lestat lestat
349
BLOG

Bułki i smalec

lestat lestat Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Dzisiejszy tekst rosemana odwiesił mnie- jakoś tak wspomnieniowo i kompletnie nie adekwatnie do Salonu .

 
 
Wczesne dzieciństwo , z którego już się coś pamięta wypadło mi na schyłkowe lata Gomułki .
 
Dziwna ta maniera odmierzania czasu „panowaniem I sekretarzy KC PZPR - ale jest - może dlatego , że każdy „panował” inaczej . Inny wymiar zła , inna perspektywa , niby inny odcień komunizmu , choć zawsze taki sam kolor , jak dno rondla na którym przywarło to coś , co udało się spalić zamiast usmażyć , wygląda źle , konsystencja obrzydliwa, smród w domu i jeszcze podczas mycia oderwać , odmyć , pozbyć się tego szalenie trudno . I jeszcze spalone na smalcu , a nie na oliwie .
 
Właśnie te kostki smalcu pamiętam , mało kto w tym czasie smażył na oliwie czy oleju. Na Zeusa dlaczego smalec? Rzepakowy był w sklepie w domu smażyło się właśnie na nim Smalec w mięsnym. Nobilitowało , że z mięsnego a nie zwykłego , jak nobilitacją była wystana szynka czy baleron ? Nie wiem wokół pachniało smalcem.
 
Właśnie zakupy. Lubiłem , gdy pozwalano mi robić niektóre. Sześciolatek może siedmiolatek poznawał okolicę i świat który wtedy zamykał się do okolicznych kilkunastu uliczek w Górnym Sopocie . Były miejsca , ludzie , sklepy , bliskość ,  darmo szukać dziś w  wyspecjalizowanych marketach. Wakacje nieodmiennie kojarzyły się z poranną ”wyprawą” po pieczywo a szczególnie bułki . Szło się najpierw ostro pod górę ulicą Mickiewicza , z dwoma obowiązkowymi przystankami . na podwórku pomiędzy kamienicami z numerami 7 i 9 były resztki tarasu widokowego , patrzyło się jak tam w Zatoką . Potem na Mickiewicza przy domu z numerem 15 drugi rzut oka na Sopot i schodkami w lesie w dół do ulicy Konopnickiej .
 
Lata , gdy podwórka nie były pilnie strzeżonymi fortecami a klatki schodowe nie znały domofonów. Pomiędzy podwórkami z Konopnickiej szybko do ulicy Wybickiego a potem Krótką ku celowi na ulicy Kopernika. Piekarnia Oaza. Sama nazwa dość nietypowa , choć adekwatna , oaza sztuki pieczenia bułek . Kilka rodzajów z których tylko jeden był tym prawdziwym dla mnie – kultowymi bułkami z Oazy. Nie bułką a bułkami . Dwie bułki złączone w jedną , piekarska ósemka posypana makiem . I rozmowy , rozmowy osób wtedy starszych dziś już w większości spoglądających nas z góry . Jedna z nich utkwiła mi na zawsze . Dwie panie rozmawiające o zaletach i wadach sopockich piekarni .
 
” A wiem pani , ze ten piekarz z piekarni na 20 Października ( dzisiaj Alei Niepodległości ) to ”charaha ” do chleba ? Nie charka , nie pluje ale charha . Minęło 40 lat , piekarza już nie ma , a ja nigdy nie kupiłem chleba w tej piekarni . Wyobraźnia dziecka i siła plotki . 
 
Oazy i bułek w ósemkę już nie ma , piekarnia gdzie kiedyś charhali do chleba nadal istnieje.
 
Powrót ulica Kopernika aż do stadionu Leśnego , potem w górę przez las do Abrahama i tam 300 metrów niżej na rogu Abrahama i Mickiewicza , mało znane drugie sopockie Delikatesy , te najważniejsze były na Monciaku na dole kamienicy gdzie kiedyś przed wojną mieściły się Delikatesy Lacknera. W Delikatesach na Abrahama nagroda. Oranżada z krachli , czerwona , żółta , czasami biała – właściwie nigdy nie wiadomo na jaką się trafi , butelki były bardzo brązowe lub bardzo zielone . Z krachlą przed sklep , obok stał słup drewniany , na słupie druty .Denkiem krachli kilka mocnych uderzeń o słup , skupienie , w pałąk krachli z karata , piana z oranżady jak gejzer , złapać i przełknąć jak najwięcej , może wszystko by nie uronić . Szczęście 7 latka . I nie wiem dlaczego nigdy oranżady nie kupowało się do domu , zawsze wypijana była przed sklepem .  
W delikatesach też kupiony na wymianę szklany syfon z wodą gazowaną . To przynosiło się do domu .
 
Delikatesów na Abrahama też już nie ma , sklepu które je zastąpił też nie . Mało kto pija oranżadę przed jakimś innym sklepem , dominuje cola przed kompem .
 
Ciąg dalszy – czy powinien nastąpić ?
 
lestat
O mnie lestat

W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni. Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości