Jaki ciekawy zbieg okoliczności! Wczorajszy wywiad dla GP z dr Eugene'm Poteat, przewodniczącym amerykańskiego Stowarzyszenia Byłych Oficerów Wywiadu i byłym dyrektorem rady Badań Wywiadowczych w CIA. Jeszcze tego samego dnia potwierdzenie jego tez :
"Pod Smoleńskiem do wygrania było coś bardzo cennego: przejęcie kontroli nad Polską i umieszczenie na szczytach władzy prorosyjskich polityków. Tak się też stało - po katastrofie pełnię władzy w Polsce przejął obóz prorosyjski, który posłusznie wykonuje otrzymane polecenia. Po upadku Związku Sowieckiego Polska - w oczach Moskwy - miała czelność zrzucić rosyjskie jarzmo, wstąpić do NATO, a potem wybrać prozachodniego przywódcę. Wszystko to było dla Rosji zniewagą. W Smoleńsku Putin miał wszystko podane na tacy : całą znienawidzoną delegację w jednym samolocie - nie mógł zmarnować takiej okazji...".
Wczorajszy telefon Putina do Tuska trudno odebrać inaczej, niż jako telefon do namiestnika kolonii. Bezbłędnie ocenił sytuację bloger Grzechg, pisząc o wydarzeniu bez precedensu w relacjach dwóch sąsiadujących krajów : "Prezydent Rosji dzwoniąc do polskiego premiera w tak błahej sprawie jak starcia kibiców, daje wymowny znak Europie, że dzwoni do Warszawy, jak do strefy swoich bezpośrednich wpływów."
Szczwany kagiebista, doskonale wykorzystujący każdą słabość przeciwnika, przygotowany jest bez względu na sytuację : albo wina pilotów, albo kibiców (niepotrzebne skreślić). Połajać przy tym polskiego premiera i panią ministrę nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie - przecież oczy świata na nas zwrócone!
Nasza drużyna zrobiła we wtorek, co mogła, byśmy przed Putinem nie klękali. Zaśpiewali "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy", a potem nie ulegli psychologicznym, KGB-owskim gierkom. Dali z siebie wszystko, by nie pozwolić Putinowi zatriumfować w Warszawie. Jeśli dołożymy do tego karę UEFA dla Rosji (120tys euro) za wybryki podczas meczu we Wrocławiu ......nikt już chyba nie będzie zdziwiony, że Putin wyszedł z sauny bez humoru i postanowił wykonać telefon z pytaniem "co się do cholery w tej Polsce dzieje?" Tusk też telefonem zdziwiony być nie powinien (czas był przywyknąć) - przed ksiedzem nie klęka, ale przed Putinem musi - podpisał cyrograf. A wbrew obowiązującej propagandzie nie jest dla rosyjskiego prezydenta partnerem. Polsko -rosyjskie pojednanie wykreowane przez Ostachowicza, funkcjonowało może przez chwilę w wyobrazni leminga. Putin napisał Tuskowi rolę ofiary na długo przed Smoleńskiem. Niestety, premier nie dość, że ją entuzjastycznie przyjął, to jeszcze odgrywa sumiennie scenę po scenie.
Mainstream na czele z gumowym penisem padł już na klęczki. Śle przeprosiny i bije się w piersi. Kto w drużynie Donaldinia - niech klęczy, reszta na murawę !
http://niezalezna.pl/29814-rosjanie-dzialali-jak-mordercy
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/394293,rp-krytykuje-zachowanie-pseudokibicow-przed-i-po-meczu-polska-rosja.html
Inne tematy w dziale Polityka