letni letni
5859
BLOG

Trójka już kiedyś upadała

letni letni Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 136

Nie znam Trójki sprzed lat 80-tych. Jako „wczesny” nastolatek zetknąłem się z nią, bo nadawała „60 minut na godzinę”. W latach 1980/81 satyra, szczególnie polityczna, była bardzo modna, a „60-tka” była jedną z nielicznych (oprócz „Studia 202”) cyklicznie nadawanych audycji tego typu. Potem był stan wojenny i w ramach „normalizacji” pojawiła się w Trójce nowa jakość: P. A. Turski zebrał zespół ludzi, którzy byli w stanie wyprodukować atrakcyjny program. Głównym ich produktem był „zreformowany” Radiokurier z Jedynki czyli „Zapraszamy do Trójki”.

Pomimo młodego wieku, zdawałem sobie sprawę z tego, że trójkowa ekipa miała być w jakiś sposób „ludzką twarzą” ówczesnego ustroju. Pierwsza lista przebojów nadana została 24 kwietnia 1982, a stan wojenny został zawieszony na koniec tego roku. Ale w porównaniu do TV było tam o wiele mniej polityki, a główną rolę odgrywała muzyka. I to chyba muzyka stanowiła magnes dla młodzieży. Dla osób młodszych ode mnie małe objaśnienie: W Polsce były dwa okresy, gdy muzyka popularna miała niezwykłą, pokoleniową wagę – lata 60-te i lata 80-te. Trójka płynęła na tej fali, ale co trzeba przyznać prezentowała szereg audycji, które w tamtych czasach rzeczywiście były wyjątkowe: „Codziennie powieść w wydaniu dźwiękowym”, „Trzy kwadranse jazzu”, „Teatrzyk Zielone Oko”, „W tonacji Trójki”, „Nie tylko dla orłów” i już wspomniana popołudniówka „Zapraszamy do Trójki”. Oczywiście słuchałem tych audycji w latach 80-tych. Oczywiście najważniejszą z nich była „Lista przebojów”.

Wyjątkowość Trójki lat 80-tych stanie się bardziej zrozumiała jeśli zdamy sobie sprawę z PRLowskich realiów. Przy niemożności kupienia sobie płyty ulubionego wykonawcy – nakład 260 tysięcy sztuk „Nowych sytuacji” Republiki w zupełnie nieprzyzwoitej cenie 700 zł rozszedł się błyskawicznie – prezentacja całego albumu, która dziś wydaje się zbrodnią na artyście i jego wydawcy, wtedy stanowiła super-atrakcyjną możliwość obcowania z twórczością tegoż artysty. Do tego dopiszmy brak konkurencji – z małym wyjątkiem RH. Gdy w latach 90-tych do eteru wkroczyły komercyjne rozgłośnie Zetka, Eska i RMF, program Trójki zdawał się być anachroniczny. Nagle okazało się, że utwory są towarem, więc należy je „zagadywać”, by przypadkiem ktoś ich sobie nie nagrał „za darmo”. Dla podniesienia dynamiki audycji kawałki dłuższe niż trzy-cztery minuty były po prostu ordynarnie wyciszane. W ogóle materiały dłuższe niż kilka minut nie miały sensu, bo radio robiło się nudne – po co komu gadający kilkanaście minut jakiś smutny pan lub pani. A co gramy? Same znane utwory, bo przecież lubi się to co się zna – głównie aktualne przeboje. Krótko mówiąc tempo, szybkość, przebojowość, bo jeszcze słuchacz się znudzi i odejdzie do konkurencji.

Jak zareagowała Trójka? Udział nowych nadawców spowodował, że słuchalność zaczęła spadać. Próbowano temu zaradzić, skracając długość audycji. Dla mnie okazało się to niezbyt strawne. Założenie, że jeśli ktoś nie lubi jazzu, to wytrzyma dziesięć minut, by dotrwać do kolejnej „pigułki”, nie było mądre. Bo jeśli nie lubi, to i tak przełączy się na inną stację, a jeśli lubi, to się będzie wkurzał, że jego ulubiona muzyka zajmuje tylko kilka minut. To już lepiej kupić sobie całą płytę (a były to czasy, że można było w zwykłym, legalnym sklepie, kupić sobie usługę przekopiowania wybranej płyty CD na kasetę). Te nieporadne próby „ukomercyjnienia” przekazu spowodowały, że i ja też przestałem wtedy słuchać Trójki.

Mądre głowy piszą, że Trójka zaliczała upadki i później: na początku lat pierwszych XXI wieku, potem za rządów p. J. Sobali, no i ostatnio. Ponieważ i tak słucham raczej wybranych audycji, więc trudno mi się do tego sensownie odnieść. Mimo to chciałbym o jednej audycji napisać. Trafiłem na nią przypadkiem, gdy jechałem samochodem – no cóż, taka to dziś specyfika słuchania radia. Nazywała się „Trójkowy wehikuł czasu”. Każdy odcinek poświęcony był jakiemuś tematowi z niedawnej przeszłości Polski. Słowo okraszone było klimatyczną muzyką, zwykle z okresu o którym się mówiło. Nie wiem skąd autorzy czerpali zasoby, ale te utwory robiły na mnie piorunujące wrażenie. Same perełki. Godzinny przekaz o naszej historii mijał błyskawicznie – słuchało się tego z zapartym tchem. Szefem ekipy realizującej słuchowisko był p. J. Sosnowski. No i on akurat parę lat temu został zwolniony z pracy przez nowe kierownictwo Trójki.

image
https://www.polskieradio.pl/9,Trojka/716,Trojkowy-wehikul-czasu

* * *

Kilka dni temu media podały informację o zwolnieniu z Trójki odsunięciu od trójkowego mikrofonu p. A. Gacek. Występujący z nią weteran p. W. Mann zareagował odejściem z radia. Słuchałem ich audycji – jak już pisałem – okazjonalnie, bo w samochodzie. Byłem pod wrażeniem wiedzy muzycznej, choć w połączeniu z elokwencją i wdziękiem prowadzących, dawała tylko porcję miłej i przyjemnej w odbiorze rozrywki. W sumie niby nic wielkiego. Ale starczało, żeby człowiek przez godzinę wstrzymał się z używaniem przycisku „następny” w samochodowym odbiorniku radiowym.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura