Oczywiście to nie jest tak, że jeden z ikonicznych filmów sensacyjnych końcówki XX wieku serwuje nam ukryty przekaz o upadku Europy i hegemonii USA. Film sensacyjny jest filmem sensacyjnym i za zadanie ma dostarczyć rozrywki, a nie filozoficznych rozważań o tajemnicach archetypów kulturowych. Dlatego nie traktuj poniższej notki zbyt poważnie.
Poniższy tekst w przewrotny sposób nabrał dodatkowych znaczeń. Publikuję jako odtrutkę na wzmożone wzmożenie na linii USA-Europa.
* * *
Oczywiście to nie jest tak, że jeden z ikonicznych filmów sensacyjnych końcówki XX wieku serwuje nam ukryty przekaz o upadku Europy i hegemonii USA. Film sensacyjny jest filmem sensacyjnym i za zadanie ma dostarczyć rozrywki, a nie filozoficznych rozważań o tajemnicach archetypów kulturowych. Ale każdy produkt należący do sztuki, nie tkwi w próżni, więc otoczenie w którym działają twórcy, wpływa na ów produkt. Naciągane? No dobra, zgodzę się, że pewne elementy mogą pojawić się choćby przypadkiem. Nie przesądzając więc, skąd się wzięły, zobaczmy, gdzie zaprowadzi nas analiza „Szklanej pułapki”. (Ale nie traktuj poniższej notki zbyt poważnie.)
Film w pewien sposób nawiązuje do silnej anty-japońskiej narracji, jaka panowała w USA w latach 90-tych. Japonia zdawała się wtedy przyszłym hegemonem gospodarki świata – wróżyło to szczególnie źle dla amerykańskiego przemysłu samochodowego. Nie należy się więc dziwić fobii w amerykańskiej popkulturze. Palmę pierwszeństwa w tej kategorii dzierży „Wschodzące słońce” z Seanem Connerym. „Szklana pułapka” nie atakuje Japończyków, a jedynie rejestruje wzrost znaczenia ich udziału. W sumie, w ostatecznej rozgrywce, nie będą się oni w ogóle liczyć. W filmowym konflikcie mamy natomiast przedstawicieli Europy i USA.
Tym pierwszym przewodniczy Hans Gruber, grany przez Alana Rickmana. To wykształcony człowiek, o czym świadczy pierwsza wypowiedź skierowana do zakładników: „A gdy Aleksander Wielki spojrzał na ogrom swych ziem, zapłakał, bowiem nie było już nic, co mógłby zdobyć”. Po czym dodaje: „To zaleta klasycznego wykształcenia”. W jego bandzie znajdziemy kilku Europejczyków – choć ciemnoskóry hacker, wygląda raczej na Amerykanina – posługują się między sobą obcymi narzeczami, niezrozumiałymi dla odbiorcy. Może to i tępi wyrobnicy, ale przewodzi im ktoś, kto zdaje sobie sprawę, skąd Europa wzięła swoją tożsamość.
Przeciwnikiem terrorystów jest John McClane (Bruce Willis). Prosty policjant, nazwany kilka razy kowbojem. A więc jego kulturowym przodkiem jest postać z najbardziej amerykańskiej opowieści – westernu. Jego wybory są proste, podobnie jak motywacje. I jedne i drugie jak najbardziej szlachetne. Zauważmy, że japiszon, kierujący się pokrętnymi motywacjami i podobnymi metodami działania, ginie, nie znajdując uznania scenarzystów. Wracając do kowboja – policjant jest kolejną inkarnacją bohatera istniejącego w amerykańskiej popkulturze, znanej całemu społeczeństwu USA.
Porównanie obu kultur nie jest dla nas pozytywne. Kowboja znają wszyscy, Aleksandra Wielkiego jedynie elita. Kowboj wygrywa, miłośnicy kultury antycznej przegrywają. Podsumowując: USA górą, Europa upada.
* * *
Ironią historii jest to, jak obeszła się ona z dziedzictwem kulturowym Europy. Zdałem sobie sprawę z tego, gdy zajrzałem do książki „Gospoda pod Królową Gęsią Nóżką” A. France'a. Główny bohater Jakub Rożenek, przy okazji swojej edukacji, poznaje kilka nurtów z których kultura europejska czerpała: opowieści z rejonu pierwszych cywilizacji – Egiptu i Babilonu, pisma starożytnych Greków i Rzymian, żydowską tradycję i chrześcijańskie historie świętych wraz z księgami filozofów. Wszystkie one przeciwstawione są sobie w XVIII wieku, kiedy dzieje się akcja, ale dziś wydają się nad wyraz spójne, tworzące jedno źródło. Takim nie jest – jedynie wydaje się, kiedy odniesiemy je, do kolonizującej świat, kultury amerykańskiej.
Kiedyś pozwoliłem sobie na żart, że przestali nas śmieszyć faceci w rajtuzkach. I nie chodzi bynajmniej o nie-polityczno-poprawnościowe heheszki z osób przebierających się w damskie ciuszki. Żart dotyczy czegoś innego: „Kiedyś śmialiśmy na widok dorosłego mężczyzny w rajtuzach, a dziś przy takiej okazji zastanawiamy się, czy kolejny film Marvella jest dobry czy nie.”
Inne tematy w dziale Kultura