Z wygłoszonych na wczorajszych uroczystościach przemówień, szczególnie dwa polaryzują polskie media i spoleczności blogowe – mowa premiera Putina i mowa prezydenta Kaczyńskiego. Obydwie były takie, jakich się spodziewałem. Biorąc pod uwagę międzynarodowy rezonans (i tylko ten), uważam pierwszą za sprytną, a drugą za fatalną. Dlaczego tak uważam, postaram się wyjaśnić i proszę wybaczyć, że nie będę analizować słowa po słowie i faktu po fakcie, bo obydwie mowy są powszechnie znane i do ściągnięcia z internetu.*) Miejscami tylko, quasi ad exemplum, skoncentruję się na wątku paktu Ribbentrop-Mołotow, który to wątek pojawił się w obu przemówieniach.
Władimir Putin
Aby zrozumieć mowę Putina, trzeba się na zimno przyjrzeć współczesnej polityce historycznej w Rosji. Nazwijmy ją trzytorową bo zawiera ona trzy ważne elementy: Po pierwsze, bezkompromisowa ciągłość oficjalnej interpretacji faktów historycznych wewnątrz Rosji. Tutaj posłużę się cytatem Sergeja Schojgu (minister ds. sytuacji nadzwyczajnych) z maja tego roku: „Rosja jest potężnym, bogatym i wielkim krajem. Gwoli poczucia osobistej godności niezbędna jest obrona naszej pamieci historii“. Po drugie, odpowiedzialność prawna zarówno wobec Rosjan jak i cudzoziemców za „pomniejszanie udziału Zwiazku Sowieckiego w walce z hitlerowskimi Niemcami“ (Restrykcyjne prawo skierowana głównie przeciwko obywatelom państw Europy srodkowowschodniej i środkowopołudniowej). Po trzecie, elastyczność i demonstracyjny „goodwill“ w kontaktach z wybranymi państwami Europy Zachodniej, głównie z RFN.
Biorąc powyższe pod uwagę, można zaryzykować tezę, że przemówienie Putina nie miało nic wspólnego z nami ... bo NIE było do nas skierowane. To było przemówienie, zgodne z rosyjską interpretacją historii czy jak kto woli historycznego relatywizmu ("The Times"), przemówienie przeznaczone dla Rosji, dla Europy Zachodniej i USA. Putin mógł sobie nawet pozwolić na pewne ukłony (ledwo dostrzegalne) w naszym kierunku (Katyń, Ribbentrop-Mołotow), wiedząc doskonale, że znajomość tych faktów historycznych jest w zachodniej hemisferze mniej niż szczątkowa i zarezerwowana dla kilku wyspecjalizowanych w II WŚ historyków i dziennikarzy.
Lech Kaczyński
Pomijając pewne niezreczności (Holocaust) czy polityczny faux pas (Gruzja) było to najprawdopodobniej najlepsze wystąpienie pana Prezydenta ostatnich lat. Pełne werwy, historycznie prawdziwe i od serca patriotyczne. Ostro polemizujące zarówno z polityką historyczną Rosji jak i jej współczesną polityką zagraniczną. Przemówienie skierowane do nas, Polaków i zrozumiałe dla kilku naszych bałtyckich sąsiadów. I w tym cały szkopuł.
Aby nie być gołosłownym pozwolę sobie sięgnąć do dzieł dwóch historyków. Naszego wielkiego rodaka Oskara Haleckiego**) i jego mlodszego kolegi po fachu, Węgra, Jenő Szücsa***). Dzieląc Europę na regiony geopolityczno-historyczne postawili oni tezę, że znajomość, percepcja a także interpretacja faktów historycznych zakotwiczone są lokalnie i uwarunkowane historycznie, kulturowo lub religijnie. W transantlantyckim „post alliierte“ Haleckiego, obejmującym Europę Zachodnią, USA i Kanadę, „23 sierpnia 1939“ jako data podziału Europy Wschodniej miedzy III Rzeszę i stalinowską Rosję nie budzi żadnych skojarzeń. Żywe są za to wspomnienia koalicji antyhitlerowskiej, „Wielkiej Trójki“, D-Day 1944, V-Day 1945 i oczywiście Holokaustu. Najwyraźniej widać to w ocenie postaci samego Stalina, który w przeciwieństwie do znienawidzonego Hitlera, ciągle jeszcze pojmowany jest jako dobroduszny „Uncle Joe“.
Nawet w świadomości, bezpośrednich uczestników czyli Niemców przeważają wspomnienia wydarzeń z lat 1941 do 1945 i takie terminy jak „Vernichtungskrieg“, „Stalingrad“, „Auschwitz“, „Bombenkrieg“ czy „8. Mai“ jako symbol klęski i podziału ale także wyzwolenia spod zbrodniczego reżimu.
Wspólne parady wermachtu i Armii Czerwonej na terenach okupowanej Polski w 1939 roku czy koordynacyjne spotkania Gestapo i NKWD w 1940 to fakty znane nam. I niestety tylko nam.
Resumeé
Przeglądając dzisiejszą prasę zachodnią znalazłem dokładne analizy przemówienia Putina, peany pod adresem kanclerz Merkel (rzeczywiście wspaniała mowa), ba nawet miałkie pochwały pod adresem rzeczowego choć bezbarwnego przemówienia Tuska. O Kaczyńskim cisza (oczywiście jeżeli pominąć jazgot rosyjskich mediów). Pan prezydent trafił w nasz nerw i zupełnie chybił w nerw Europy i świata. Szkoda tej zmarnowanej szansy.
______________________________________________
*) http://www.tvn24.pl/12690,1617454,0,1,milosc-zawsze-musi-byc-lepsza-od-nienawisci,wiadomosc.html
http://www.tvn24.pl/12690,1617464,0,1,milosc-zawsze-musi-byc-lepsza-od-nienawici,wiadomosc.html
**) Oskar Halecki, jeden z największych, najczęściej na świecie cytowanych, a jednocześnie najmniej w Polsce znanych historyków XX stulecia
http://pl.wikipedia.org/wiki/Oskar_Halecki
http://www.polskieradio.pl/historia/artykul.aspx?id=55531
***) Jenő Szücs, wybitny węgierski historyk. Jego książka „Vázlat Európa három történeti régiójáról“ (The Three Historical Regions of Europe) ukazała się w Polsce pod tytułem „Trzy Europy“
http://new-arch.rp.pl/artykul/75304_Europa_Srodka_i_sasiedzi.html
Pozdrawiam serdecznie
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura