LUDzik LUDzik
434
BLOG

Każdy może być literatem!

LUDzik LUDzik Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Całkiem niedawno SZ. P. Katarzyna Lewcun wydała książkę i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie duża ilość contentu osobowego. Co szkodzi spróbować i mi napisać jakąś obyczajówkę? Poniżej króciutkie opowiadanie.

 

Zawsze fascynowało ją jak kolejne literki składają się w słowa, słowa w zdania, a zdania w światy, historie, opowieści i niezapomniane dzieła. Było w tym coś niesamowitego. Zawsze twierdziła, że to książki kreują nasz świat, nie odwrotnie. Jeśli ktoś czyta od dziecka książki Szklarskiego to z czasem z pewnością sięgnie po Cejrowskiego a skończy jako niespełniony turysta lub geograf. Kryminały to domena policjantów i zwolenników teorii spiskowych. A  zgadnijcie co zazwyczaj czytała Ewa? Ewa czytała głównie romansidła.

 Pędziła z rozwianymi włosami na spotkanie. Dawno nie widziała Basiaka. A Basiak to nie była byle zwykła osoba, chyba że przeciętną nazwiemy dziewczynę, która w liceum, bo stąd się znały, podrywała robotników malujących jedno ze skrzydeł szkoły. Skutecznie. Jak to robiła zapytacie? Zaczęło się od obrzucenia chłopaków papierem śniadaniowym po kanapkach, co w kilka dni przerodziło się w regularną wojnę i wzajemne obrzucanie się… wyzwiskami. Kto się czubi, ten się lubi, więc skończyło się na tyle ogniście, że o przygodach Basi wiedziała cała szkoła. W dużej mierze pomógł temu apel, na którym oburzona pani dyrektor oficjalnie przypomniała o zwolnieniu ekipy „robotników-skandalistów”. Ewa zawsze zazdrościła swojej koleżance nastawienia do świata. Powodzenia zresztą też.

-Cześć Piękna! Basiak zamrugał do Ewki swoimi wielkimi egzotycznie czarno wymalowanymi oczkami.

Przez jakieś pół godziny, może chwilkę dłużej biegały po galerii, a przez drugie tyle siedziały na kawie paląc papierosy, jeden za drugim i plotkując o sprawach bieżących. Basia pracowała obecnie za barem, a Ewa… o Ewie będzie za chwilę. Tymczasem im wspólnym koleżankom z klasy układało się różnie, jedną wir życia wrzucił w małżeństwo, które rozpadło się już po pół roku od wesela. Weronika została buddystką. Wiesiek, chłopak Anki rozwinął potężny brzuch dzięki studenckiej chipowej diecie a tydzień temu został przyłapany przez Ankę na oglądaniu wyjątkowo obrzydliwego japońskiego porno. Co najlepsze ona z nim dalej jest. Kacper, klasowy kujon otworzył się na ludzi i został profesjonalnym tłumaczem, przyszłość i kariera przed nim. Zosia znalazła sobie wreszcie faceta, szkoda tylko, że nie dość, że chorego na stwardnienie rozsiane to jeszcze zupełnego idiotę. Gdy Ewa wyszła z centrum handlowego słońce chyliło się już ku horyzontowi…

Wróćmy do naszej ślicznej bohaterki. Ewa jest osóbką drobną, ma czarne proste włosy, a jej figura pozostaje marzeniem każdego mężczyzny. Nasza filuterna prowokatorka ubiera się zazwyczaj na czarno. Gdybyśmy jednak zadali jej pytanie: Kim jesteś Ewo, to czy umiałaby szczerze odpowiedzieć? Jesteś studentką, choć właśnie wylatujesz ze studiów. Jesteś ładna, choć sama w to nie wierzysz. Jesteś inteligentna, a sprawiasz wrażenie bezmyślnego dziecka. Ale nie męczmy już Ewy, ona nie lubi gdy się o nią pyta. Zwija się wtedy jak jeżyk w kulkę i można co najwyżej zaczepić jabłuszko na kolcach.

Dwa miesiące temu poznała przez Internet Pawła. Całkiem inteligentny koleś i choć nie ma już z nim żadnego kontaktu to dzięki niemu wkręciła się do jego ekipy i wreszcie ma teraz znajomych tu w Krakowie, gdzie „studiuje”. Był taki polityk Jan Maria, Ewka natomiast na jednej z imprez zaprzyjaźniła się z Janem Anną. Janek jest dużym facetem o grubych nogach, brzuszku i falistych, długich włosach. Ewa ceni sobie tę znajomość, choć nie umie jej nazwać jednym słowem. Przyjaźń czy może…? W końcu Jan Anna jest facetem i nawet raz    posunęli się o krok  dalej niż uczyli kiedyś na lekcjach o wychowaniu do życia w rodzinie (Pamięta jak wtedy Janek zabrał ją na kolana i godzinę opowiadał o rewolucyjnych ideach Comte’a i Szkole Frankfurckiej). Zazwyczaj jednak po prostu wpada do niego, aby pooglądać „Dr. House’a”, bo w swoim mieszkanku nie ma telewizora. Janek Ewę nazywa Ewikiem i ona wtedy czuje się bezpieczna, po czym kuśtyka po czajnik elektryczny i robi kawę, opowiadając przy tym z przerażającą zajadłością o walce z oszustami łamiącymi kodeks pracy i wyzyskiem polskich pracowników przez siły kapitalistyczno-semickie.

Po sesji, którą w tym roku ostentacyjnie olała nie podchodząc do żadnego egzaminu klasycznie wybrała się nad morze, żeby ostatecznie pojechać i wyszaleć się na festiwalu rockowy. Zawsze twierdziła, że nie ma nic przeciwko seksowi bez zobowiązań. I trafiła kosa na kamień. Nigdy by nie uwierzyła, że można się zauroczyć kimś patrząc jak on pije. Zwłaszcza gdy z każdym piwem robi się coraz agresywniejszy i uparty (Jednym z nielicznych polskich idiomów Stephena było ‘zmrożona wyborowa’ o którą nijak było na gorącym Woodstocku, przy czym Stephen upierał się, że jest to piosenka jakiegoś niemieckiego zespołu rockowego). Po prostu niektórzy faceci tak mają, że nie muszą się nawet odzywać, gdyż są jak to mówiła Ewa ‘tacy ładni’. Stephen też do nich należał, pomimo łysej czaszki, szelek i krzyża celtyckiego wytatuowanego na bicepsie. Po rozbiciu butelki piwa o drzewo i kłótni z kolegą, który siedział niebezpiecznie blisko Ewki, po prostu zaczął ciągnąć ją za nogi w stronę swojego namiotu.

-Raus Andreas – pogroził chudemu skinheadowi w niebieskim flejersie, po czym sprzedał kopa w zadek innemu rechoczącemu się łysolowi. A wszystko to przy akompaniamencie pisków Ewy, zamiatającej plecami ściółkę leśną. Gdy już znaleźli się w namiocie wszystko potoczyło się dość szybko, mimo, iż początkowo nie chciała, żeby tak to wszystko się skończyło …jak się skończyło. Po przebudzeniu zobaczyła, jak Stephen właśnie ruszał ze swoją bandą w drogę bełkocząc znowu coś o wódce i dając Ewce znać, że nie jest mile widziana. No i polazł. Pięknie, po prostu pięknie. Znała go łącznie trzy, może cztery godziny i teraz została sama z moralnym kacem gigantem (i pomniejszym kacem klasycznym).Rock&roll bez trzymanki.

Wrzesień. Minął już miesiąc a na kolejnej pamiętnikowej kartce po raz kolejny pojawia się „Nie mogę przestać o nim myśleć. aj aj aj aj ajjjjjj….. Dlaczego tak jest, że jak wreszcie mi zależy NAPRAWDĘ, to komuś NAPRAWDĘ nie zależy. Przecież ma mój numer a dostałam od niego słownie: ZERO smsów, zero wyjaśnień. Skurwysyn yebany jak każdy z nich. Gnida po prostu. Brzydzę się go” Zmięła kartkę i rzuciła rozpaczliwie w kąt, zwitek trafił dokładnie pomiędzy stringi a dwie, grube skarpety tworząc coś na kształt twarzy. Wylewanie emocji na papier pozwalało jej jak dotąd wyżyć się na kimś jeśli miała na to ochotę. Mrugnęła okiem i otarła łzę. Wiedziała, że tak naprawdę dalej czuję dziwną więź, z tym o którym wciąż pisze. Od tego wszystkiego bolał ją brzuch, a zaraz miała wychodzić spotkać się z kolegą.

Po powrocie natychmiast włączyła komputer, niecierpliwie sprawdzając czy jakaś koleżanka jest online. Jest Basia – to doskonale. Zaczęły klikać, a Ewa koniecznie chciała się podzielić czymś co ją spotkało. Nie Stephenem, bo jego temat był już wałkowany wielokrotnie. Otóż dziś widziała się z Mateuszem, który okazał się być jakimś dalekim krewnym czy znajomym Stephena i z którym się kumpluje gdzieś od trzech tygodni. Mateusz to niespokojna dusza w spokojnym ciele, on tak śmiesznie na nią patrzy, takie ma maślane oczka, które biegają wszędzie byle nie spojrzeć jej w oczy i zazwyczaj zahaczają o biust. Mimo to świetnie się rozumieją. Dziś mieli rozmawiać o książkach, a dokładnie o lekturze, którą Ewka mu zadała, aby go dokulturalnić. Mateusz postawił wino i próbował jak zawsze jakichś nieśmiałych podchodów. Tym razem chciała się zabawić jego kosztem i specjalnie wyzywająco się ubrała w krótką sukienkę z dekoltem. W pewnym momencie znacząco mrugnęła okiem a on podszedł krok bliżej, łamiąc naturalną barierę bezpieczeństwa. Zrobiła zdecydowany krok w tył zbeształa go i uśmiechnęła się diabelsko.

Basiak: push&pull na nim why?

Ja: a co nie wolno? Potem się z nim bawiłam, ale był skołowany. A wiesz co było najlepsze? Wzięłam jego rękę i dotknęłam się nią w pierś patrząc mu w oczy.

Pamiętała dokładnie ten moment. Jego dłoń była spocona i drżąca a oczy jakieś nieobecne. Wewnętrznie spanikował już chwilę temu. Można było nim poniewierać do woli. Jej sukienka falowała na wietrze.

-Jak będziesz grzeczny pokażę ci co mam pod nią – powiedziała dokładnie akcentując każde słowo.

-Ja, ja… Mateuszek zaczął się jąkać. Potem już było mniej śmiesznie bo zaczął się dziwnie zachowywać po czym uciekł, po prostu czmychnął z parku w którym się znajdowali - jak ostatni tchórz. Tyle opowiedziała Baśce, która była w szoku, choć i podniecona dziwną akcją. Nie powiedziała jej jednak czegoś. Ewa widziała, że Mateusz chodzi do psychologa i ma jakiś problem. Ciekawe czy jąkanie mu zostanie na stałe. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił Janek zdenerwowany jak nigdy dotąd.

-Czy ty jesteś nienormalna? - Słychać było wibrującą wściekłość Janka.

-Ale o co, ci chodzi?  - Starała się mówić najspokojniej jak potrafiła.

-Wybraź sobie, że Basia jest też moją koleżanką i wysłała mi całą waszą ostatnią rozmowę na gadu-gadu. Tobą jakiś szatan miota. - Wypluł z siebie.

-Przeleciałam 20-letniego Niemca na Woodstocku, jeśli ci Baśka jeszcze nie powiedziała. – Rzuciła z przekąsem.

-Nie chcę cię więcej… Nie zdążył dokończyć bo Ewka trzasnęła słuchawką, a dokładniej to z całej siły przycisnęła czerwony klawisz na komórce. Chwilę potem wykasowała numer Janka. Widywali się prawie trzy miesiące a kochali się całe dwa razy, czyż to nie śmieszne?

Mijały dni za dniami, czuła, że coś jest nie tak. I nie chodziło oto, że całymi dniami siedziała w domu, czując wewnętrzna pustkę, ani o to, że w przedpokoju piętrzyło jej się pranie do zrobienia. To nie był nawet niekorzystny biometr. W jakimś horoskopie wyczytała, że we wrześniu spotka ją zdarzenie, które zmieni jej życie. No i czekała na tego Godota. Przyszedł.

Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży sparaliżował ją strach i wizja końca młodzieńczego życia, końca przygód i szaleństw. Potem jej myśli skupiły się wokół wakacyjnego romansu i własnej bezmyślności. Treści jej umysłu przyjmowały najróżniejsze formy, dotąd nie wiedziała, że demony mogą przyjmować tak odmienne postacie. Ostatnio doszła do pewnej nowej koncepcji. Czekała na badania przesiewowe, ale zapomniała włożyć książkę do torebki  i znienacka dotarło do niej, że jeszcze ani razu w życiu nie miała naprawdę normalnej relacji z żadnym facetem. Nigdy do niej nie dopuściła. Rodzina – same kobiety oraz ojciec, który był traktowany jakby umarł za życia, któremu już w wieku 10 lat wchodziła na głowę. W szkołach typowy babiniec przerywany wybrykami (o których może kiedy indziej), potem takie czy inne znajomości. Stephen ( o którym wciąż myśli) uświadomił jej co to jest prawdziwe zakochanie, które trwa i trwa…  I ta miłość będzie trwać poniekąd wiecznie, przecież nosi jego dziecko.

Wczoraj dowiedziała się, że to, co w niej siedzi to chłopczyk. Tak więc już za parę miesięcy pojawi się na świecie jej pierwszy prawdziwy mężczyzna, pierwszy którego pokocha i pierwszy który jej nie odrzuci i którego ona zaakceptuje. Dziś oglądała zdjęcia maluchów z downem, jak one się ładnie uśmiechają jak podrosną. U jej synka wykryto wady wrodzone, może tak wyglądać. W duchu mówiła sobie, że może ona na to sobie zasłużyła, wszak miała tak negatywną karmę. Robiła w życiu wszystko na przekór, teraz życie zrobiło na przekór jej.  Idąc na zajęcia kolejnego nowego kierunku na studiach poczuła, że dostała nauczkę od życia, ale ono wszak toczy się dalej, a ona jest już mądrzejsza. I co najważniejsze – wie już co to miłość.

 

LUDzik
O mnie LUDzik

W sprawach publikacji moich artykułów, zaproszeń towarzyskich tudzież ofert matrymonialnych... Ludwikpapaj[ET]gmail.com My political compass (31.05.08) Economic Left/Right: 7.50 Social Libertarian/Authoritarian: -2.26 ( Classic liberal )

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości