Wielu polityków twierdzi, że standard złota to przeżytek, że nie da się utrzymać waluty opartej o ten standard ze względów ekonomicznych itd. Zgadzam się, że w XXI wieku nie powinno się wracać do standardu złota, ale nie znaczy to, że trzeba opierać walutę na "zaufaniu". Mam nadzieję, że po paru-parunastu latach zabawy i giga-bankructwie dolarowo-eurowego titanica, powróci kapitalizm, a wraz z nim standard... koszuka kruszców.
Niech w takich koszyku znajdzie się 5% złota, 5% srebra, 5% platyny, 5% miedzi, 5% ropy naftowej, 5% gazu ziemnego, 5% energii elektrycznej itd.
Koszyk złożony z 20 elementów byłby odporny na wahania koniunktury i stabilny, że ho-ho. Bo co się stanie, gdy np. ktoś odkryje bogate złoża tego kruszcu i jego cena nagle spadnie powiedzmy o 30%? W przypadku waluty opartej o złoto, straci ona na wartości właśnie 30%. W przypadku koszyka kruszców, spadek wartości wyniesie teoretycznie 1,5%, ale prawdopodobnie wraz z takim ruchem na rynku złota, w przypadku do innych kruszców nastąpi ruch odwrotny, w wyniku czego de facto wartość koszykowej waluty pozostanie na niezmienionym poziomie.
W XIX wieku stworzenie i utrzymanie takiej waluty byłoby może jakimś problemem. W XXI wieku, w którym miliardy ludzi dysponują komputerami mocniejszymi niż ten, którego używali XX-wieczni zdobywcy księżyca, nie byłoby najmniejszego problemu.
No, poza problemem pod tytułem: rządy nie mogłyby uchwalać deficytu budżetowego i kilka osób z tzw. RPP straciłoby pracę...
Tłumaczę ludziom, że coś, co czasem wydaje się przerażające lub niewykonalne, jest bardzo normalne i rozwiązuje wiele problemów, z którymi na codzień ludzie się borykają.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka
