lexblue lexblue
366
BLOG

Kazimierz Kutz kipnął* i pogrążył Śląsk w szlochu

lexblue lexblue Kultura Obserwuj notkę 2

Kazimierz Kutz był przyjacielem rodzinny. Urodził się w robotniczej rodzinie w bardzo biednej części Szopienic, kiedyś samodzielnego miasta, teraz dzielnicy Katowic. Mój Tata jest również z Szopienic, a Mama z pobliskich Mysłowic, ale przed wojną i w jej trakcie kontakty Kutza z moja rodziną, zarówno po stronie Taty, jak i Mamy byłyby niemożliwe bo klasy społeczne się nie mieszały. Po wojnie, kiedy Rosjanie wywieźli Dziadka na roboty, rodzina Taty znalazła się w skrajnej nędzy. Rodzina Mamy wróciła do prominencji po okresie biedy w czasie wojny, ale dobrą stroną komunizmu było zlikwidowanie barier społecznych i mój Wujek, Mama, Tata, oraz Kazimierz Kutz, a raczej - jak go nazywali znajomi i przyjaciele – Kazik lub Kucyk, znaleźli się w jednej szkole: w I Liceum Ogólnokształcącym im Kościuszki w Mysłowicach. Wujek i Kazik byli w jednej klasie, mimo, że rocznikowo była między nimi różnica 3 lat. Przyczyną było to, że w czasie wojny na Śląsku nie było polskich szkól, a jak je otwarto po tzw. „wyzwoleniu”, różne roczniki zmieszano razem by nadrobić stracony czas. Kazik siedział jedną ławkę przed Wujkiem. Bardzo się przyjaźnili i Kazik odwiedzał Wujka w domu. W takich też okolicznościach poznała Kazika moja Mama. Wujek wolał mówić na niego Kazik, Mama używała bardziej „pieszczotliwej” formy, Kucyk. 

Po maturze wszyscy oni studiowali w różnych miastach i różne kierunki. Drogi Wujka i Kazika się nieco rozeszły. Kazik przeżywał okres rozwoju artystycznego, wyprowadził się ze Śląska, ale za oderwanie od swoich śląskich i robotniczych korzeni zapłacił wysoką cenę. Zaczął nadużywać alkohol, zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Jak wiadomo był żonaty trzy razy – na Śląsku sprawa trudna do zaakceptowania. Ogłosił się ateistą. 

W tych wszystkich okolicznościach Kazik potrafił się jednak otrząsnąć. Przestał się wstydzić, że jest Ślązakiem. Zrozumiał, że Śląsk to jego atut, a nie słabość i pozostał temu wierny do końca, między innymi pisząc pod koniec życia najpiękniejszą i najbardziej autentyczną książkę o Śląsku „Piąta strona świata”. Zmienił też pisownię nazwiska i wrócił do oryginalnej pisowni „Kutz”.

Największy tryumf artystyczny Kucyka to oczywiście Tryptyk Śląski. Osobiście tych filmów nie lubię, mimo, że ostatni z cyklu – "Paciorki jednego różańca" – były kręcone w mojej dzielnicy Katowic. Dla mnie te filmy są za bardzo „robotnicze”. Bo dla Kazika był to powrót chyba nie tylko do śląskich, ale też robotniczych korzeni. Kazik przeżywał w swym życiu dosyć długi okres flirtu z PZPR. Niemniej jednak, o czym tzw. prawica zapomina, Kucyk był internowany w czasie wojennym, a został zwolniony po interwencji biskupa Bednorza.

Im Kazik, Wujek i Mama stawali się starsi, tym ponownie się coraz bardziej zbliżali. Wujek miał numer komórki Kazika i często do siebie dzwonili i rozmawiali.  

Kucyk reżyserował nie tylko filmy, ale też sztuki teatralne i przynajmniej jedną operę – Halkę w Teatrze Wielkim w 1990. Nie widziałem tego przedstawienia (byłem w tym czasie za granicą), ale o spektaklu wielokrotnie opowiadał mi Wujek, wybitny znawca opery. W Dyrekcji Teatru Wielkiego pracował w tym czasie kolejny przyjaciel rodziny i znajomy Kazika z lat szkolnych. Osobom które zapomniały o co chodzi w tej operze przypomnę, że Halka to Góralka zakochana w Paniczu (jest też z nim w ciąży), ale Panicz nie chce mezaliansu i poślubia osobę z własnej klasy społecznej. Halka z rozpaczy wpada w obłęd i popełnia samobójstwo rzucając się w nurt rzeki. Opera tradycyjnie kończy się gniewem Górali w stosunku do Panicza w solidarności z Halką, np. gniewnymi gestami i objawami buntu. Zakończenie u Kucyka było jednak inne. Kazik kazał Góralom zwrócić się w kierunku rzeki i klęknąć. Dla Wujka był to najbardziej zaskakujący zwrot akcji, po którym przestał wierzyć w zapewniania Kazia, że jest ateistą.

Dawny Śląsk przemija, jak na "Paciorkach jednego różańca" i przyszła teraz kolej na Kucyka. Kucyk kipnął* i pogrążył Śląsk w żałobie. A ja zostawiam szanownych czytelników z arią „Szumią Jodły” w której Jontek wyraża swą tęsknotę za niespełnioną miłością do Halki. Niech to też będzie wyraz mojej tęsknoty po wielkim Ślązaku - Kazimierzu Kutzu.

*umarł 


lexblue
O mnie lexblue

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura