LeszekSmyrski LeszekSmyrski
150
BLOG

Reformacja ateizmu - powyborcza refleksja

LeszekSmyrski LeszekSmyrski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Ateizm albo się zreformuje, albo się skończy.


Ateizm to założenie, że Boga nie ma. Termin ateizm jest jednak późniejszy niż twierdzenie o nieistnieniu Boga albo wyrażanie wątpliwości na jego temat. Ponieważ nasza wiedza o rzeczywistości jest ułamkowa a pytanie o Boga fundamentalne. Podążając drogą poszukiwania staniemy albo przed ścianą, albo u kresu poznania. Wynika to z faktu, że cała nasza ludzka wiedza jest jedynie niedostrzegalnym pyłkiem we wszechświecie. Wyjaśniałem to metaforą kartki papieru o boku 14 miliardów lat świetlnych. Kiedy wszystkie wypowiedziane przez ludzi słowa zapiszemy na takiej kartce, a potem zmniejszymy do rozmiarów A4, niczego nie zobaczymy. 

Tego, co chcę powiedzieć nie umiem przekazać bezpośrednio, dlatego użyję metafory, to powszechnie stosowana w nauce metoda łamania subiektywności w celu uzyskania intersubiektywności. 

Wyobraźmy sobie populację użytkowników smartfonów. Używają ich do komunikacji, ale również do zabawy. Urządzenia łączą się w wielką sieć, to internet. Wszyscy użytkownicy umieją posługiwać się telefonami, mało kto jednak zastanawia się jak działają. Istnieje jednak pewna grupa ludzi, która te telefony produkuje, naprawia i wymyśla nowe modele. 

Żeby stać się twórcą nowego modelu, sprawniejszego i szybszego trzeba poznać zasady przepływu prądu elektrycznego. Żeby je poznać, potrzebna jest matematyka, a w tejże matematyce dział mówiący o liczbach zespolonych. Adept elektroniki staje naprzeciw liczb i widzi, że do obliczeń trzeba użyć pierwiastka z minus trzy. Jednak jego cała dotychczasowa wiedza na temat matematyki, a nawet wykładowca mówi mu, że taka liczba nie istnieje. Znakomita większość inżynierów przechodzi nad tym faktem do porządku dziennego i używa tej liczby tak jakby istniała. Dzięki temu są w stanie wymyślać nowe, lepsze telefony. Może jednak trafić się ktoś, kto dozna olśnienia. Zdemaskuje ten zakłamany system, uzna inżynierów za kapłanów oszukujących zwykłych ludzi, bo przecież ewidentnie kłamią. Taka postawa nie jest naganna, co więcej, jest odkrywcza i napędza naukę, rozbija dogmaty. Istnieją jednak dwa sposoby, aby poradzić sobie z tym zaprzeczeniem prawom logiki. Albo znajdziemy matematyczny model rzeczywistości, w którym pierwiastek z minus jeden znajdzie logiczne miejsce, albo uznamy twórców telefonów za groźną sektę, którą należy zniszczyć, a otumanionym przez nią ludziom wytłumaczyć, że... tu kończy się moja wyobraźnia. 

Ta metafora przyszła mi do głowy, gdy zobaczyłem panią Krystynę Jandę i jej niebotyczne zdumienie wynikiem wyborów. Pani Janda należy do elity oświeconych, to ci, którzy wiedzą, że pierwiastek z minus trzy nie ma prawa istnieć, jej świat jest zbudowany na tej tajemnej wiedzy. Ciekawe jednak, że ta wiedza wcale nie jest tajemna. To trochę tak jak z Bogiem u Malinowskiego w piwnicy, gdzie tylko wybrani wiedzą, że Malinowski nie ma piwnicy. 

Pani Krystyna Janda jest doskonale wykształconą aktorką, posiada duży zasób wiedzy ogólnej oraz świetne umiejętności praktyczne. Jest kreatywna i ma znakomite zdolności organizacyjne. Zna sporo ludzi o takich samych walorach. Jej zasób słów jest na pewno bardzo duży. 

W teatrze pani Krystyny pracuje hipotetyczna pani Magda. Jest sprzątaczką, po pracy ogląda seriale, rozwiązuje czasami krzyżówki. Zna część ludzi, których zna szefowa, ale jej zasób słów jest nieporównywalnie mniejszy, więc rozmowa z nią nie jest tak atrakcyjna. 

Z ludzkiego punktu widzenia pani Krystyna to elita, pani Magda to przedstawicielka szarego tłumu, mijanego codziennie. Z punktu widzenia jednak potencjalnych ludzkich możliwości różnica pomiędzy paniami jest znikoma. Obie mają wybory do podjęcia i absolutnie nie ma pewności, że pani Krystyna podejmie bardziej racjonalny wybór w sprawie butów, przedszkola dla dziecka czy własnego rozwoju duchowego. 

Kryteria podejmowania decyzji wiążą się z naszym obrazem świata. Pisałem już wielokrotnie o mediach komunikacji, przypomnę tylko, że jest pięć podstawowych; władza, pieniądz, piękno, prawda i miłość. Kiedy uznajemy, że Boga nie ma, dokonujemy obcięcia dodatkowych wymiarów naszej rzeczywistości. Pozostają trzy niepodważalne i czas. Ponieważ w trójwymiarowej przestrzeni nie umiemy zrobić modelu pięciowymiarowego, używamy trójwymiarowego. 

Wtedy wychodzi nam ontologiczne wyliczenie: 

władza – istnieje* 

pieniądz – istnieje 

piękno – istnieje 

które wyklucza elementy niedające się zastosować w tym modelu 

prawda – nie istnieje 

miłość – nie istnieje 

Odrzucenie koncepcji Boga powoduje, że elita intelektualna, wytrenowana w stosowaniu bezwarunkowej logiki formalnej musi odrzucić wszystkie byty co do których istnieją jakiekolwiek ontologiczne wątpliwości. My, prości ludzie dokładamy do tej elitarnej wizji coś, co nazywamy zdrowym rozsądkiem, on pozwala nam przejść do porządku dziennego nad faktem, że pierwiastek z minus trzy nie istnieje albo miłość nie istnieje i robimy wszystko tak jakby istniały i to działa. 

Pani Janda oglądająca świat przez pryzmat elitarnego obrazu, złożonego z władzy, pieniędzy i piękna, wpada w przerażenie na myśl, że jej światem będzie nadal rządził zły i mściwy czarownik o pseudonimie „Kurdupel z Żoliborza". Ktoś uznający pięciowymiarowy model nie boi się czarowników, bo wie, że Bóg jest również prawdą i miłością. 

A czy istnieje, czy nie istnieje, to już zupełnie inna historia. 

 

*moja promotorka która czytała Luhmanna w oryginale twierdzi, że uważał on władzę i prawo za dwa odrębne media komunikacji. Jest w tym sporo racji, jednak przyjąłem założenie, że prawo to skodyfikowana forma władzy, więc dla uproszczenia traktuję jak jedno medium.

Może jestem szalony, że wziąłem taki temat, ale tak naprawdę to temat znalazł mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo