Kiedy Starszy był młodszy , tak w wieku 12 lat ( czyli tyle ile ma dziś Młody ) przyniósł od kumpla płytę i stwierdził – rewelacja. Slipknot to się nazywało . Gleba pomyślałem , ”jad” się dzieciom sączył z kolumn – taki klasyka-jazz-rock a tu nagle to co latało muzycznie w tle w domu , okazało się za słabe na modę , na to co koledzy słuchają , na cóż na entourage młodzieży rady nie ma . W sumie mógłbym wygłosić pogadankę na temat – to jest do d .. znaczy odwłoku , jakieś to satanistyczne , prymitywne itp. Trafiłbym z taką pogadanką jak przysłowiową kulą w płot. Miałem się upierać w stosunku do 12 latka że Coltrane , Floydzi a może Szopen i wskazywać ?
Wziąłem z półki G3 ( tną ostro na gitarach z tym że robią to najlepsi ) , Heniusia czyli Hendrixa , Zappę , Meolę z okresu ostrego elektrycznego jazzu i w ten deseń mówię – No ostre te Twoje chłopaki , jak lubisz takie to posłuchaj tych kolesi , też nieźle kiedyś wycinali .
No i nasłuchiwałem. Tenże Slipknot latał , ale coś z tego co dałem też się przebijało . Potem Slipknota było jakby mniej , aż po jakiś 2 tygodniach zszedł i stwierdził – e to są cieniasy i nigdy nie sięgnął już po taką muzykę .
Nie usłyszał ode mnie to jest cienkie , głupie , bezwartościowe. Dostał coś innego do posłuchania i skorzystał z tego , po wstępnym zauroczeniu porównał i wyciągnął własne wnioski 12 latka.
I mógłbym stwierdzić , no udało się zabić te hydrę i nie zauważyć jednej ale najważniejszej rzeczy. W Starszym w wieku 12 lat obudziła się samodzielność , chciał już sam dokonywać swoich wyborów muzycznych , zaczął szukać , dostał lekką pomoc a nie naganę i ruszył sam w ten swój świat muzycznych fascynacji. A ten beznadziejny Slipknot był iskrą do poszukiwań , to że pojawił się na początku naturalne – no bo kiedy miałby się pojawić ? Nie wytrzymał porównań – też naturalne.
I tu dochodzimy do innej fazy rozwoju dziecka – książka. Dla osób z mojego pokolenia wydawałoby się – przecież to naturalne że dzieci czytają .Błąd.
Kiedyś było 10 minut dobranocki w telewizorze , dziś mamy kilka kanałów kreskówek non-stop. Kiedyś trzeba było sobie z kumplami zorganizować zabawę , dziś dzieciak odpala kompa albo play-station i ma . Kiedyś był telefon w co trzecim domu – dziś za free gada się z innymi przez gadu . Gdzie tu miejsce na książkę i jak ma być naturalna gdy tyle łatwiejszych ”pokus”? Ilu rodziców na świecie bezskutecznie wciskało dzieciom książkę ? A ilu z nas rodziców dziś zamiast coś czytać , gapi się bez sensu w telewizor , słuchając tych samych kolesi od zawsze gadających to samo ?
I kilka lat temu pojawił się Harry Porter. Ni stąd ni zowąd dziecko co nigdy nie miało książki w ręku , lub miało wciskaną na siłę mówiło – daj mi Tato Mamo parę dolców, funtów , złotych, franków pójdę do księgarni i sobie kupie książkę . Szło i kupowało . Co lepsze czytało tę książkę bez namawiania. Co najważniejsze WYRABIAŁO w sobie nawyk czytania bo może z kopa dziś czyta 7 grubych tomów – może niektóre czytało po raz pierwszy z własnej woli .
I tu następował moment przełomowy .
Można było stwierdzić – to jest do d… , bez wartości , tracisz czas i pieniądze .
A można było też idealnie to wykorzystać , gdy dzieciak zakończył czytać któryś z tomów i wetknąć mu dwie trzy książki ze słowami – te też będą interesujące i skorzystać , że oderwał się od kompa i telewizora i czytał. Jak z rośliną – to nic że początki były takie sobie – podlewasz i rośnie .
Starszy miał jako lekturę Anię z Zielonego Wzgórza i co by nie mówić – męska część klasy wysiadła i dostała ”książkowstrętu” , Potter jaki by nie był , dzieci u Młodego w klasie czytały z przyjemnością .
A wniosek ? Jak zwykle nie będzie . Większość dzieci przeczyta tego Harrego , jedne usłyszą od dorosłych że to beznadziejne , drugie dostaną inne książki do poczytania , bo Harry Potter był bardzo często zapalnikiem do czytelnictwa .
I dla niektórych Potter będzie jedyną samodzielną lekturą z dzieciństwa , a dla niektórych jedną książką z wielu ,dziecko samo dokona gradacji gdzie tę książkę umieści w swoich top .
Starszy , Młody i ja czytaliśmy wszystkie 7 tomów . Starszy z rezerwą ( był już po lekturze Władcy Pierścieni ) , Młody z zaciekawieniem bo wcześniej widział 2-3 filmy , ja by wiedzieć co w trawie piszczy.
Mnie nie nudziło , Starszego nie zafascynowało , Młody uznał to za gorsze od Władcy ale lepsze od Narnii .
i tylko o to chodziło……………………
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura