Foto Łobuz
Foto Łobuz
Łobuz Łobuz
476
BLOG

Po wizycie na ITB w Berlinie – piękny świat, żenująca Polska

Łobuz Łobuz Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W sobotę byłem na Targach Turystycznych w Berlinie. Piękna impreza, cały świat pokazuje, co ma najlepszego w jak najatrakcyjniejszy sposób. Cały? No prawie. Jest takie jedno państwo, w którym czas się zatrzymał, a jedyne słowo jakie przychodzi do głowy to żenada. Zresztą, na zdjęciach i filmikach zobaczycie sami.

Berlińskie Targi określa się największymi, czy jednymi z największych na świecie, a przynajmniej w Europie. I faktycznie, potężny kompleks hal jest nie do „przerobienia” w jeden dzień. Zobaczcie na zdjęciu z mapką – na dokładne obejście hal 1 (1.1 i 1.2) i 2 (2.1 i 2.2) poświęciłem „raptem” 2 godziny… Zatem dokładne zwiedzenie całości to rzecz nie do zrobienia, nawet gdy się przeznaczy na to cały dzień. Trzeba przy tym dodać, że czasu, jaki się spędza w halach początkowo (dopóki nogi nie rozbolą ;) ) w ogóle się nie odczuwa. Oferta poszczególnych państw jest tak bogata i tak ciekawie przedstawiona, że pochłania zwiedzających bez reszty. Tańce, występy, gotowanie na żywo, poczęstunki różnymi smakołykami – to naprawdę robi wrażenie.

Mnie osobiście szczególnie podobały się trzy elementy. Występ ekipy z Malediwów (można zobaczyć pod tekstem w połowie pierwszego z filmików) – facet, który śpiewał miał tak niesamowity głos, że niektórzy mogliby pewnie cały dzień tam przesiedzieć. Druga rzecz, to poczęstunki greckich wystawców –obok gotowania na żywo mieli również coś mocniejszego. Przy czym jeden z trunków smakował jak nasza śliwowica (nieco słabszy, jakieś 50%, więc nie tak dużo jak nasza śliweczka kochana, która potrafi ze znacznie większą mocą kopnąć). Smak to nie jedyne podobieństwo. Różnie u nas bywa z legalnością „śliwki”, u nich widać również, bo polewali ją z… plastikowych butelek po wodzie mineralnej. Niektórzy myśleli, że to woda i zaliczali niespodziankę… :) Wreszcie trzeci element – facet, który „na żywo” skręcał z liści tytoniu cygara. Wielu zwiedzających stało przy tym jak zahipnotyzowani, naprawdę robiło to wrażenie. Ale wszędzie można coś usprawnić, tu też. Słyszałem kiedyś o tym, że cygara skręcają swoimi udami ponętne Kubanki – może w przyszłym roku coś takiego pokażą? :)

Natomiast w przypadku polskich wystawców żadne ulepszenia nie są potrzebne. Tu po prostu trzeba zacząć wszystko od nowa. Wiedziony poczuciem przyzwoitości chciałem zobaczyć nasze stoiska, co nie było łatwe, bo byli (patrz mapka) pod numerem 15, więc trzeba było przejść przez niemal „cały świat”. No i napatrzyłem się po drodze na światowe wspaniałości, by dojść do polskiego „grajdołka”. Co uderza na początku, to żadnej interakcji ze zwiedzającymi, żadnego wyjścia do nich. Wszystko po staremu, siedzą sobie za ladami, wyłożone ulotki hoteli i poszczególnych organizacji turystycznych i tyle. Promocja „na bogato”…

Do tego wystawcy podzieleni na województwa – po co? Po co każde województwo ma mieć osobny segment? Coś takiego chyba tylko u nas. Owszem inne państwa mają wyszczególnione regiony, ale pojedyncze, te najbardziej znane np. z racji winnic w przypadku Francji. Ale nie wszystkie. Jaka jest dla zagranicznego turysty istotna różnica w wymiarze turystycznym między Wrocławiem a Poznaniem, między Dolnym Śląskiem a Wielkopolską? W czym tkwi turystyczna unikatowość, która każe osobno te regiony prezentować?

Myślałem, że najgorsze dotyczące naszych stoisk widziałem, no bo czy można gorzej się prezentować? Niestety można. Po powrocie do domu zacząłem przeglądać filmiki umieszczane w internecie. I trafiłem na prawdziwą „perełkę” – na filmiku nr 2 widać panów, którzy zachęcają by odwiedzić lubuskie. Śpiewem, konkretnie „Kalinką”… Następnie coś wykrzykują o Szariku w Żaganiu… No ok., wiem, są tam wojska pancerne, no ale bez jaj… Zresztą co o tym Szariku ma wiedzieć turysta z Japonii czy USA?... Jedyne co przychodzi na myśl po obejrzeniu tego filmiku, to słowo „żenada”…

A czemu tak to wygląda? Cóż, odpowiedź jest chyba prosta – organizacje turystyczne, które nas promują najczęściej uzależnione są od polityków, samorządów itp... Wśród prezesów tych organizacji są byli i obecni posłowie. I wszystko jasne, jak za starych czasów, wyjazd na targi to okazja na delegacje, panowie działacze z partyjnych nominacji zrobią sobie wycieczkę, żeby wódeczki popić, a na wystawę i prezentację się wystawi ulotki i jakoś to będzie…

Lubię lubuskie, kiedyś jeździłem tam na obozy harcerskie, zawsze to były fajne wyjazdy. Przy tak wspaniałej przyrodzie jaką mają, powinno tam być gęsto od turystów. Ale po tych targach jakoś się nie dziwię temu, że tak nie jest...

 

Zobacz galerię zdjęć:

Foto Łobuz
Foto Łobuz Foto Łobuz Foto Łobuz Foto Łobuz Foto Łobuz
Łobuz
O mnie Łobuz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości