"Wyborcza" po raz kolejny postanowiła wzorem NPW "uspokoić" opinię publiczną ( czytaj ewentualne lemingi -niedobitki, pozostające jeszcze w zasięgu). Do uspokojenia posłużyć miała wypowiedz rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk. Zbigniewa Rzepy : "W wydanych dotąd przez biegłych opiniach po wykonaniu badań zwłok trzech ofiar katastrofy smoleńskiej biegli nie podali, aby przeprowadzone przez nich badania ujawniły ślady charakterystyczne dla wybuchu. Gdyby na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu, musiałaby powstać fala cieplna o temperaturze ok. 3 tys. st. C i fala ciśnieniowa, które musiałyby pozostawić po sobie ślad - na samolocie i na ciałach. Na samolocie nie zostawiła - co stwierdzili eksperci komisji Jerzego Millera, którzy sami pobrali próbki wraku."
Na temat pracy biegłych i wydania przez nich opinii po sekcjach ofiar katastrofy, płk Szeląg na swojej słynnej konferencji 30.10.12 (16ta i 25ta min) mówi tak : " Próbki ciał wszystkich ofiar ekshumowanych będą poddane specjalistycznym badaniom fizyko-chemicznym. Ekspertyza po takim badaniu będzie częścią jednej opinii. Opinia ta jest w trakcie opracowywania, również przez tych biegłych, którzy ostatnio byli w Smoleńsku. Biegli wydadzą opinię kompleksową."
Po pierwsze : jest opinia, czy jej nie ma? Jeśli próbki ekshumowanych ciał ( pierwsza ekshumacja ponad rok temu!) jeszcze nie zostały fizyko-chemicznie przebadane, to dlaczego płk Rzepa najwyrazniej manipulując opnią publiczną ( o którą tak się troszczy) posuwa się do formułowania tak daleko idących wniosków?
Po drugie : w sprawie badania wraku przez komisję Millera też kręcimy się w kółko : jakie próbki wraku i gdzie jest ta ekspertyza? Jeśli to to ten słynny dokument wydany bez akredytacji przez Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii, to płk Szeląg również wyraznie stwierdza (20min konferencji), że "jest ona efektem badań przedmiotów osobistych ofiar, a nie wraku".
I po trzecie wreszcie : jeśli wszystko jest jasne i przejrzyste, to dlaczego niedopuszczono do badań amerykańskiego patomorfologa ( na wielokrotne prośby rodzin), a w czasie badania ekshumowanego ciała ks. prof. Ryszarda Rumianka prokuratura odmówiła pełnomocnikowi rodziny badanie szczątków zmarłego oraz jego ubrań urządzeniami użytymi do badań w Smoleńsku?
Aby postawić "kropkę nad i", przypomnieć należy wypowiedz pani Beaty Gosiewskiej z września, kiedy to po pół roku od wykonania sekcji jej męża, dowiedziała się z mediów, że jest jakaś opinia i może się z nią zapoznać. Po zapoznaniu powiedziała : " jest to jedynie weryfikacja badań rosyjskich i identyfikacja ofiary, nic ponad to. Nie docieka się żadnej innej przyczyny, niż wypadek lotniczy."
Skąd więc się płk Rzepie wzięły tak szczegółowe badania ofiar pod kątem "uderzenia fali ciśnieniowej" o których ani rodzina, ani pełnomocnicy nie mają wiedzy? Skąd "ani śladu wybuchu", jeśli mamy jeszcze pół roku czekać na próbki z Rosji i końcową ekspertyzę? Litości!
PS Po "Wyborczej" wkracza Newsweek z kolejnym "newsem"....
http://wyborcza.pl/1,75478,12865907,Prokuratura__Ani_sladu_po_wybuchu_w_tu_154.html
http://vod.gazetapolska.pl/2411-beata-gosiewska-o-tym-ze-jest-opinia-z-sekcji-meza-dowiedzialam-sie-z-mediow
http://www.tvn24.pl/wideo/konferencja-prokuratury-ws-doniesien-rzeczpospolitej,540547.html#z-anteny/konferencja-prokuratury-ws-doniesien-rzeczpospolitej%2C540547.html?&_suid=135325587937106508405692391259
Inne tematy w dziale Polityka