Mam dosc wszystkich i wszystkiego. Gdybym tylko mógł, ze zwycieskim kuponem w reku, wykrzyczec szefowi wszystkie moje zale, uwagi... Takie moralne spluniecie w twarz. Machnac reka na nich wszystkich. Te szczury z wrodzona sklonnoscia do kombinowania. Te wszystkie pociotki. Wykrzyczec im wszystko, postawic sie. Z mysla, ze jest sie ubezpieczonym. Ściskajac piesc czujac, ze tak na prawde stoje od nich wyzej. Moge w kazdej chwili rzadzic, to ja rozdaje karty. Świetne uczucie, ale gdzie jest ten kupon?
Inne tematy w dziale Kultura