tylko taka czy inna kondycja i warunki działania dla ZPB. Jednak jak się sprawy potoczą trudno jest dziś, niestety, orzec.
4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....):
woodya
Jesteś śmierdzącym gównem...
2008-06-07 20:14
mordotymoja
-------------------
Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP)
Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie.
W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***.
2008-06-07 20:24
ArtB
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka