lugola lugola
306
BLOG

>28

lugola lugola Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Otto Warpechowski i Amy Winehouse

Wczoraj świat szołbizesu obiegła smutna wiadomość o śmierci młodej, niespełna 28 - letniej wokalistce brytyjskiej, Amy Winehouse. Amy dołączyła do grona "młodych gniewnych" nieżyjących, o których nie wiadomo, czy bardziej są sławni ze względu na nagłą śmierć w młodym wieku, czy ze względu na swój dorobek artystyczny.

Tych nieszczęśliwych sławnych młodych ludzi było kilkoro. Albo zaćpali się na śmierć, albo zapili się na śmierć, albo udusili własnymi rzygowinami, wieszali się też na sznurze od żelazka i strzelali sobie w czaszkę.

Refleksja, jaka mnie nachodzi w związku z tym jest taka, że człowiek już pełnoletni - formalnie - bywa jednak w wieku przed trzydziestką okropnie niedojrzałym dzieckiem.

Mam przeczucie graniczące z pewnością, że gdyby dane im było pożyć jeszcze kilka lat na tym łez padole, to ich koniec wyglądałby zapewne inaczej. Być może umieraliby jako szczęśliwi emeryci w ciepłych kapciach. Zapewne zaczęliby dbać o zdrowie, walcząc skutecznie z nałogami, a ich myśli samobójcze traciłyby swój sens z dnia na dzień.

 

Tak to już bywa na tym świecie, że jednym Bóg daje dużo pieniędzy a innym rozum.

Amy Winehouse, podobnie jak Curt Cobain i inni, zostają obwołani legendami (mało kto w ogóle zastanawia się, cóż to znaczy), mówi się wręcz o ich kulcie.

Ale do czynienia z kultem czego mamy? Niedojrzałości? Tchórzostwa? Ulegania nałogom? Folgowania sobie we wszystkim?

 

Takie mamy smutne czasy, że nikt nigdy nie wymieni wśród kultowych dwudziestokilkulatków takiego na przykład Ottona Warpechowskiego. A zasługuje on w mojej ocenie na pamięć i naśladownictwo. W przeciwieństwie do wspomnianych wyżej postaci, ginących pod ciężarem własnych słabości.

Otto Warpechowski był młodym archeologiem, rokujacym duże nadzieje i historykiem amatorem. Tuż przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął prace archeologiczne i konserwacyjne zamku w Liwie.

Zespół zamkowy w Liwie jest jednym z najciekawszych zabytków na pograniczu podlasko-mazowieckim. Zbudował go już w 1429 roku książe piastowski Janusz I Starszy. Zamek był również , w późniejszych latach  własnością królowej Bony Sforzy.

Obecnie zamek jest jednym z największych muzeów broni w Polsce, prezentując w swojej kolekcji broń białą, palną i drzewcową z XV-XX w.Szczyci się również kolekcją portretu sarmackiego z XVII-XVIII w. Oraz dużym zbiorem malarstwa i grafiki o tematyce batalistycznej, zawierającym dzieła m. in. Wojciecha i Jerzego Kossaków, Tadeusza Ajdukiewicza, Leona Kaplińskiego, Stefano Dell Belli, Eryka Dahlberga.

Ale przejdźmy do historii jego bohaterskiego obrońcy.

Po zajęciu w 1939 r. terenów na zachód od Bugu Niemcy utworzyli powiat sokołowsko-węgrowski. Na jego czele stanął hauptsturmführer SS Ernst Gramss. Po „pracy” ten twardy satrapa i morderca zza biurka pasjonował się historią i archeologią. Na ten haczyk złapał go Otto Warpechowski, kiedy nad zamkiem w Liwie zawisły ciężkie chmury.Po rozpoczęciu budowy obozu w Treblince Gramss potrzebował tanich materiałów z rozbiórek. Na pierwszy ogień poszły dwie synagogi z Węgrowa (z XVII i XIX w.). Następny w kolejce był zruj-nowany zamek piastowski w Liwie.


Warpechowski dobrowolnie położył głowę pod topór i zagrał va banque - wybrał się osobiście do Gramssa. Wizytę trzeba traktować jako akt szalonej odwagi. Przecież to był Ernst Gramss: jeden z głównych szatanów tego czasu, twórca fabryki śmierci w Treblince (ok. 2 mln. ofiar). Afisze uliczne z jego podpisem to jeden ciąg wyroków, z powtarzającymi się sentencjami „rozstrzelać”, „skonfi-skować”, „osadzić w obozie w Treblince”.


Warpechowski znał jednak mentalność Niemców i spreparował odpowiednią bajeczkę. Według oficjalnych poglądów nauki nazistowskiej Polacy, jako rasa niższa, byli niezdolni to stworzenia wła-snej kultury. Cokolwiek trwałego zaistniało na ziemiach polskich, powstało z inspiracji niemieckiej albo było zbudowane przez samych Niemców. A więc – zamek w Liwie nie mógł być dziełem pod-ludzi, stworzyli go z pewnością Krzyżacy, zapuszczający się na południe w swoich wyprawach przeciw Litwie i Mazowszu.


I stał się cud - Gramss, zamiast wyekspediować bezczelnego Polaka pierwszym transportem do Treblinki, zrobił go kierownikiem odbudowy zamku. Zapalił się do tego stopnia do odbudowy, że sfinansował całą sprawę prywatnie (i nielegalnie), opłacając robotników wódką i cukrem z sokołowskiej cukrowni. Odbudowa Alte Deutsche Festung i stworzenie pomnika niemieckiej dominacji na Wschodzie - to było wielkie marzenie starosty.

Prace konserwacyjne na zamku skończyły się w 1944 roku, kiedy Gramss domyślił się wszystkiego. Otto musiał się ukrywać, a po wkroczeniu Armi Czerwonej wstąpił do II Armii Wojska Polskiego.

Zginął od przypadkowej kuli sowieckiego żołnierza, który awanturował się w stanie delirium......Tuż przed swoimi 28 urodzinami.

 

 

 

 


Zaznaczone fragmenty pochodzą ze strony:

http://www.ogolniak.wegrow.pl/archiwum/372-obroca-zamku-w-liwie-otto-warpechowski-1917--1945

Tam też znajduje się pełen opis życia Otto Warpechowskiego.

lugola
O mnie lugola

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości